Malcolm Washington przekształcił swoje rodzinne dziedzictwo w debiut reżyserski „Lekcja gry na pianinie”: „W dużej mierze oparto się na twórczości mojego dziadka”

Dla reżysera Malcolma Washingtona pokoleniowa odporność Czarnych i złożone więzi rodzinne to główne tematy przed i za kamerą filmów Netflix Lekcja gry na fortepianie. Debiutując w filmie fabularnym, Washington wykorzystał talenty swojej rodziny, ponieważ jego brat, John David Washington, gra główną rolę obok swojej matki, Pauletty i siostry bliźniaczki, Olivii. Starsza siostra Katia i ojciec Denzel Washington są producentami. Fabuła oparta jest na sztuce Augusta Wilsona z 1987 roku. Fabuła koncentruje się wokół zaciekłego sporu między dwójką rodzeństwa (w tej roli John David i Danielle Deadwyler), którzy nie zgadzają się co do tego, co zrobić z rodzinnym fortepianem z czasów przedwojennych.

DEADLINE: W jaki sposób ta adaptacja trafiła do Ciebie? Czy Virgil Williams skontaktował się z tobą pierwszy?

MALCOLM WASZYNGTON: Zajmował się tym wiele lat przed tym, zanim to się zaczęło, ale nie sądzę, żeby jeszcze nad tym pracował. Podszedłem więc do niego z pomysłem, który wydał mi się interesujący. W tym samym czasie mój brat miał kręcić ten film i kiedy o tym czytałem, rozmawiałem z nim o tym, jak ekscytujący był ten projekt. Rozmawiałem z nim o tym, jak powinniśmy robić rzeczy gatunkowe, a podstawą tego powinna być śmierć i amerykańska rekonstrukcja. Następnie pracowałem nad tym prywatnie i nawiązałem kontakt z Virgilem. Przyniosłem wszystko, o czym myślałem, po prostu kliknęliśmy i ruszyliśmy stamtąd.

TERMIN: Omów motywy swojej wersji filmu. Podnosi poziom sztuki teatralnej Augusta Wilsona i filmu Lloyda Richardsa z 1995 roku, opierając się na stylizacji gotyckiego horroru z elementami upiorów.

WASZYNGTON: Wilson w tym czasie prowadził dialog z Toni Morrison. Jeśli spojrzeć na to, ruch czarnego południowego gotyku miał miejsce w latach 90-tych Bayou Ewy Lub Najbardziej niebieskie oko, Córki pyłuobrazy Arthura Jafy czy Kary Walker. To temat wpleciony w kulturę i sztukę. Ponadto, pod względem społecznym, jesteśmy teraz w momencie, w którym możemy zaprezentować czarny horror za pomocą tego, czego dokonał Jordan Peele. To tradycja, której chciałem tutaj złożyć hołd. W twórczości tych artystów i filmach, o których mówię, istnieje duchowe połączenie pomiędzy żywiołami jako kanałem prowadzącym do przodków i Bogiem. Wszystko to jest powiązane ze sobą poprzez wiatr, ziemię, wodę i ogień. Kiedy sam opracowywałem historię, uznałem, że jest to element, do którego mógłbym wiele dodać, ponieważ po prostu tak myślałem o postaciach reprezentujących coś innego. Wilsona pragnie wyciągnąć z doświadczenia Czarnych Amerykanów całą jego głębię, różnorodność i różne głosy. To nie jest monolit. Chciałem więc mieć pomysł stworzenia kompletnej, elementarnej rzeczy, w której wykorzystamy te rzeczy, aby opowiedzieć tę historię, która jest jednocześnie mityczna, duchowa i uduchowiona.

TERMIN OSTATECZNY: Samuel L. Jackson wystąpił w oryginalnej sztuce teatralnej z 1987 roku jako Boy Willie. Teraz, trzy dekady później, jest starszym Doakerem. Czy zaangażowanie go w film było oczywistym pomysłem?

WASZYNGTON: Był przywiązany do filmu przede mną, więc przyszedłem do niego z marzeniem, scenariuszem i prezentacją. Pomyślałem: „Hej, oto, co chcę z tym zrobić. Czy wszystko w porządku, jeśli pojadę tym przejażdżką? Czy możemy iść razem?” I był na dole. [Laughs.] Mam ochotę na jakąkolwiek iterację Lekcja gry na fortepianie musi przejść przez Sama Jacksona, ponieważ jest najbardziej doświadczoną osobą. Spośród nikogo na świecie nie ma nikogo, kto miałby bardziej przeżyte doświadczenie Lekcja gry na fortepianie niż Samuel L. Jackson.

