Kijów, Ukraina – Po prawie dwóch latach służby wojskowej na froncie wojny rosyjsko-ukraińskiej mąż Aliny jest „wściekły” na nowe prawo mobilizacyjne.
Parlament Ukrainy przyjął ustawę w czwartek po miesiącach debat i prawie 4300 poprawkach.
Alina powiedziała, że jej mąż, który poprosił o anonimowość, oraz towarzysze broni są zdumieni zniesieniem limitów usług. Wcześniejsze wersje ustawy przewidywały demobilizację po 36 miesiącach służby.
Bez ograniczeń – w obliczu niepowodzenia ubiegłorocznej kontrofensywy i wielomiesięcznych opóźnień zachodniej pomocy wojskowej – zdają sobie sprawę, że ich służba może zakończyć się jedynie inwalidztwem lub śmiercią.
„Rząd ich upokorzył i obraził” – powiedziała Al Jazeerze Alina, która mieszka w Kijowie z dwójką dzieci.
„Nie są wieczne. Chcą widzieć, jak ich dzieci dorastają, chcą być w domu” – powiedziała.
Przepis dotyczący demobilizacji został zniesiony na prośbę najwyższej władzy Ukrainy, która powołała się na poważny niedobór żołnierzy na liniach frontu, szczególnie we wschodniej Ukrainie.
„Wróg ma nad nami przewagę liczebną siedem do dziesięciu razy” – powiedział w środę do parlamentarzystów dowódca Połączonych Sił Zbrojnych Jurij Sodol, wzywając ich do uchwalenia prawa.
Jednak prezydent Wołodymyr Zełenski nie zapowiedział formalnej mobilizacji, obawiając się reakcji i protestów, a woląc skupić się na prawie.
Ustawa została przyjęta 283 głosami w 450-osobowym parlamencie, głównie dzięki poparciu jej przez Sługę Narodu, dominującą w Radzie Najwyższej partię Zełenskiego.
Ustawa podnosi płace za służbę na pierwszej linii frontu i świadczenia pośmiertne dla rodzin, ale polityczni rywale Zełenskiego ostro krytykują zniesienie limitów świadczeń.
„Wiele rzeczy sprawia, że prawo jest biczem bez żadnych bodźców” – napisał Wołodymyr Ariew, poseł Solidarności Europejskiej, partii skupionej wokół byłego prezydenta Petra Poroszenki. „Rząd napisał to, aby traktować obrońców jak zasób, a nie jak bohaterów”.
Kilka godzin po przyjęciu ustawy parlament wezwał rząd do opracowania dodatkowej ustawy o demobilizacji i rotacji żołnierzy na linii frontu.
Jak można się było spodziewać, zniesienie limitów służby rozwścieczyło doświadczonych żołnierzy – zwłaszcza tych, którzy rozpoczęli służbę w 2014 r., kiedy Moskwa wspierała prorosyjskich separatystów na południowo-wschodniej Ukrainie, pomagając im w utworzeniu dwóch separatystycznych „Republik Ludowych”.
„Świadomie i dobrowolnie stanę się częścią najbardziej zdeprawowanej kategorii obywateli w moim własnym kraju” – napisał na Facebooku Artem Osipyan, psycholog, który stał się żołnierzem.
„Kim będę następny? Czy zawsze muszę pozostać serwisantem? Czy moje życie było aż tak mało znaczące? Co sprawia, że życie innych ludzi jest bardziej znaczące i mniej warte poświęceń niż moje?” – zapytał retorycznie.
Młodsi żołnierze również uważają złomowanie za całkowicie zagmatwane.
Wkrótce po rozpoczęciu się rosyjskiej inwazji na Ukrainę na pełną skalę w 2022 r. Taras zaciągnął się na trzyletnią służbę wojskową.
„To miało być jak praca – trzy lata i koniec” – powiedział Al Jazeerze 23-latek w okularach z rzadkim zarostem na opalonej twarzy.
