Efesé trzyma się życia, pokonując Huescę (1:0)

Dzięki zwycięstwu 1:0 z Huescą Kartagena spełniła jedno z największych życzeń zespołu, klubu i fanów. W końcu poznali smak zwycięstwa na własnym boisku, mimo że musieli dotrwać do 15. kolejki i nadal zajmują ostatnie miejsce w tabeli.

Minęło wiele miesięcy, odkąd w Cartagonovej witano Wikingów, a oni mogli jedynie „celebrować” bezbramkowy remis z Elche. Droga pozostaje stroma, bo zespół Jandro w 15 meczach ma zaledwie 10 punktów, choć ma już na koncie dwa zwycięstwa.

Jednak może i chcą, aby był to punkt zwrotny, dzięki któremu wszystko wróci na właściwe tory. Wizerunek się poprawił, pomimo początkowych nerwów związanych ze starciem z Hidalgo, który również przyjechał potrzebujący i chcący wykorzystać dolną drużynę.

Pierwszy gol Gastóna

Po południu w Kartagenie więcej się zmieniło i 17 listopada był dniem, w którym zdeterminowany Gastón Valles zadebiutował jako strzelec bramki. 23-letni Urugwajczyk wykorzystał środkową część Escriche’a i pokonał Daniego Jiméneza. Minuta 14 pierwszej połowy.

Gol wart trzech punktów, bo mimo że obydwa zespoły miałyby więcej szans, tablica wyników już się nie poruszyła, z piłką przy słupku każdego bloku i wartościowymi interwencjami Pabla Camposa, który wrócił z treningu drużyny U21 obóz znów będzie kluczowy.

Chociaż w ostatnich minutach Kartagena za bardzo się wycofała, drugą połowę rozpoczęli też pełni pewności siebie, jaką dało wyjście na prowadzenie z grupą, która radziła sobie słabo, ale która również przyjmowała cios za ciosem, ale był jeszcze jeden czynnik.

Pomimo bólu, z jakim kibice odczuwają sytuację pozasportową i wyniki sportowe, stadion miał tę dodatkową energię, która została przekazana zawodnikom, którzy wiedzą, że mają trudny okres, ale dzięki temu zwycięstwu trzymają się „życia”. Od zbawienia dzieli go pięć punktów.

Zrodlo