Josh Giddey rozczarowany powolnym startem Bulls, mówi, że musi być znacznie lepszy

CHICAGO — Siedząc przy swojej szafce i marząc sobie stopy po kolejnej frustrującej nocy, Josh Giddey patrzył tępo w podłogę. Nie poruszył się. Nie rozmawiał.

Drugi wieczór z rzędu Chicago Bulls zostali podpaleni. W niedzielę Houston Rockets wykorzystali chwiejną obronę Chicago i wygrali 143-107 na stadionie United Center. Dwa dni wcześniej Bulls zdobyli najwyższy w sezonie 144 punkty w przegranej wyjazdowej meczu z niepokonanym Cleveland Cavaliers.

„Tracimy zdecydowanie za dużo punktów” – powiedział Giddey. „Nie bronimy się. Po prostu za dużo błędów w defensywie. Zespoły nabierają tempa i ciężko jest wygrać jakikolwiek mecz, tracąc tak wiele punktów.

„Musimy to rozwiązać jako zespół. To nie jest jeden facet. To wszyscy.

To daleko od początku, jaki Giddey przewidywał w swoim debiutanckim sezonie w Bulls (5-9).

„Nawet nie blisko” – powiedział.

Giddey pod wieloma względami stał się twarzą frustracji Chicago. W poprzednich czterech meczach zespołu nie było go w wyjściowym składzie. Jego niedociągnięcia w defensywie, które będą powodem do niepokoju na początku sezonu, zostały w pełni widoczne. W meczu przeciwko Cavs Giddey popełnił trzy faule w ciągu 10 minut pierwszej połowy. Trener Bulls Billy Donovan był zmuszony rozpocząć drugą połowę Ayo Dosunmu w miejsce Giddeya, ale zaledwie 28 sekund po rozpoczęciu trzeciej kwarty Giddey został odgwizdany za czwarty faul. Dynamiczny duet obrony Clevelanda, składający się z Donovana Mitchella i Dariusa Garlanda, raz po raz atakował Giddeya.

Giddey przyznał się do tego po meczu Cavs jego występ zachwiał jego pewnością siebie. Kiedy Rockets podbiegli do akcji, Giddey wyglądał na zaskoczonego.

„Muszę znaleźć sposób, aby pomóc nam wygrywać mecze, podobnie jak wszyscy inni” – powiedział Giddey. „Nie robiliśmy tego przez pierwsze 14 meczów, które rozegraliśmy. Na szczęście zostało nam jeszcze dużo sezonu, ale muszę się pozbierać i musimy być lepsi jako zespół.


Sfrustrowany Josh Giddey w trakcie sezonu chce więcej od siebie i swojego zespołu. (Matt Marton / Obrazy Imagn)

Giddey przybył do Chicago z nadzieją, że zmiana otoczenia będzie kluczem do uwolnienia jego potencjału, a mimo to rozegrał średnio tylko 2,1 minuty więcej niż w zeszłym sezonie w Oklahoma City Thunder. Ma identyczną średnią punktacji wynoszącą 12,3 punktu, ale jego skuteczność jest najniższa w karierze – 41,1 procent.

Zapytany, co według niego musi zrobić lepiej, Giddey odpowiedział „wszystko”.

„Graj mocniej. Bronić. Odskok. Zaangażuj chłopaków. Przyjrzyj się chłopakom” – powiedział. „Moim zadaniem jako rozgrywającego jest ułatwianie życia wszystkim innym i nie czuję, że zrobiłem to tak dobrze, jak powinienem. W defensywie muszę być dużo lepszy. … Nie mam zamiaru nikogo winić ani wskazywać na nikogo palcem. Jestem pierwszą osobą, która spojrzy w lustro i powie: „Muszę być lepszy” i tak się stanie. To po prostu ciężki, trudny początek roku.”

W tle powolnego startu Giddeya widać zbliżające się przedłużenie kontraktu. Latem przyszłego roku ma zostać zastrzeżonym wolnym agentem po tym, jak jemu i Bulls nie udało się osiągnąć porozumienia przed sezonem. Po wysłaniu Alexa Caruso do Thunder za Giddeya Bulls mogą nie mieć innego wyboru, jak tylko ponownie podpisać kontrakt z Giddeyem. Decyzja w dużej mierze będzie jednak zależała od ceny, która według doniesień może osiągnąć 30 milionów dolarów rocznie.

Bulls mają jeszcze 68 meczów na ocenę Giddeya, a kluczowe pytanie dotyczy tego, czy jego mocne strony przeważają nad słabościami. Bulls uwielbiają to, że 22-letni Giddey ma mnóstwo miejsca na rozwój jako zawodnik. Jego połączenie wielkości, zbiórek, wizji boiska, podań i sprytu to cechy, które według Chicago dobrze pasują. Mimo to obrona Giddeya, nierówne strzały z dystansu i strzały z rzutów wolnych poniżej średniej, a także brak serii serii, które pozwalały mu wybić się z kozłowania, były rażące.

Tak bardzo, jak tylko mogą, Bulls starają się skupić na tym, co Giddey robi dobrze, jednocześnie ukrywając swoje wady.

„Musi stać się kimś, kogo uważam za eksperta w zakresie przedstawiania własnych planów gry” – powiedział Donovan.

Jest też kwestia tego, jak bardzo Giddey wpływa na wygraną. Bulls zostali pokonani 111 punktami, a Giddey leżał na parkiecie, co stanowi najgorszy plus-minus w drużynie. Giddey stanowi jedną piątą defensywnego składu wyjściowego, więc niesprawiedliwe jest zrzucanie winy za tę statystykę wyłącznie na niego. Ale Bulls ukrywają Giddeya najlepiej, jak potrafią.

W niedzielę przenieśli go do napastnika Rockets, Tariego Easona. Donovan również znokautował Giddeya po czterech minutach gry i dopiero po dwóch minutach drugiej połowy. Wyjaśnienie skupiało się na odpoczynku i ograniczeniu minut zawodników w pierwszej połowie. Decyzja ta pozwala jednak Giddeyowi spędzać więcej czasu przeciwko rezerwom. Kiedy w ostatnich trzech minutach pierwszej połowy Bulls prowadzili różnicą zaledwie 13 punktów, Patrick Williams w końcowych minutach rzucił literą Giddey.

Na razie Bulls mogą jedynie kontynuować trenowanie Giddeya. Mecze zbliżają się jednak szybko, a czas na treningi jest ograniczony. Dodatkowe treningi nie są panaceum na wszystko.

Jednak, jak powiedział Donovan, inni utalentowani gracze ofensywni musieli przezwyciężyć problemy w defensywie. Gwiazda Golden State Warriors Stephen Curry i gwiazda New York Knicks Jalen Brunson to dwaj gracze wskazani przez Donovana jako przykłady.

„To powód, dla którego mam zaufanie do Josha. Josh jest mądry. Ma wysokie IQ. Zna grę” – powiedział Donovan. „Będzie musiał się na tym oprzeć, zaakceptować to i stać się w tym elitarnym. Było wielu naprawdę dobrych koszykarzy, którzy musieli radzić sobie z tym samym, z czym on musiał sobie radzić. Teraz musi wznieść się na wyższy poziom jako młody zawodnik w wieku 22 lat i nad tym popracować.

(Zdjęcie: Michael Reaves / Getty Images)

Zrodlo