Czy to koniec Boston Bruins, jakich znamy?
To pytanie wciąż powraca w tym sezonie. To był jeden całkowicie apatyczny występ za drugim. Scenę przygotował mecz z Florydą podczas wieczoru otwarcia, a po nim Bruins zorganizowali paradę kiepskich meczów, których oglądanie było zaskakujące.
Ostatni mecz zespołu przeciwko Columbusowi – prawdopodobnie drużynie loteryjnej, która wtargnęła do stodoły w Bostonie i pokonała Bruins 5:1 – była już piątą porażką zespołu różnicą czterech lub więcej bramek w tym sezonie. To tyle, ile mieli w poprzednich 202 meczach w sezonie zasadniczym i być może była to największa czerwona flaga oznaczająca koniec terroru w Bostonie.
Dobre drużyny czasami przegrywają. Dobre zespoły czasami przegrywają duże. Ale dobre zespoły nie przegrywają tak dużych, tak często i tak wcześnie. Bruins docierali do play-offów przez osiem sezonów z rzędu i w tych sezonach notowali średnio 2,6 „dużych strat” (cztery lub więcej bramek) w sezonie. Tylko raz (2021–2022) Bruins zdobyli pięć goli w sezonie. Tegoroczni Bruins rozegrali już 20 meczów.
Ostatni raz Bruins mieli więcej niż pięć dużych porażek w sezonie? Byłby to sezon 2015/2016, ostatni raz, kiedy zespół opuścił play-offy. Spotkanie zakończyło się porażką 6:1 w wygranym meczu 82. meczu z wyeliminowaną już drużyną Ottawa Senators.
To mogło być okropne dla fanów Bruins, ale przynajmniej ci Bruins byli na tyle blisko, aby oddać strzał w 82. meczu. Sposób, w jaki grali tegoroczni Bruins, coraz trudniej jest sobie wyobrazić, że tym razem uda im się oddać taki strzał.
To nie są ci sami fani Bruins, których poznali i pokochali (lub znienawidzili, jeśli należysz do pozostałych 31 fanów).
Pojawiły się oznaki, że to może być rok, w którym Bruins w końcu cofną się o krok. Chociaż niektórzy wzywali do tego przed sezonem 2022–2023 (ups!) lub po przejściu Patrice’a Bergerona i Davida Krejci na emeryturę, w tym roku wydawało się to bardziej prawdopodobne niż kiedykolwiek.
Na papierze Bruins nie wyglądali na tak imponującą siłę. Ich statystyki w zeszłym roku były przeciętne, stracili kilku ważnych graczy, walczyli z Father Time i zamienili swoją supermoc (najlepszy tandem bramkarzy w lidze) na dwóch przereklamowanych i przepłaconych zawodników.
Wspomnieliśmy o tym wszystkim w naszej ostrożnej zapowiedzi sezonu (sprawdź najgorszy scenariusz na dole), w którym Boston zdobył 97 punktów, co oznacza dość znaczny spadek w porównaniu z dwoma ostatnimi sezonami. Niektóre modele miały jeszcze mniejsze szanse Bostonu – Evolving Hockey prognozował 91 punktów, a Hockey Viz 86 punktów – oba odważne stwierdzenia, które obecnie wydają się prorocze.
Bruins wyglądają jeszcze gorzej niż te pesymistyczne prognozy z brzydkim rekordem 8-9-3 na początek i tempem 78 punktów. Tempo może być nawet hojne, biorąc pod uwagę wpływ tych wszystkich dużych porażek na różnicę bramek zespołu, wynoszącą minus 21, która daje drużynie San Jose Sharks (!) przedostatnie miejsce w lidze. Choć było źle, wyniki zespołu powinny być prawdopodobnie gorsze, biorąc pod uwagę sposób, w jaki grali.
Przewiduje się, że na chwilę obecną zespół zakończy rozgrywki z 87 punktami, co daje im zaledwie 21 procent szans na przejście do play-offów. To spadek z 69 procent na początku sezonu.
To prowadzi nas z powrotem do pierwotnego pytania: czy to jest to? Naprawdę koniec?
Do rozegrania pozostały 62 mecze, to nie do końca. Szansa jedna na pięć jest daleka od zera i każdy, kto kiedykolwiek oglądał horror, wie, że nie należy przedwcześnie chować złoczyńcy. Boston ma wyraźnie kłopoty na początku, na co wskazuje ogromny spadek kursów na play-offy, ale wciąż jest pewna nadzieja.
Jednym z powodów, dla których można wierzyć, że zespół nadal może odwrócić sytuację, jest gra swoich supergwiazd – a wszyscy powinni bardzo lepiej, niż pokazali. O ile nie uwierzysz, że David Pastrnak, Charlie McAvoy i Jeremy Swayman nagle doświadczyli ogromnego spadku swojej kariery i że jest to dla nich nowa normalność, prawdopodobny wydaje się zwrot w przypadku całej trójki.
Podobno trudno być tak złym, mając trzech graczy kalibru franczyzowego, ale dzieje się tak tylko wtedy, gdy ci gracze rzeczywiście grają na swoim poziomie. Pastrnak, McAvoy i Swayman nie są wystarczająco dobrzy, ale wciąż mają czas, aby to naprawić.
