Dziwne południki

Wyobraź sobie świat, w którym muzyka Upsammy trafia do żłobków i przedszkoli, kształtując dzieci od urodzenia. Byłby to świat bez wojen, w którym królowała dobroć, a złośliwość została zduszona w kołysce. Utwory holenderskiej artystki Thessy Torsing są praktycznie odwrotnością szorstkiej, nieustannie stymulującej, wysoce syntetycznej muzyki, która zazwyczaj kwitnie na dzisiejszej scenie elektronicznej. Współpracowała z wieloma prestiżowymi wytwórniami i miejscami – od Unsound i Panorama Bar po Dekmantel i PAN, w tym podczas formacyjnej rezydencji w De School w Amsterdamie. W miarę jak jej profil wzrastał, jej muzyka stała się luźniejsza i lżejsza, tworząc Gaussa rozmycie IDM i księżycowego ambientu. Wykwintne próbki z prawdziwego świata, takie jak spowolnione szeleszczące liście, zaśmiecają jej muzyczne szalki Petriego. Jest studentką architektury krajobrazu mówiony o tym, jak w podobny sposób konceptualizuje swoją muzykę, z warstwami dźwięku zamiast podłoża skalnego, gleby, flory i fauny oraz struktur zbudowanych przez człowieka.

Wszystko o Dziwne południki sprawia wrażenie organicznego, od surowych próbek i dziecięcego wiru po opakowanie. Płyta została wytłoczona na 180 gramach biowinylu i zawiera wiersz napisany przez Torsinga, który wydaje się pośrednio nawiązywać do utraconego lub zniszczonego związku. „Odpowiadasz / ale ja cię nie słyszę / coś wyskakuje / gdzieś / pozostałość, która została” – kończy wiersz. Osiem utworów nie daje żadnych wskazówek na temat rozwoju historii, ale być może są to pozostałości – ledwo widoczne punkty fabuły osobistej odysei.

Przeważnie pozbawione perkusji brzmienie albumu utkane jest z uspokajających błysków i delikatnych dronów, które przypominają antropomorficzne okaryny ziewające w półmroku. Efekt przypomina pływanie wzdłuż leniwej rzeki otoczonej bajkowym lasem czerwonych latarni i beztroskich zgromadzeń zwierząt. To ten rodzaj muzyki, który wypełnia mój mózg wymyślonymi bełkotami, słowami, które słabo idą po omacku, by uchwycić nieuchwytną teksturę i atmosferę muzyki…niebiański dąb, symfonia żabi, wibrujące jądro, wąsy skorupiaków. Nigdzie nie można znaleźć gorączkowej atmosfery wcześniejszych utworów Upsammy’ego – wrzasku „It Drips”, czkawki i chaosu w „Constructing”. Tam, gdzie jej wcześniejsza muzyka przypominała motyla, mieniącego się kolorami i drżącymi rytmami, Dziwne południki to rodzaj odwróconej metamorfozy, otulającej artystę kokonem przytulnej ciszy.

Tytuły utworów odzwierciedlają zwrot w kierunku spokoju: „Aqualizing”, „Cosmo”, „Edge of Sleep”. Mówią, Nie ma nic złego w utracie koncentracji— to jest muzyka dla nieuwaga ekonomia, kołysanki prowadzące do promiennego snu. Senność tych czułych piosenek nigdy nie jest ponura. Przypomina mi to łonowy dryf „Cosmo”. Legenda Zeldy motywy eksploracji otwartego świata lub muzyka na ekranie pauzy w grach wideo – stonowana, aby zasygnalizować przerwę w akcji, a jednocześnie tak urzekająca, że ​​możesz zatrzymać grę, aby usłyszeć ścieżkę dźwiękową. Torsing ma talent do budowania napięcia i odstępów, pozwalając syntezatorom o niskiej tonacji skradać się w centrum uwagi, po czym stopniowo wprowadza więcej dźwięków i przygasza inne. „Edge of Sleep” rozwija się jak najbardziej zrelaksowana orkiestra w historii Xanaxu, każdy dźwięk delikatnie przekazuje pałeczkę drugiemu, po czym dyga. Wspaniale jest gnić w tych światach, mrużyć uszy, żeby usłyszeć szeptany język w „Mazing” lub pozwolić, aby sączący się śluz ASMR i kropkujące kopnięcia „Spiral Biting His Tail” pieściły twój mózg.

Zrodlo