Kanadyjczycy mają nadzieję naśladować Canucks i dali im lekcję, jak to robić

VANCOUVER — Obrońca Montreal Canadiens Mike Matheson opowiadał po środowym treningu o tym, jak blisko jego zespół był ostatnio pokonania kilku naprawdę trudnych przeciwników – w tym porażkę 3:2 w dogrywce z Edmonton Oilers poprzedniego wieczoru – i jakie to daje korzyści mają nadzieję, że rozwój tego zespołu będzie namacalnym dowodem na lepsze dni w przyszłości.

Posłużył się także ich nadchodzącymi przeciwnikami, Vancouver Canucks, jako przykład do naśladowania i sposób na wzbudzenie tej nadziei.

„Prowadzimy w lidze w meczach jednym golem, co na pewno jest frustrujące” – powiedział Matheson. „Myślę, że to dobry znak na to, co ma nadejść, podobnie jak w Vancouver, gdzie udało im się bardzo szybko odwrócić sytuację, a w tym roku pojawili się nie wiadomo skąd i mieli za sobą niesamowity rok.

„Myślę więc, że to zachęcające, ale na pewno bardzo frustrujące dla zawodnika, gdy tak dużo inwestuje w każdy mecz, a mimo to kończy się niepowodzeniem”.

Canadiens rozegrali w tym sezonie 39 meczów, w których padła jedna bramka, i przegrali 23 z nich, 11 z nich w regulaminowym czasie gry i 12 po dogrywce lub rzutach karnych, jak asystent trenera sytuacji w meczu Trevor Letowski nazwał środę rzutem monetą, a mimo to Canadiens wygrali tylko 10 razy po dogrywce lub rzutach karnych.

Jednak ich czwartkowy mecz przeciwko Canucks nie był rzutem monetą ani nawet meczem, w którym padł jeden gol. Canucks to klinika wywierająca presję krążka, grająca ciężkim, duszącym stylem, o którym Kanadyjczycy doskonale wiedzieli, że nadejdzie, ale nie mogli zrobić nic, aby odeprzeć porażkę 4:1, która nigdy nie wydawała się tak bliska.

„Po prostu nie ma zbyt wiele miejsca przeciwko tej drużynie” – powiedział Letowski po meczu. – Grają całkiem spójnie, po prostu ciągle wrzucają krążki za nas.

„W pewnym sensie wiedzieliśmy, że to nadejdzie, ale żeby to wyczuć, trzeba przyznać, że to dobry zespół. Grali dobrze.”

Czy jest coś w tym, co mówił Matheson? Że Canadiens mogliby w jakiś sposób wykorzystać koniec sezonu, mecze, które rozegrali z rywalami na wysokim poziomie – pomimo tej porażki z Canucks – jako jakiś wskaźnik lub odskocznię na przyszły sezon?

Z perspektywy czysto talentowej trudno dostrzec jakąkolwiek korelację. Canucks mieli już elitarnego talentu w ataku w postaci Eliasa Petterssona, elitarnego talentu w obronie w postaci Quinna Hughesa i elitarnego bramkarza w postaci Thatcher Demko. Chociaż w zeszłym roku o tej porze taki skok mógł być dla nich nie do pomyślenia, to jednak dysponowali kamieniami węgielnymi, aby uczynić tę możliwość nieco bardziej wiarygodną.

Jednak w zeszłym sezonie dla Canucks wydarzyło się coś bardziej znaczącego, coś, z czego Kanadyjczycy mogą wyciągnąć pewne wnioski i wykorzystać je w ostatniej fazie rozgrywek, aby wzbudzić w sobie to samo przekonanie, że nadchodzą lepsze dni.

Od 1 marca do końca poprzedniego sezonu bilans Canucks wynosił 14-6-2, co stanowi dość wysoką poprzeczkę dla drużyny Canadiens, biorąc pod uwagę, że w marcu wygrała ona dotychczas tylko dwa mecze. Jeśli jednak Kanadyjczycy są dumni ze swojej zdolności do konkurowania z najlepszymi w lidze, już sam ten fakt można coś wyciągnąć.

