To był przełomowy rok 2024 dla Niemiec.
Ich wyjazd na Węgry, będący ostatnim meczem międzynarodowym w tym roku, zakończył się w Budapeszcie remisem 1:1, ale ogólny postęp jest wyraźny. Felix Nmecha zapewnił Niemcom prowadzenie, zanim w 98. minucie rzut karny Dominika Szoboszlaia zdobył punkt. To jednak nie wystarczyło, aby drużyna Juliana Nagelsmanna zajęła pierwsze miejsce w zdominowanej przez siebie grupie Ligi Narodów.
Niemcy pozostali niepokonani. Strzelili 18 goli w sześciu meczach przeciwko Węgrom, Bośni i Holandii. Powołany we wrześniu 2023 r. Nagelsmann odziedziczył drużynę, która przeżywała najgorszy kryzys od pokolenia, ale umieścił ją w gronie faworytów Mistrzostw Świata 2026.
Poza boiskiem zespół ten ponownie nawiązał kontakt ze swoją drużyną narodową bezinteresowną publicznością.
Niemcy znów obserwują Niemcy. Niemcy znów interesują się Niemcami.
W styczniu nadawca RTL wyemituje film dokumentalny o Mistrzostwach Europy 2024. „Unser Team — Die Heim-EM 2024” (Nasz zespół — domowe Mistrzostwa Europy 2024) brzmi jak dziwnie cukierkowe wspomnienie turnieju, który zakończył się ćwierćfinałową porażką z Hiszpanią. Niemcy są czterokrotnym zwycięzcą Pucharu Świata i trzykrotnym mistrzem Europy i w normalnych okolicznościach po tak wczesnej eliminacji nastąpiłby przegląd korzeni i marki.
Ale czasy się zmieniły i dokument zostanie dobrze przyjęty. Euro 2024 było najlepszym występem Niemiec na turnieju od 2016 r. i zatrzymało tendencję spadkową, która czasami wydawała się półtrwała.
Kraj także brnie w mrok. Rząd koalicyjny kanclerza Olafa Scholza upadł, a w obliczu zbliżających się wyborów na początku 2025 r. – a w tle wirują niezliczone kwestie społeczne i geopolityczne – przyszłość nabrała mglistego, a nawet groźnego charakteru.
Mistrzostwa Europy wydawały się wówczas czterotygodniowym oderwaniem się od tych problemów. Nic więc dziwnego, że fani nie mogą się doczekać powrotu. Albo że nadal trzymają się niektórych symboli lata.
W sobotni wieczór we Freiburgu trybuny ozdobiły różowe koszulki wyjazdowe reprezentacji Niemiec. Wszechobecny hymn Petera Schillinga Major Tom, grany po każdym golu w wygranym 7:0 meczu z Bośnią i Hercegowiną. W ciągu kilku miesięcy od zakończenia turnieju Andre Schnura, nieznany wcześniej saksofonista, który poprowadził fanów do wesołego tańca, odbył ogólnokrajową trasę koncertową, a jego popularność nie przyćmiła.
Kilka tygodni temu charakterystyczne okulary przeciwsłoneczne Schnury stały się nawet eksponatem w narodowym muzeum piłki nożnej w Dortmundzie. Później tego samego dnia stanął u boku Rudiego Vollera – swojego idola, którego koszulkę nosił w parkach kibiców – aby zremisować Bayern Monachium z Bayerem Leverkusen w kolejnej rundzie Pucharu Niemiec.
Schnura to niezwykła historia.
Nauczyciel muzyki, który przed rozpoczęciem turnieju stracił pracę, chwycił za saksofon, pojechał do miast gospodarzy i zaczął grać. W ciągu tygodnia stał się jedną z najsłynniejszych osób w kraju, ucieleśniając niemiecką determinację do dobrej zabawy.
Jednak sam zespół zrobił więcej niż ktokolwiek inny, aby zbudować ten nastrój i nadal pomaga go utrzymać. Wygrywają, co ma znaczenie, i obiecują, że będą tylko lepsi. Chociaż Nagelsmann ma godne pozazdroszczenia zasoby do wyboru, kultura tego, co stworzył, wydaje się szczególnie ważna, podobnie jak gracze, którzy – w innej epoce – mogli nie być na tyle modni, aby otrzymać szansę.
