Recenzja na Broadwayu „Śmierć staje się jej”: Megan Hilty i Jennifer Simard błyszczą w musicalu Life Force

Doskonała odpowiedź na wszechobecność Broadway jest obecnie do bani W końcu pojawił się zarzut dotyczący zbyt wielu adaptacji filmowych na scenę i jest to prosta odpowiedź składająca się z trzech słów: Śmierć staje się nią. Praktycznie doskonała, wysokobudżetowa, ciesząca się szerokim zainteresowaniem komedia muzyczna, która jest lepsza pod każdym względem w porównaniu z filmem z 1992 roku. Niezwykle rozrywkowy pojazd reżysera i choreografa Christophera Gattelliego dla dwóch naszych najlepszych piosenkarzy, aktorów-komedów na wszystkich współczesnych scenach sprawia, że ​​film jest jak… źródło: Snipe bezwartościowe.

Nie trać ani minuty na zastanawianie się, która z nich – Megan Hilty czy Jennifer Simard – zwycięży z tym zachwycającym prezentem świątecznym (niech wyborcy Tony’ego nie prześpią się z tym na wiosnę). Obydwa działają razem jak składniki niebezpiecznej magicznej mikstury, a każdy z nich zapewnia precyzyjnie dopracowane, a jednocześnie zdumiewająco duże działanie w ilościach, które w przypadku choćby ułamka różnicy całkowicie zniweczyłyby magię.

Wyróżnienie Hilty i Simard z pewnością nie ma na celu umniejszania ich partnera, Christophera Siebera, który z nawiązką dotrzymuje kroku nawet w mniej efektownej roli męża tostu mlecznego. Jest wspaniały.

A więc odświeżenie informacji o filmie z 1992 roku. W filmie wyreżyserowanym przez Roberta Zemeckisa, według scenariusza Davida Koeppa i Martina Donovana, w filmie wystąpili Meryl Streep i Goldie Hawn w roli długoletnich wrogów, Streep wcielił się w próżną aktorkę z Broadwayu Madeline Ashton, a Hawn – jej przyjaciółkę zwykłej pisarki Helen Sharp, słabszą drużynę z której chciwa Madeline kradnie wszystko, nawet w końcu przystojnego narzeczonego, tylko dlatego, że może. Wieloletni spór ostatecznie prowadzi obie kobiety do indywidualnego poszukiwania magicznego eliksiru wiecznej młodości i piękna, który według każdej z nich zapewni ostateczną przewagę nad rywalką.

W momencie premiery film był hitem kasowym, ale dziś dla widzów będzie nieco zapomniany, a jutro zniknie, przynajmniej do czasu, gdy po latach został uznany za kultowy ulubieniec społeczności LGBTQ+.

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że społeczność gejowska wskazała drogę do hitu na Broadwayu – a teraz szok – Śmierć staje się nią zespół, w skład którego wchodzą Gattelli, autor książek Marco Pennette, autorzy muzyki Julia Mattison i Noel Carey, obsada i projektanci, którzy odważnie wyobrażają sobie kampowy, przesadny wszechświat, który Zemeckis ledwo wyobrażał sobie. To musical, który chwyta publiczność za szyję i nie puszcza. Madeline z Hilty występuje w programie koncertowym „Me! Ja! Ja!” z hałaśliwym otwierającym utworem zatytułowanym „For The Gaze” i wszelkie wątpliwości co do jego podwójnego znaczenia znikają, gdy ta najciężej pracująca kobieta w showbiznesie szybko zmienia się w Lizę, Judy i Julie Andrews z Wiktor/Wiktoria.

Krzysztof Sieber

Matthew Murphy’ego i Evana Zimmermana

Energia musicalu rzadko wtedy opada. Nawet po tym, jak Madeline kradnie kochanka Helen, Ernesta Menville’a (Sieber, który w przeciwieństwie do Bruce’a Willisa w filmie nie jest przedsiębiorcą pogrzebowym, ale raczej wysokiej klasy chirurgiem plastycznym, co jest jednym z wielu ulepszeń musicalu), wysyła maniakalnie urażonego niedoszłego pisarza Simarda do domu wariatów , zmniejsza się tylko poziom dźwięku, a nie śmiech: Simard, bardzo, bardzo zabawny w najnowszym przedstawieniu na Broadwayu Firma (w którym wystąpił również Sieber), wykonuje dziewczęcą, śpiewającą, zwariowaną melodię w stylu Baby Jane, po czym przechodzi do złowrogiego szeptu: „Madeline musi być martwa”.

Może to nie brzmi zbyt zabawnie, ale egzekucja Simarda zabija.

