Kelly Ripa przeżyła niesamowitą katastrofę w kostiumie kąpielowym podczas pobytu za granicą ze swoim mężem i współgospodarzem, Markiem Consuelosem.
Podczas piątkowych Mieszkaj z Kelly i Markiempubliczność nie kryła śmiechu, gdy opowiadała o tym, co wydarzyło się podczas ich wakacji na Islandii.
Po rozmowie na temat czasu spędzonego w poszukiwaniu zorzy polarnej Kelly przyznała się, że w ich luksusowym kwaterze podpalono jej kostiumy kąpielowe.
Kelly wyjaśniła, że próbowała wysuszyć ich kostiumy kąpielowe przed kąpielą w wannie z hydromasażem na świeżym powietrzu, ale coś poszło nie tak.
„Postawiłam je na piecu opalanym drewnem” – powiedziała i wkrótce się zapaliły.
„Włączył się alarm” – dodał Mark, ale nie mogli zrozumieć procesu ewakuacji, ponieważ był prowadzony po fińsku.
Na szczęście poza kostiumami kąpielowymi nie doszło do żadnych większych uszkodzeń.
Para stara się jak najlepiej wykorzystać swoje puste gniazda i w ostatnich miesiącach cieszyła się pięknymi wakacjami.
Ich „dorosła przygoda na planie” w Laponii była jedną z ich ulubionych. W tym czasie jeździli na skuterach śnieżnych, narciarstwie biegowym i pływali kajakiem, a zdjęcia z pobytu udostępniali na Instagramie.
Kelly pochwaliła się ich bogatym otoczeniem w zimowej krainie czarów i opublikowała zdjęcia chaty z bali.
Niedawno Kelly i Mark spędzali czas na zachodnim wybrzeżu, gdzie gościli swój występ z Palm Springs.
Wyznali, że bardzo im się tam podoba, ale nie zamierzają w najbliższym czasie opuszczać Nowego Jorku.
Mają piękną kamienicę za 27 milionów dolarów, w której spędzają większość czasu, ale mają też kilka innych nieruchomości.
Dysponując łączną wartością netto wynoszącą 160 milionów dolarów, wydali kilka oszałamiających domów.
Oprócz domu w Upper East Side mają wspaniały ośrodek wakacyjny w Hamptons, ośrodek w Kolorado i wypoczynek na karaibskich wyspach.
Mają także wypożyczalnię w Ann Abor w stanie Michigan, z której korzystają, odwiedzając swojego najmłodszego syna, Joaquina, na Uniwersytecie Michigan.
Kelly i Mark przyznali, że początkowo było trudno, kiedy Joaquin opuścił dom.
„Kiedy Joaquin odszedł, było ciężko, nasza dwójka i psy patrzyliśmy na siebie i pytaliśmy: «No i co teraz?». „powiedział Kelly. „Pierwszy obiad, który ugotowałam, nie żartuję, był dla 12 osób i było nas tylko dwoje. Siedzieliśmy tam z taką ogromną ilością jedzenia i żadne z nas nie było wcale głodne.
„Przez pierwsze 48 godzin pogrążyliśmy się w rozpaczy, a potem naprawdę przesunęliśmy się w stronę pozytywów. Poradziliśmy sobie z tym!”