Arturo Coello i Agustín Tapia W niedzielę ponownie zostali mistrzami. Pierwsze zdanie kronikarskie powtarzające się od miesiąca lipca, kiedy to po porażce w finale Genua przez ‘Chingalan„los”Złote Chłopcy Postanowili, że to koniec: Malaga Była to pierwsza stacja podróży, na której na razie nawet nie zatrzymali się, żeby zatankować.
Kuwejt duet hiszpańsko-argentyński jeszcze raz zwyciężył, choć tym razem nie mieli przed sobą swojego nemezis, Galána-Chingotto, któremu w sobotę po raz pierwszy w sezonie nie udało się zakwalifikować do finału. „nowość„było ich kilku Stupaczuk i Yanguas, którzy rosną w zawrotnym tempie i którzy jako para byli o krok od zdobycia drugiego tytułu.
Zwycięstwo dla 6-4 i 6-2, bardzo ciężka praca i znowu dokładność w krytycznych momentach, co powoduje, że są łańcuchami siedem kolejnych turniejów (nie uczestniczyli w Egipcie i Finlandii), 133 dni bez porażki od tego trudnego 7 lipca i 12 wygranych turniejów co sprawia, że już drugi rok z rzędu pieszczą palcami światowy numer 1.
Musimy nadawać wartość każdemu zwycięstwu, każdemu setowi i każdemu wygranemu meczowi.
Tylko Pozostały dwa turnieje (Acapulco i Mediolan) oraz finały Barcelona Tour aby zakończyć sezon, w którym ponownie zdominowali żelazną pięścią i tylko w tym w niektórych sekcjach wydawały się „śmiertelny‘. To była wina Galána i Chingotto, jedynego duetu, który kilkukrotnie potrafił postawić ich na nogi.
“Arturo bardzo ułatwia mi pracę. Musimy nadawać wartość każdemu zwycięstwu, każdemu setowi i każdemu wygranemu meczowi. Jestem wszystkim bardzo wdzięczny, mam nadzieję wrócić do Kuwejtu na wiele lat” – powiedział wyczerpany Tapia pod koniec meczu, w którym jego kolega z drużyny, królikpowiedział: „Przez cały czas ciągnął tę parę, to bestia”.