W miarę jak przez lata obaj rywale żywią w sobie nienawiść, spiskując i planując przeciwko sobie, osobno natrafiają na sekret wiecznej młodości: eliksir opracowany przez tajemniczą, być może wiedźmę Violę Van Horn (Michelle Williams, dawniej Destiny’s Child), która mieszka w ogromnej norze przypominającej katedrę (całość utrzymana w fioletach i czerniach, to tylko jedna z wielu wspaniałych kolaboracji scenografa Dereka McLane’a i projektanta oświetlenia Justina) Townsenda).

„Nie mów, że cię nie ostrzegałam” – śpiewa Viola (przy akompaniamencie zawsze obecnego chóru „nieśmiertelnych” ubranych przez projektanta kostiumów Paula Tazewella w oszałamiające body w cielistym kolorze z tatuażami w paski z błyszczącymi, fioletowymi wirami) .

Michelle Williams

Matthew Murphy’ego i Evana Zimmermana

Każdy, kto widział film, doskonale wie, co oznacza to ostrzeżenie: Życie wieczne oznacza, że ​​ciała nieumarłych będą nosić wszelkie rany, pęknięcia i dziury od strzelby powstałe w wyniku nieostrożnego życia. Dla zawsze walczących Madeline i Helen jest to poważne przerażenie: Madeline zepchnięta w dół Bulwar Zachodzącego Słońca-schody rezydencji w stylu Helen, kończą się Egzorcysta-poziomy obrót głowy w jednej z zapierających dech w piersiach iluzji zaprojektowanych przez Tima Clothiera; im mniej się powie, tym lepsza niespodzianka, ale to powolne spadanie po schodach ze skręconymi kończynami jest oszałamiające, a być może zwieńczone jest tylko jeszcze zabawniejszym momentem, gdy machana łopatą wyrzuca określoną część ciała ze sceny.

Ubrani w jedną skandalicznie efektowną suknię za drugą, Hilty i Simard dają dwa z najzabawniejszych występów po tej stronie O, Maryjo!i ich potężny wokal – w połączeniu lub solo – weź Śmierć staje się nią do krokwi i z powrotem. Jeszcze raz życzę powodzenia wyborcom Tony’ego.

Iluzje „Death Becomes Her” stworzył Tim Clothier

Matthew Murphy’ego i Evana Zimmermana

I z jakim wspaniałym materiałem muzycznym muszą pracować. Mattison i Carey przygotowali powalającą kolekcję zabójczych piosenek, które podtrzymują konwencję melodii show, jednocześnie celebrując każdego z osobna z miłością i troską. Od olśniewającego „For The Gaze” i upiornego „If You Want Perfection” Violi po hymn „Alive Forever” – piosenki są czystą przyjemnością dla ucha, a teksty są inteligentne i ostre. Sieber dostaje swój własny, wielki numer dzięki pijackiej, rozpadającej się odrobinie desperacji zatytułowanej „The Plan”, podczas gdy Williams, której mocny, popowy wokal R&B jest przyjemny nawet bez pewności, że jej kostiumy potrafią śpiewać, przeżywa swój najlepszy moment w zmysłowym „ Nie mów, że tego nie zrobiłem (ostrzegam).”

Ponieważ jest zbyt wiele innych pochwał, aby je wyliczyć, niektórzy domagają się wspomnienia: rzucających się w oczy projektów włosów i peruki Charlesa LaPointe, projektu makijażu Joe Dulude II, reżyserii walki Cha Ramosa, orkiestracji Douga Bestermana i, co nie mniej ważne, częstego złodzieja scen występu Josha Lamona w roli przybranego asystenta Madeline, Stefana, będącego swoistym połączeniem Thelmy Ritter w Wszystko o EwieMickey Deane Roberta Michaela Morrisa w Lisie Kudrow Powrót i prawie każda postać grana przez Dwighta Frye’a.

Po obdarowaniu diw pięknym występem na harfie, gofer nie może się powstrzymać od odrobiny przechwałek. „Najlepszy w mojej klasie w Julliard” – mówi Stefan, po czym następuje krótka pauza, a następnie: „A teraz, jeśli mi wybaczysz, muszę wyczyścić kocie wymiociny z torby Birkin”.

W tej życiowej sile musicalu nawet pomoc może błyszczeć jak cekiny na kreacji primadonny.

Tytuł: Śmierć staje się nią
Lokal: Teatr Lunt-Fontanne na Broadwayu
Reżyser/Choreograf: Krzysztofa Gatelliego
Książka: Marco Penette’a
Muzyka: Julia Mattison i Noel Carey
Rzucać: Megan Hilty, Jennifer Simard, Christopher Sieber i Michelle Williams, z Mariją Abney, Lauren Celentano, Saritą Colon, Kaleigh Cronin, Natalie Charle Ellis, Taurean Everett, Michael Graceffa, Neil Haskell, Kolton Krouse, Josh Lamon, Sarah Meahl, Ximone Rose, Sir Brock Warren, Bud Weber, Ryan Worsing i Warren Yang
Czas trwania: 2 godz. 30 min (z przerwą)

Zrodlo