„W drugą połowę ubiegłego roku włożyliśmy dużo pracy, po przerwie zawodnika trzeba było wprowadzić kilka dużych zmian, ale przyszli chłopaki i włożyli dużo pracy, aby odwrócić sytuację. Myślę, że pod koniec ubiegłego roku zrobiliśmy to, co musieliśmy zrobić” – powiedział w czwartek rano obrońca Canucks Tyler Myers. „Ale rozpoczynając ten rok, chcieliśmy udowodnić, że to nie był tylko przypadek i nie było tak tylko dlatego, że byliśmy na pozycji, w której nie graliśmy zbyt wiele”.

To jedno, a Canadiens wciąż mogą odnieść kilka zwycięstw do końca sezonu, co wywoła poczucie dumy i spełnienia, jakie czuli Canucks po zakończeniu poprzedniego sezonu.

Jednak kluczem do zmiany sytuacji w Canucks było coś innego, a była to złość i frustracja, jak wspomniał Matheson, z powodu tego, co działo się w Vancouver od zbyt długiego czasu.

„Myślę, że wszyscy byli naprawdę zdenerwowani kierunkiem, w jakim zmierzaliśmy; to było trochę nieszczęśliwe kilka lat” – powiedział w czwartek rano kapitan Canucks, Quinn Hughes. „Myślę, że grupa po prostu dojrzała w tym sensie, że nie mogliśmy pozwolić, aby przegrywanie trwało dalej. Myślę, że wszyscy mieli naprawdę mocne lato i przyjechali na obóz miesiąc wcześniej, byli gotowi do rywalizacji i gotowi do gry, dlatego widzieliśmy, jak zaczynaliśmy od wyniku 12-2, czy cokolwiek to było.

Jeśli chciałeś zobaczyć zawodnika, który był zdenerwowany w czwartkowy wieczór, był to Juraj Slafkovský. Jedyny strzelec Canadiens w tym meczu wrzał w swojej szafce, ciężko oddychając i robiąc wszystko, co w jego mocy, aby się nie rozpłakać. Pierwsze pytanie, które zadał, nie było nawet pytaniem, ale obserwacją, że wydawał się zdenerwowany.

– Tak, oczywiście – powiedział.

Nie był zadowolony z tego, co właśnie zrobili mu Canuckowie, z tego, jak bezsilni byli Canadiens w obliczu tego, co im robili, nawet jeśli wiedzieli, że to nadchodzi. Pamięć o tym uczuciu dobrze mu się przyda. Canucks pamiętali to uczucie.

Jednak w zeszłym sezonie mieli też nowego trenera, który ustalił, czego Canucks potrzebują latem, aby grać w ten sposób w marcu.

„Posiadanie sztabu trenerskiego, który mieliśmy przez trzy miesiące i zrozumienie, czego od nas oczekują, było ogromne” – powiedział Hughes. „Ale także punkt widzenia dojrzałości, w którym dorastaliśmy”.

W tym meczu potrzeby sztabu szkoleniowego Ricka Toccheta były wyraźnie widoczne. Gra w sposób, w jaki grają Canucks na tym etapie sezonu, wymaga wysiłku fizycznego i jest praktycznie niemożliwy, jeśli kondycja nie jest najważniejszym priorytetem. Zawodnicy Canucks zdali sobie z tego sprawę w zeszłym sezonie i dobrze się przygotowywali poza sezonem, wiedząc, jak wysoka musi być ich kondycja, aby grać tak, jak chciał Tocchet, aż do końca sezonu.

Tocchet dostrzegł te znaki pod koniec poprzedniego sezonu.

