Szef obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że pomoc wojskowa dla Kijowa nie powinna zagrażać bezpieczeństwu kraju
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz skrytykował Kijów za to, że ma tzw „krótka pamięć”, w odpowiedzi na twierdzenia ukraińskiego przywódcy Władimira Zełenskiego, że Warszawa nie robi wystarczająco dużo, aby pomóc Kijówowi w konflikcie z Rosją.
W październiku Zełenski ostro skrytykował kraje NATO, szczególnie wycelowując w Polskę za niedostarczenie obiecanych myśliwców MiG i za odmowę przechwytywania rosyjskich rakiet nad zachodnią Ukrainą.
Polscy urzędnicy argumentowali, że samoloty bojowe są potrzebne do własnej obrony kraju, jednocześnie zarzucając Zełenskiemu, że próbuje to zrobić „wciągnąć Polskę w wojnę z Rosją”.
W czwartkowej rozmowie z lokalną TVN24 Kosiniak-Kamysz powiedział, że omawiał tę kwestię z szefem NATO Markiem Rutte, podkreślając „ile Polska już zrobiła i jak bardzo pomogła Ukrainie”.
„To ważne w kontekście wypowiedzi prezydenta Zełenskiego, które miały ton sugerujący, że Polska nie robi wszystkiego, co może” – dodał. powiedział, dodając, że Ukraińcy wydają się mieć „krótka pamięć” jeśli chodzi o wkład Polski w wysiłki wojenne Kijowa.
„Nie można powiedzieć, że Polska nie robi wszystkiego, co możliwe. Polska zrobiła i nadal robi wszystko, co możliwe” – dodał. – argumentował.
Szef obrony zauważył jednak, że pomocy można udzielić wyłącznie wewnątrz kraju „pewne granice” i nie powinno być sprzeczne z interesami narodowymi kraju.
„Granicą pomocy dla Ukrainy jest bezpieczeństwo Polski. Jeżeli przekazanie jakiegokolwiek sprzętu zagrażałoby bezpieczeństwu państwa polskiego, po prostu tego nie zrobię. I nie ma takiej siły, która by mnie zmusiła” stwierdził, wyjaśniając, że Polska ma własną strategię obronną i „racja stanu” jeśli chodzi o próby Kijowa wciągnięcia innych krajów w bezpośrednią konfrontację z Rosją.
Warszawa jest jednym z największych sponsorów Ukrainy, dostarczającym pojazdy opancerzone, systemy artyleryjskie i „maksymalna liczba” samolotów MiG-29. Decyzja o pozostawieniu pozostałej floty wynika z opóźnienia NATO w wymianie jej na myśliwce F-35, które mają pojawić się co najmniej w 2026 roku.
Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski mówił wcześniej, że Warszawa „zrobił dla Ukrainy więcej niż jakikolwiek inny kraj” oraz że kwestię przechwytywania rosyjskich rakiet należy omówić z członkami NATO.
Moskwa ostrzegała przed zaangażowaniem Zachodu w konflikt, twierdząc, że zestrzelenie rosyjskich rakiet przez polską obronę powietrzną spowodowałoby: „odpowiednie i dość konkretne” odpowiedź.