DEADLINE: Czy myślisz, że gdyby powiedział nie, twój tata by do niego zadzwonił?

WASZYNGTON: Po pierwsze, nikt nie może zmusić Sama do niczego. Jest ikoną. On jest legendą. Jeden z jednego. [Laughs.] Jeśli spojrzysz na jego twórczość, zobaczysz, że jest tak wielu młodych filmowców, że obok niego umieścił swoje nazwisko. Podobnie jak Paula Thomasa Andersona Ciężka ósemkawczesny Quentin Tarantino… był częścią ich wychowania, ich rozwoju.

TERMIN OSTATECZNY: Prowadzi zabawny monolog, w którym opowiada historię fortepianu. Omów konstrukcję tej sceny.

WASZYNGTON: Ten moment stanowi oś całego filmu. To scena, w której film otwiera się sam. Na wstępie widać pewne sugestie dotyczące wiedzy na temat fortepianu, ale tak nie jest Naprawdę wiedzieć, co się w pełni dzieje, dopóki Doaker nie odkryje znaczenia wszystkiego i film się nie otworzy. To 10-stronicowy monolog, ale on był już doskonale zaznajomiony z dialogami i podróżą, którą opowiada. Uważam tę część filmu za film krótkometrażowy i tak do tego podszedłem. Sam jako aktor potrafi utrzymać uwagę publiczności przez tak długi czas, więc był to świetny początek. Chciałem jednak przedstawić Państwu postacie rodziny, która wraz z przodkami posiadała fortepian.

Na scenie nie masz pojęcia, kto jest co. Słyszysz wiele imion i możesz spróbować je połączyć, ale chciałem przedstawić ci człowieczeństwo tych ludzi, którzy już nie żyją i pokazać, jak wyglądają. W ten sposób, kiedy wracają i je widzisz, wszystko się łączy i zamienia w coś większego. Kręcenie tego dnia było jak oglądanie treningu strzeleckiego Michaela Jordana. To Samuel L. Jackson i nie bez powodu jest nim Samuel L. Jackson. Sposób, w jaki kończy ten monolog i uderza w ostatnie zdanie, sprawia, że ​​ciarki przechodzą po plecach.

DEADLINE: Jak to było reżyserować na planie swojego brata Johna Davida? Czy ktoś na planie był żartobliwie zazdrosny i zastanawiał się, dlaczego prawdopodobnie dostał mniej ujęć niż ktokolwiek inny?

WASZYNGTON: NIE. [Laughs.] Ale wiesz co? Wspaniale jest reżyserować zespołem, ponieważ w dużej mierze reżyserowanie polega po prostu na obserwowaniu i przyglądaniu się, co ktoś robi na planie. Wiele z nich kontempluje także to, co jest obecnie obecne w przestrzeni. Co daje ci aktor? Patrząc im w oczy, co widzisz? Każdy aktor, którego potrzebowaliśmy, wymagał innego języka. Wymagały innej ilości ujęć i współpracy. Miło było patrzeć na mojego brata i pokonać barierę, że był moim bratem i po prostu artystą. Zobaczyłam wrażliwego, pełnego pasji artystę i to było cudowne, bo pomyślałam, że wniósł tak piękną wrażliwość do zranionego Boya Williego. To ktoś, kto potrafi być tak zuchwały, ma wyjątkową osobowość w swoich pragnieniach i sposobie, w jaki sobie z tym radzi, ale pomyślałem, że wniósł taką cudowną łagodność tam, gdzie czuł się niezrozumiany i chciał, żeby go wysłuchano, ale nikt nie traktował go poważnie. Jako najmłodszy z rodzeństwa czuję to.

Danielle Deadwyler jako Berniece i John David Washington jako Boy Willie w „Lekcji fortepianu”.

Kr. Davida Lee/Netflixa

TERMIN OSTATECZNY: Danielle Deadwyler wykonuje tutaj niesamowitą pracę. Czy możesz opowiedzieć o procesie pracy z nią?

WASZYNGTON: Jest taka utalentowana i utalentowana. Jestem fanem od jakiegoś czasu. Skontaktowaliśmy się z jej zespołem i umówiliśmy spotkanie, a kiedy z nią rozmawiałem, od razu wiedziałem, że jutro możemy nakręcić film i że ona jest naszą Berniece i ona będzie tym zajmować. Wniosła taki intelekt, kunszt, spokój i wagę, ale potrafiła też być czuła i bezbronna, co jest trudne do osiągnięcia. Jest to także postać, która może marszczyć brwi przez cały film lub po prostu można odczytać wierzchnią warstwę jej uczuć, ale jej oczy były po prostu tymi dużymi oczami, które były po prostu gigantycznym oknem sięgającym od podłogi do sufitu do duszy. Jest osobą, która kontroluje każdą część swojego ciała. Sposób, w jaki porusza się w przestrzeni, był niezwykle emocjonujący. Wprowadzając ją w chaos wirującego wokół niej Johna Davida, a następnie Sam, Michael Potts, Ray Fisher i Corey Hawkins, alchemia tego wszystkiego, stworzyli tę piękną i łatwopalną energię.

