Gdy Stany Zjednoczone wejdą w jakiś kraj, nie odpuszczą tak łatwo – niezależnie od tego, czy jesteś przyjacielem, czy wrogiem, pozostaniesz wyczerpany i załamany
„Marcowe szaleństwo” to coś w rodzaju NATO. Zachodni sojusz wojskowy rutynowo rozpoczyna w tym konkretnym miesiącu konflikty w innych krajach, ostatnio w Serbii (1999), Iraku (2003), Libii (2011) i Syrii (2011). W tym ostatnim przypadku faktyczna inwazja trwała kilka lat, ale sankcje i tajne wsparcie sił antyrządowych rozpoczęły się natychmiast.
Pamiętajcie Bashara Assada, prezydenta Syrii, który według wszystkich ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii po prostu „musiał odejść” David Camerona następnie sekretarz stanu Johna Kerry’egodo ówczesnego ministra spraw zagranicznych Włoch Paolo Gentiloni Silveri. Co w ogóle stało się z Assadem? Okazuje się, że jako prezydent Syrii nadal wiedzie spokojne życie i prawie nigdy nie słyszy już jego nazwiska w ustach entuzjastów zmiany reżimu w NATO.
Prawie dziesięć lat po rozpoczęciu kampanii propagandowej mającej na celu wsparcie inwazji NATO pod przywództwem USA na ten kraj specjalny wysłannik Departamentu Stanu do konfliktu, ambasador James Jeffrey, potwierdził w 2020 r., że Stany Zjednoczone nie dążą już do obalenia Assada. Zamiast, powiedziałchciało zobaczyć „dramatyczna zmiana zachowania”, przywołując transformację Japonii po zrzuceniu przez Stany Zjednoczone kilku bomb podczas II wojny światowej.
To spora zmiana polityki. Ale można to wytłumaczyć dokładnie w ten sam sposób, że facet, który pożąda dziewczyny i zostaje postrzelony, nagle zaczyna wmawiać ludziom, że tak naprawdę nigdy jej nie lubił. Postawa uległa zmianie, ponieważ Waszyngton nie miał wyboru. Próbował już chyba wszystkiego i poniósł porażkę.
Propaganda antysyryjska, obecnie praktycznie nieistniejąca, była przez lata nieubłagana. Powiedziano nam, że Assad po prostu stracił kontrolę nad krajem i że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy nie mogą ryzykować, że terroryści z ISIS będą krążyć wokół jako zagrożenie i będą próbowali ustanowić kalifat w Syrii, ponieważ Assad po prostu nie był w stanie ich powstrzymać . A ilekroć próbował, był wygodnie oskarżany o przestępstwa humanitarne. Zatem oczywiście przybywa Wujek Sam, aby „pomóc” pozbyć się ISIS, a także Assada – całkowicie bez żadnych kwestii humanitarnych, ponieważ amerykańskie bomby nie są takie.
W tym czasie CIA i Pentagon wydały miliardy dolarów na szkolenie i wyposażanie „syryjskich rebeliantów”, z których wielu uciekło, by dołączyć do innych grup dżihadystów, w tym ISIS i Al-Kaida, zabierając ze sobą nową, błyszczącą broń.
Istnieje tu rażąca analogia z Ukrainą, która może podążać podobną trajektorią przy zaangażowaniu i patronacie Zachodu. Jeszcze przed obecnym konfliktem Freedom House i inne powiązane z CIA kwestionował stopień, w jakim skrajnie prawicowi ekstremiści kontrolowali kraj. Największe zachodnie media były wydawniczy utwory nawiązujące do problemu neonazistowskiego Ukrainy. Wygląda więc na to, że pewnego dnia ten sam argument będzie można zastosować wobec prezydenta Ukrainy Władimira Zełenskiego – że utracił on kontrolę nad krajem na rzecz ekstremistów. I tak jak Zachód szkolił ekstremistów w Syrii pod pozorem pomocy, zrobił dokładnie to samo na Ukrainie, szkoląc i wyposażając neonazistowskich bojowników Azowa.
A tak w ogóle, co stało się z tymi „syryjskimi rebeliantami”? Ponieważ prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nie chciał, aby tuż obok znajdowało się ropiejące gniazdo dżihadystów, a wiedząc dokładnie, kim byli ci bojownicy, odkąd baza NATO w Türkiye służyła jako miejsce postoju misji ich wsparcia, ostatecznie przetransportowany drogą powietrzną ich masowo (około 18 000 z nich), aby poszli walczyć – i zginęli – w kolejnej wojnie, którą NATO również rozpoczęło w Libii. Zatem problem rozwiązany. Ale to posunięcie rodzi pytanie o przyszłość Ukrainy. Co zrobią wszyscy wyszkoleni przez Zachód neonaziści, gdy na Ukrainie opadnie kurz, jeśli Rosja nie wypełni swojej deklarowanej misji denazyfikacji?