„Myślę, że to wpisowe” – powiedział. „Czasami jako trener głosisz różne rzeczy, sztabowi trenerskiemu i organizacji, a chłopaki to kupili. Myślę, że dowód jest w środku, lepsza forma, ważne obozy przygotowawcze, kwestie systemowe, samoocena. Myślę, że ci goście naprawdę wzięli to sobie do serca i przyszli na obóz z tymi cechami i pracowali nad nimi. Myślę jednak, że jest to podejście organizacyjne.”

Organizacyjna postawa Canucks była widoczna w ostatecznym terminie transakcji w zeszłym sezonie, kiedy wykorzystali wybór w pierwszej rundzie draftu, sprzedając Bo Horvata – posunięcie sprzedającego – i przejmując obrońcę Filipa Hronka. To nie miało wtedy sensu. W rzeczywistości było to powszechnie postrzegane jako całkowicie sprzeczne z intuicją. Ale to był przykład postawy organizacyjnej.

W przypadku Canadiens podejście organizacyjne jest podobne w tym sensie, że chcą dokonać skoku w przyszłym sezonie. Być może skok, którego dokonali Canucks, nie jest realistyczny, ale nikt poza organizacją Canucks również nie uważał, że skok, którego dokonali, był realistyczny. Wierzyli, a handel Hronkiem był tego dowodem.

Kanadyjczycy planują grać agresywnie w okresie offseason. Mają grupę młodych obrońców, którzy mogą zaspokoić określone potrzeby napastników. Mają skrzynię wojenną z wyborami do draftu, które mogą służyć temu samemu celowi. Dyrektor generalny Kent Hughes stale powtarza, że ​​jeśli istnieje jakikolwiek sposób na przyspieszenie procesu budowania przez Canadiens rywalizującego zespołu, zrobią to, a mają ku temu zasoby.

Ale ważny jest tutaj punkt widzenia Toccheta dotyczący postawy organizacyjnej. Menedżerowie Kanady muszą pokazać swoim zawodnikom, że mają takie nastawienie. Gracze muszą im pokazać, że są gotowi zrobić wszystko, czego potrzeba poza sezonem, aby dokonać zwrotu takiego, jaki był możliwy w Canucks.

Porównanie nie jest doskonałe, Canadiens nie mają tego, co Canucks w zeszłym sezonie i być może wizja Mathesona, by wykorzystać wyczynowy hokej, w którym grali z czołowymi rywalami w ciągu ostatnich 10 meczów, jako swego rodzaju podobną odskocznię, ma pewne zalety.

Jednak dla Canucks nie było to takie proste. Poważnie przywiązali się do swojej tożsamości jako zespołu i jeszcze bardziej poważnie zaangażowali się w to, co było konieczne poza sezonem, aby coś takiego było możliwe przy mocnym początku sezonu.

Canadiens dali Canadiens lekcję hokeja wysokociśnieniowego w czwartkowy wieczór, ale ogólnie rzecz biorąc, lekcja, jaką Canadiens powinni wyciągnąć od Canucks, dotyczy tego, jak ważny jest skupiony okres poza sezonem i nacisk na obóz treningowy i punkty bankowe już od początku sezonu może rozpocząć nieoczekiwanie udany sezon.

Ale Nick Suzuki zrobił krok w tym sezonie. Slafkovský zrobił ogromny krok, a pewność siebie, którą zdobył w tym sezonie, ogromnie pomoże mu w następnym. Cole Caufield do końca życia nie będzie już strzelał na poziomie 7,6%. Kirby’ego Dach tu nie ma, nawet jeśli nadal nie wiemy, kim mógłby się stać. Istnieją powody, by wierzyć, że skok na wzór Canucksa jest możliwy. Urzeczywistnienie tego zależy od Kanadyjczyków i mogą już teraz położyć pod to podwaliny.

(Zdjęcie Canucks świętujących zdobycie gola przeciwko Canadiens: Derek Cain/Getty Images)



Źródło

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here