Podobnie jak wszyscy inni żołnierze pełniący czynną służbę, musi ukryć swoje nazwisko i szczegóły swojej służby.
„Wygląda na to, że będę serwował do zwycięstwa” nad Rosją, powiedział Taras z napiętym uśmiechem.
Dla rodzin żołnierzy niepewność dotycząca demobilizacji jest przygnębiająca i demoralizująca.
„Nie musisz brać udziału w wojnie aż do śmierci. Musisz wiedzieć, kiedy kończy się twoja służba” – powiedziała Al Jazeerze żona żołnierza stacjonującego we wschodnim mieście Kramatorsk.
Mąż wstąpił do wojska w 2015 r., ale przeszedł na wolontariat po odniesionych ranach, które utrudniały mu chodzenie.
Wrócił do służby w 2022 roku i nadal znajduje się na pierwszej linii frontu po tym, jak doznał kilku kontuzji, problemów ze wzrokiem i trawieniem oraz tygodni spędzonych w szpitalach.
„Będą tam aż do ostatniego stojącego człowieka. Dosłownie ostatni człowiek” – powiedziała jego żona.
Niepewność co do limitów służby odpycha także potencjalnych poborowych.
W ciągu kilku godzin od inwazji na pełną skalę, która rozpoczęła się w lutym 2022 r., ochotnicy tłoczyli się w biurach poborowych, zwłaszcza w regionach wschodnich i centralnych, a niektórzy musieli nawet udać się na zachód Ukrainy, aby się zaciągnąć.
Jednak ogólny entuzjazm opadł po wiadomościach o poważnych stratach i strasznych warunkach w okopach i koszarach wojskowych w związku z korupcją oficerów i dostawców.
Ustawa mobilizacyjna przewiduje utworzenie rejestru elektronicznego zamiast przestarzałego systemu papierowego, który generował korupcję.
W ciągu ostatnich dwóch lat policja i śledczy donieśli o aresztowaniach kilkudziesięciu urzędników poboru do wojska.
Niektórzy zgromadzili miliony dolarów w gotówce i kupili drogie nieruchomości na Ukrainie i w Europie.
Każdy mężczyzna w wieku bojowym będzie miał 60 dni na zarejestrowanie się osobiście lub za pośrednictwem rejestru elektronicznego, a ci, którzy tego nie zrobią, zostaną uznani za uchylających się od poboru.
Mężczyźni będą musieli zawsze mieć przy sobie dokumenty rejestracyjne.
Niektórzy żołnierze twierdzą, że mobilizacji powinno towarzyszyć lepsze szkolenie poborowych.
„Wróg jest silny, ma wystarczające zasoby i wystarczającą liczbę ludzi – jeśli można ich tak nazwać” – powiedział Al Jazeerze żołnierz stacjonujący w południowym obwodzie chersońskim.
„Potrzebujemy lepiej wyszkolonych ludzi, którzy rozumieją, co będą robić i pod czym się podpisują” – powiedział.
Przymusowy pobór do wojska stał się już plagą na całej Ukrainie.
Na wielu obszarach wiejskich do wojska powołano większość mężczyzn w wieku bojowym, natomiast w ośrodkach miejskich potencjalni żołnierze unikają pojawiania się w miejscach publicznych i korzystania z transportu publicznego ze względu na patrole urzędników poborowych i funkcjonariuszy policji.
Niektórych mężczyzn zachęca się do udania się do urzędów poboru, aby po prostu wyjaśnić swoje dane osobowe, ale nigdy nie powinni wychodzić w cywilnych ubraniach.
„Pięciu znanych mi chłopaków poszło do biura poborowego i nie wróciło”, ponieważ od razu wysłano ich do baz szkoleniowych – powiedziała Al Jazeerze Tetiana Bożko, która pracuje w stołówce szpitalnej w północnym Kijowie.