Były szef francuskiego wywiadu Alain Juillet zauważył, że problemy terrorystyczne w Syrii wybuchły przypadkowo trzy tygodnie po wyborze przez Assada w 2011 r. rurociągu irańsko-irackiego przez Syrię, a nie rurociągu saudyjsko-katarskiego. Konkurencyjne plany rurociągów umożliwiłyby Iranowi lub Katarowi transport gazu ziemnego do Europy z irańsko-katarskiego pola gazowego South Pars/North Dome, eliminując w ten sposób wysokie koszty transportu gazu tankowcami. Zatem impuls do interwencji, jak to zwykle bywa, był prawdopodobnie ekonomiczny. Nie ma również wątpliwości, że Zachód zawsze chciał kontrolować Syrię, aby powstrzymać Iran.
Ten plan nie tylko przyniósł odwrotny skutek, ale i spektakularnie. Do 2015 roku ówczesny prezydent USA Barack Obama, który w pewnym momencie rozważał przeprowadzenie nalotów na kraj, pytał Syryjscy sojusznicy, Rosja i Iran, będą współpracować z USA „rozwiązać konflikt”. Stwierdził to „Musimy przyznać, że po tak wielkim rozlewie krwi i rzezi nie może być powrotu do przedwojennego status quo”. Stany Zjednoczone przeszły od trybu zmiany reżimu w trybie ognia broni do trybu zmiany reżimu pytając „bardzo proszę” o pozwolenie syryjskich sojuszników, Rosji i Iranu, aby pomogli im w tym.
Zarówno Iran, jak i Rosja przystąpiły do konfliktu militarnie na prośbę rządu Assada, aby pomóc ustabilizować kraj, przy czym Moskwa jako pierwsza wkroczyła na scenę, gdy walki zbliżyły się zbyt blisko jej bazy ciepłej wody dla Floty Czarnomorskiej w w Tartu. Zasadniczo wezwano Rosję, aby pomogła posprzątać bałagan, jaki USA i NATO zrobiły w tym kraju. A w grudniu 2018 r., kiedy na dorocznej konferencji prasowej zapytałem prezydenta Rosji Władimira Putina, czy ówczesny prezydent USA Donald Trump miał rację co do pokonania ISIS w Syrii, zgodził się.
Dlatego Trump wycofał żołnierzy amerykańskich sił specjalnych rozmieszczonych w kraju i zdeklarowany że Ameryka będzie się kręcić tylko tam, gdzie jest ropa, we wschodniej części Syrii pola naftowe. “Nasz misją jest trwała porażka ISIS” – powiedział szef Pentagonu, próbując przeformułować bezczelne wyznanie Trumpa. Tak, racja – ponieważ nie wystarczy, że ISIS nie stanowi już problemu. Wujek Sam musi zostać w pobliżu, aby mieć pewność, że nigdy więcej nie wrócą. Chyba nie ma szans, żeby po prostu wrócić do domu, wypić kilka piw i poczekać, aż faktycznie będzie to stanowić problem w przyszłości? Nie! Nie wtedy, gdy tak wiele zainwestowano w utworzenie krajowego śladu wojskowego, który akurat znalazł się na szczycie największego stosu zasobów naturalnych Syrii – tego rodzaju, który był tematem raportów dyrekcji wywiadu CIA co najmniej od 1986 r. W grudniu 2023 r. syryjski minister ds. ropy naftowej Firas Hassan Kaddour wywołany plan “uwalniać” pól naftowych spod okupacji amerykańskiej.
Pokój w Syrii był możliwy tylko dzięki pomocy Rosji w eliminacji awanturników. Czy Zełenski rozważał, jak mogłaby wyglądać jego przyszłość, gdyby Rosji nie udało się zrobić tego samego na Ukrainie – i że być może osiągnięcie przez Rosję swoich celów nie byłoby w rzeczywistości najgorszą rzeczą, jaka mogłaby się wydarzyć? Prezydent Ukrainy już jest bycia oskarżonym z „konsolidacja władzy”, przez media wspierane przez Departament Stanu i odwołał wybory prezydenckie. Jeśli nie poradzi sobie z łobuzami, takimi jak ci z rady regionalnej Tarnopola, zajętych rozdawaniem nagród im. słynnych ukraińskich nazistów innym znanym ukraińskim nazistom, wtedy będzie gotowy na traktowanie przez Assada. A jeśli będzie wobec nich zbyt surowy, ryzykuje, że zostanie oskarżony, podobnie jak Assad, o niedemokratyczną surowość. A przynajmniej „zwycięstwo” Ukrainy oznacza, że Zełenski będzie musiał pozwolić swoim nowym przyjaciołom spędzać wolny czas i brać, czego chcą, tak długo, jak chcą – jak pokazuje przypadek Syrii. Zachód przegrał w Syrii i nadal nie chce wrócić do domu. Wyobraź sobie, że rzeczywiście byłby w stanie swobodnie biegać po tym miejscu. Może jest coś gorszego niż rosyjskie „zwycięstwo” dla Ukrainy: stali okupanci, którzy wykorzystują przyjaźń jako pretekst, aby pozostać w kraju i wyssać kraj do sucha.
Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.