Fani byli bez wątpienia wdzięczni, że The Who wypuścili swoje największe utwory przez cały wieczór. Jasne, to prawdopodobnie nie jest niespodzianka, ale z tymi legendami nigdy nic nie wiadomo.
Naturalnie, Acid Queen i Pinball Wizard wyróżniały się na tle seta. Ponieważ głos Daltreya krzyczał aż do samego końca, był to jeden z momentów tego wieczoru, który pokazał, że The Who naprawdę są na światowym poziomie.
Jednak dla mnie zobaczenie Behind Blue Eyes granego akustycznie było magicznym przeżyciem, które pozostawiło tysiące obecnych fanów w oszołomionej ciszy.
Nie był to jednak wyłącznie szacunek i cierpliwość; The Who to wciąż zespół rockowy, z którym należy się liczyć.
Poprzez hałaśliwe machanie mikrofonem i grę na wiatrakowej gitarze, zarówno Daltrey, jak i Townshend udowodnili, że wciąż „to mają”.
We’re Not Gonna Take It, Substitute i Won’t Get Fooled Again pokazali swoją waleczność i zaangażowanie w pozostawanie – nawet w wieku 80 lat – buntowniczymi.
(Odwiedziliśmy 1 razy, 1 wizyty dzisiaj)