Napastnik Borussii Mönchengladbach Tim Kleindienst jest jednym z nich i był jedną z historii tej przerwy w reprezentacji. Mierzący 180 cm napastnik strzelił swoje pierwsze dwa gole w meczu międzynarodowym przeciwko Bośni i – co jest bardziej niezwykłe – zdobywał gole w każdej z czterech najlepszych lig w Niemczech.
Często mylony z prostym napastnikiem, Kleindienst jest wybitnym graczem jedno- i dwuprzyciskowym, który wykorzystuje szanse i ciężko pracuje. Biorąc pod uwagę kontuzję Niclasa Fullkruga i utratę łask Maximiliana Beiera, wygląda na to, że znajdzie się w składzie na Puchar Świata w 2026 roku.
Osiemnaście miesięcy temu brzmiałoby to absurdalnie. Kleindienst nie występował w Bundeslidze od ponad czterech lat i od pięciu nie strzelił gola w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jednak w 100. minucie ostatniego meczu Heidenheima w 2.Bundeslidze sezonu 2022–23 strzelił gola, który zapewnił mu nieprawdopodobny awans, dzięki czemu jego kariera toczyła się na nowym, bajkowym torze.
Kleindienst strzelił 12 goli, dzięki którym Heidenheim utrzymał się pomimo najmniejszego budżetu w lidze i, co nieprawdopodobne, zakwalifikował się także do Ligi Konferencyjnej. Zaowocowało to transferem o wartości 7 milionów euro do Gladbach latem 2024 roku, gdzie jego cele, świadomość i ostatecznie jakość zapewniły mu pierwsze powołanie w październiku.
Wielkim sukcesem Nagelsmanna było sprawienie, że reprezentacja narodowa wydawała się dostępna dla graczy takich jak Kleindienst. Chociaż z politycznego punktu widzenia byłoby łatwiej wybierać najlepszych zawodników klubowych, niezależnie od ich formy, zdecydował się nagradzać produktywność wszędzie tam, gdzie ona występuje.
Do kadry seniorów powrócił niedawno Serge Gnabry, podobnie jak Leroy Sane, ale międzynarodowa kariera Leona Goretzki, ich kolegi z Bayernu Monachium, wydaje się dobiegać końca. Poza kadrą byli także znani gracze Borussii Dortmund, w tym Karim Adeyemi, Niklas Sule, Julian Brandt i Emre Can. Niektórzy powrócili – ostatnio Brandt – ale dopiero wtedy, gdy ich występy uzasadniły selekcję.
W zeszłym sezonie Maximilian Mittelstadt, Chris Fuhrich, Waldemar Anton (obecnie Dortmund) i Deniz Undav zostali nagrodzeni występami w reprezentacji. Stary kolega Kleindiensta, Jan-Niklas Beste – jedna z najlepszych lewych nóg w niemieckiej piłce nożnej i prawie na pewno jego najbardziej imponująca broda – otrzymał pierwszą międzynarodową nominację w historii Heidenheima na początku 2024 roku, zanim musiał wycofać się z powodu kontuzji. Jonathan Burkardt z Mainz został powołany w zeszłym miesiącu pomimo skromnej formy jego klubu w Bundeslidze.
Nagrodą Nagelsmanna za jego podejście było poparcie społeczne i utrzymanie wszystkiego, co rozbudziło się latem ubiegłego roku. Jego Niemcy znajdują się w godnej pozazdroszczenia sytuacji, ponieważ są niezwykle utalentowani, a jednocześnie posiadają wystarczająco dużo, aby pobudzić wyobraźnię. Jeśli Jamal Musiala i Florian Wirtz błyszczą klasą, to ktoś taki jak Kleindienst – a przed nim Fullkrug – reprezentuje coś, z czym można się bardziej utożsamić.
Stworzyła niemiecką stronę, którą społeczeństwo lubi i, co ważniejsze, w którą głęboko wierzy.
A dlaczego nie? Niemcy są na drodze, która wydaje się jeszcze daleka od przebycia.
(FERENC ISZA/AFP za pośrednictwem Getty Images)