DEADLINE: Dlaczego był to odpowiedni moment na zrobienie tego filmu?

WASZYNGTON: Wydarzyło się wiele rzeczy na raz, które umożliwiły powstanie tego filmu. Byliśmy zamknięci w związku z Covid, byłem bardzo odizolowany i w tym czasie archiwizowałem zdjęcia rodzinne. Skończyłam też 30 lat, co było dla mnie świadomością, że jestem w innym momencie życia i musiałam się z tym pogodzić. Miałem pytania dotyczące tożsamości tego, kim jestem teraz. Kim jestem jako dorosły? Nie w kontekście mojego zawodu, ale mnie jako mężczyzny. Szukałam odpowiedzi i patrzyłam na moich przodków, zastanawiając się, kim są ludzie, od których pochodzę? Kim są kobiety, z których pochodzę? I co to ostatecznie oznacza dla mnie? Jak identyfikuję się w ich kontekście? Kiedy więc przeczytałem tę sztukę, pomyślałem: „Whoa, OK, to dotyczy tego”. Kiedy zacząłem to czytać, było zabawne i ekscytujące, a potem zagłębiłem się w to i pojawiły się naprawdę ważne pytania dotyczące kwestii dziedzictwa. To jest coś, co zawsze mnie niepokoiło: nasi przodkowie i to, co zrobili, aby dać nam przestrzeń i możliwość umożliwienia nam życia, czasem zza grobu i tak dalej. Skupiłem się więc i zmagałem z tego typu pytaniami.

Przeczytaj cyfrowe wydanie magazynu Oscar Preview firmy Deadline Tutaj.

TERMIN OSTATECZNY: Co wiesz o dziedzictwie swojej rodziny wykraczającym poza rodziców? Czy jest coś, co z tobą zostaje?

WASZYNGTON: Duża część tego była oparta na moim dziadku. Tata mojej mamy zmarł, gdy miałem osiem lat. Ale jak możesz sobie wyobrazić, miał duży wpływ na moją mamę. Moja mama zawsze opowiada o swoim wyobrażeniu o tym, czym naprawdę jest miłość i jakie jest w niej piękno. Opiera się na relacji jej rodziców, jej wyobrażeniu o męskości i tym, czym jest mężczyzna. To siła i czułość; to empatia i współczucie. To ciekawość i cierpliwość. Zawsze mi o nim opowiadała i o tym, jak jej o nim przypominałem oraz o tym, że jego cechy żyją we mnie. W ten sposób stał się dla mnie wyznacznikiem tych wszystkich rzeczy. Kiedy myślę o tym, kim chcę być jako mężczyzna, myślę o nim, mimo że przeżyliśmy razem tylko pierwsze osiem lat życia, w ten sposób on mnie prowadzi. Moi dziadkowie zmarli w odstępie czterech miesięcy, ale ponieważ jestem bardzo wścibski i przeglądam wszystkie szafki w domu moich rodziców, odkryłem, że w tym okresie moja mama przeprowadziła z nim te wywiady. Nagrała je i próbowała z nim porozmawiać o całym jego życiu, ale nawet tego nie potrafiła. Jej przyjaciółka zrobiła to za nią, bo nie mogła nawet prowadzić takiej rozmowy, więc w końcu rozmawiała z nim o jego filozofii miłości, duchowości i historii jego życia, a wkrótce potem zmarł, więc nigdy nie mogła oglądać serialu taśmy i nigdy nic z nimi nie robiłem. Któregoś dnia je znalazłem i zacząłem je oglądać. Na Dzień Ojca pociąłem je w mały klip i wysłałem do niej. Poczułem się, jakbym obserwował, jak ten człowiek uczy mnie na podstawie rozmowy, którą odbył 20 lat wcześniej, na temat tego, kim mogę być, jaki potencjał mam jako mężczyzna, a w trakcie kręcenia tego filmu staram się połączyć z tą częścią mnie i dowiaduję się o tej części mnie, a jego twarz zdobi fortepian, ponieważ jego duch był w tym projekcie i w pokoju z nami.

Zrodlo