Oczekiwano, że Pastrnak będzie siłą kalibru MVP, zdolną do zdobycia 50 bramek i ponad 100 punktów. Jego tempo wystarczy na sezon, w którym zdobędzie 32 gole i 70 punktów, a na dodatek ma przewagę w liczbie pieszych.
Oczekiwano, że McAvoy będzie jednym z najlepszych dwustronnych obrońców w lidze na marginesie rozmowy o Norris Trophy. On także radzi sobie tylko dobrze, w defensywie wygląda nieźle, biorąc pod uwagę jego użycie, ale ma trudności z wprowadzeniem ciepła w ofensywie.
Oczekiwano, że Swayman będzie pretendentem do Vezina Trophy i będzie jednym z pięciu najlepszych bramkarzy na świecie. Z liczbą straconych bramek powyżej oczekiwanej wartości minus 7 w 14 meczach, okazał się jednym z najgorszych.
Na podstawie przedsezonowych prognoz oczekiwano, że Pasternak będzie miał rating netto na poziomie plus-5,5, McAvoy na plus-3,5, a Swayman na plus-3,9. Zamiast tego ich wynik wynosi odpowiednio plus-2,4, plus-1,1 i minus-7,0, co oznacza zmianę na poziomie 16,4 gola.
To właściwie niewiele, biorąc pod uwagę, że reszta składu traci tylko 0,2 gola do tego, czego się od nich oczekiwano. Głębia jest ogólnie tak dobra (lub zła), jak wielu myślało; Największym problemem było to, że czołowi zawodnicy nie wykonywali swoich obowiązków. I trzeba sobie wyobrazić, że w pewnym momencie Pastrnak, McAvoy i Swayman znów będą wyglądać jak oni.
Ta trójka, która znajdzie odpowiednią grę, bardzo by się przydała, a samo to może wystarczyć, aby uratować sezon. Taki był w każdym razie plan na rozpoczęcie roku, prawda? Biorąc jednak pod uwagę dziurę, którą zespół wykopał na początku, awans do play-offów może zająć więcej czasu.
Nawet przy tak wysokich oczekiwaniach wobec czołowego trio drużyny, nadal oczekiwano, że Bruins zgromadzą w tym sezonie zaledwie 97 punktów. Aby dostać się do play-offów, Bruins będą prawdopodobnie musieli grać w tempie 102 punktów przez resztę meczu i dlatego ich wczesny dołek jest tak onieśmielający. Aby rozpocząć sezon, muszą być lepsi, niż wyglądali na papierze, ale początek tylko pogorszył ich sytuację. Matematyka nie działa na ich korzyść.
Nie tylko Pastrnak, McAvoy i Swayman będą musieli znaleźć swoje gry w przyszłości — reszta grupy musi przyspieszyć i wypaść lepiej, niż się spodziewano. Być może w tym miejscu wkroczy nowy trener Joe Sacco, jeśli uda mu się nacisnąć odpowiednie guziki, aby naprawić statek. Biorąc jednak pod uwagę brak talentów w składzie, może to być trudne zadanie.
ZEJDŹ GŁĘBEJ
Bruins zwalnia trenera Jima Montgomery’ego po rozpoczęciu 8-9-3 i wymienia tymczasowego następcę Joe Sacco
Dla osób z zewnątrz Bruins zawsze było trudne do oglądania.
Przez ponad dekadę drużyna Bruins opierała się na frustrującym stylu hokeja, który wydawał się nieunikniony. Pokonali cię umiejętnościami, pobili siłą i często cię pobili.
I nie chcieli odejść. Wydawało się, że panowanie terroru nigdy się nie skończy, gdy zespół po mistrzowsku przechodził z jednego rywalizującego rdzenia do drugiego, budując kulturę doskonałości, która czasami wymykała się logice.
W tym sezonie Bruinsów trudno było oglądać z nowego powodu: pokonywali samych siebie przez większość wieczorów; frustrująca odmiana hokeja, w której nie potrafią zaaranżować niczego pozytywnego na nic poza krótką, ulotną chwilą, a złe momenty zamieniają się w katastrofalne mecze.
Chociaż jest jeszcze za wcześnie, aby całkowicie zamknąć drzwi Bostonowi do play-offów, nietypowo zły początek zespołu sprawia wrażenie, jakby drzwi do ery rywalizacji dla Bostonu zamykały się.
Bruins mogą nie być jeszcze w pełni ugotowani i wydaje się prawdopodobne, że znajdą sposób, aby odbić się po piętach swoim trzem supergwiazdom wracającym do formy. Jednak w pierwszej kwarcie nauczyliśmy się, że ta trójka sama w sobie nie wystarczy, aby utrzymać resztę składu, zwłaszcza gdy mają trudności z grą na swoim zwykłym poziomie.
Ponieważ niewielu graczy naprawdę dorównuje Pastrnakowi, McAvoyowi i Swaymanowi, Bruins nie wyglądają już na drużynę, której warto się bać. Nawet jeśli odwrócą się i awansują do play-offów, prawdopodobnie nie będzie to tak jak zwykle, duży, zły Bruins. Może nie jest to prawdziwy koniec Bruins, ale po wielokrotnym rozbijaniu drużyny w pierwszej kwarcie naprawdę wydaje się, że to koniec, jakiego znaliśmy.
— Oddano Ewoluujący hokej I NHL
(Zdjęcie na górze: Danielle Parhizkaran / The Boston Globe via Getty Images)