Bramka Rogera Brugué na piętnaście minut przed końcem dała Levante punkt, który – zasłużony lub nie – oddał sprawiedliwość drużynie, która w sobotę walczyła z Elche, która była lepsza w wielu fazach meczu, a która również musiała pokonać emocje, których doświadczyliśmy w okresie poprzedzającym Ciutat de València, odkąd piłka nożna powróciła do Walencji w tę sobotę po powodziach.
Szczególnie Levante nie było łatwo wejść do gry po szczerym hołdzie złożonym ofiarom dana na kilka minut przed katastrofą. Zatem to Elche próbował panować nad piłką i rytmem, a Nico był latarnią morską w ataku. I choć zajęło mu to nieco ponad pół godziny, wykorzystał słabość emocjonalną przeciwnika i objął prowadzenie.
Boczny środkowy Nico, który serwował bardzo samotnie, trafił na głowę Agustína Álvareza, który nieoznakowany na niewielkim obszarze skierował się do siatki, by zatopić Levante, które wróciło do zawodów prawie trzy tygodnie później z powodu uszkodzenia 29 października ubiegłego roku, co wymusiło zawieszenie dwóch meczów LaLiga Hypermotion.
Mógł paść tylko po stałym fragmencie gry, a Levante był bliski zdobycia nagrody, ale strzał Unaia po rzucie rożnym trafił w bok siatki Dituro. W ostatniej części pierwszej połowy, którą miejscowy zespół zakończył tylko jednym strzałem z trzech kijów, Levante zdobył dwie ręce w polu karnym Elche, których nie docenił ani sędzia, ani system VAR.
Niecałe pięć minut wystarczyło, aby Levante po przejściu przez szatnię wyglądało inaczej. Połączenie Moralesa i Pabla Martíneza zakończyło się piłką u stóp Carlosa Álvareza, który ostatecznie zmusił Dituro do pracy. Był to jednak miraż i mecz przebiegał według tego samego scenariusza, a właścicielami meczu byli Febas, Nico, Guti i spółka.
Zespół Calero dokonał potrójnej zmiany wraz z wejściem Espí, Brugué i Pampína (m.63), a następnie losy meczu przechyliły się na korzyść Levante. Skończyło się dobrze, ponieważ Brugué, który w sobotę pojawił się ponownie po ponad miesiącu kontuzji, odebrał piękne podanie od Carlosa Álvareza w polu karnym i wyrównał wynik.
Następnie w Ciutat de València ogarnęły emocje, a Brugué świętował zdobycie czwartego gola w sezonie, machając flagą Wspólnoty Walenckiej na trawie. Został jeszcze nieco ponad kwadrans i wszystko przyspieszyło. Najpierw Mario Gaspar prawie strzelił głową, a potem Andrés Fernández udaremnił świetną grę Nico.
W Levante gola strzelił Carlos Espí, ale w dwóch mu się nie udało i mecz zakończył się remisem, po tym jak obie drużyny ogołociły się w poszukiwaniu zwycięstwa, które można by uczcić w wielkim stylu, szczególnie w drużynie lokalnej , którzy zapamiętają ten mecz z Elche jako ten, w którym po szkodach prawie wszystko wróciło do normy.
– Karta techniczna:
1 – Levante UD: Andrés, Andrés García, Unai, Dela, Marcos Navarro (Pampín, m.63), Carlos Álvarez, Rey, Lozano (Brugué, m.63), Pablo Martínez (Algobia, m.85), Iván Romero (Espí, m.63) i Morales (Fabrício, m.85).
1 – Elche CF: Dituro, Nuñez, Bigas, Affengruber, Salinas, Josan (Mendoza, m.71), Guti (Mario, m.71), Febas, Yago Santiago (Nico Castro, m.87), Nico (John, m. 91) i Agustín Álvarez (Sory Kaba, m.71).
Bramki: 0-1, M.33: Agustín Álvarez. Bramki: 1-1, M.73: Brugue.
Sędzia: Galech Apezteguía (Szkoła Navarrese). Upominał miejscowych Unai (m.79) i Delę (m.94) oraz gości Nuñeza (m.11), Nico (m.27), Bigasa (m.70) i Mendozę (m.78)
Zdarzenia: Mecz piętnastego dnia LaLiga Hypermotion rozegrany na stadionie Ciutat de València przed 19 177 widzami i około siedmiuset kibicami Elche. Uczczono minutę ciszy i złożono serdeczny hołd wszystkim ofiarom dana.