Carlos Alcaraz będzie miał się dobrze.
Prawdopodobnie wygra mnóstwo turniejów i turniejów Wielkiego Szlema. Powinien być dominującą siłą w swoim sporcie przez następną dekadę, a prawdopodobnie dwie.
Mimo to Alcaraz trzeci rok z rzędu z trudem dobiega końca sezonu. Dwa lata temu była to kontuzja. W zeszłym roku była to mentalna mgła, która trwała aż do marca.
ZEJDŹ GŁĘBEJ
Carlos Alcaraz nie zdobył tytułu od czasów Wimbledonu. Więc co się dzieje nie tak?
W tym roku, odkąd opuścił China Open z tytułem i trzecim zwycięstwem z rzędu nad swoim największym rywalem Jannikiem Sinnerem w klasyku w trzech setach, było trochę jednego i drugiego. Robak dostał się do jego żołądka i układu oddechowego. Przyznał się również do chwiejnej koncentracji i braku płynności podczas gry na śliskich nawierzchniach i w nieruchomej atmosferze panującej na krytym korcie tenisowym.
Do tego dochodzą ciągłe zmęczenie latem, które obejmowało igrzyska olimpijskie, które zakończyło się druzgocącą porażką z Novakiem Djokoviciem w meczu o złoty medal. Żadne z tych stwierdzeń nie jest bezprawną wymówką dla postrzeganego załamania, które objawia się rekordem 14-4 od US Open i współczynnikiem zwycięstw na poziomie 77,8%, czyli liczbami, o których marzy większość tenisistów.
Większość tenisistów nie jest spadkobiercami najwspanialszej epoki w historii męskiego tenisa, ani oczekiwanymi awatarami tego sportu w nadchodzących latach.
W piątek założony pasek na nos na grzbiecie nosa, który miał pomóc w udrożnieniu dróg oddechowych podczas drugiego meczu z rzędu w Turynie podczas finałów ATP Tour, powiedział wszystko. Dwie porażki w prostych setach z Casperem Ruudem i Alexandrem Zverevem, połączone z dość rutynowym i niczym nie zaskakującym zwycięstwem nad pokonanym Andreyem Rublevem, oznaczają koniec sezonu Alcaraz. On to czuł.
„Jeśli ktoś mówi, że jest świeży, kłamie” – powiedział Alcaraz na konferencji prasowej po rozpoczęciu tygodnia przegraną z Ruudem. Opisał długi i wymagający rok, z niewielką liczbą dni wolnych od turniejów lub kontuzji, które zahamowały jego sezon na mączce aż do Rolanda Garrosa, gdzie wygrał French Open. „Niektórzy gracze radzą sobie z tym lepiej niż inni. Jestem zmęczony. Jestem zmęczony psychicznie.”
Po piątkowej porażce ze Zverevem, trwającej godzinę i 57 minut ćwiczeń wykazujących się błyskotliwością i frustracją, 21-letni Alcaraz ponownie wspomniał reporterom o wypaleniu zawodowym. Musi jeszcze znaleźć paliwo na emocjonujący tydzień zawodów Pucharu Davisa, który w przyszłym tygodniu będzie obejmował ostatnie mecze w karierze Rafaela Nadala.
Przyznał także, że ma skłonność do grania ekstremalnie, a szczyty i dołki są ostatnio powodem wielu rozmów na temat jego tenisa – szczególnie w kontekście pozornie nieprzejednanej zdolności Sinnera do wygrywania.
„Grałem we świetnych turniejach i naprawdę złych turniejach” – powiedział. W przyszłym roku będzie szukał jednej rzeczy: „Więcej spójności”.
Po sezonie z dwoma tytułami major z czterech i dwoma dodatkowymi tytułami, większa konsekwencja byłaby ogromną perspektywą dla jego konkurentów. Mają najmniejsze wątpliwości, czy Alcaraz, który znają i którego się boją, powróci, gdy kalendarz się odwróci i tenis zacznie się rozgrywać w naturalnym świetle i wietrze. Jest najważniejszym zawodnikiem w tym sporcie, potrafi oddać uderzenia, o których nawet nie mogą pomyśleć, a ma siłę, by w wieku 21 lat zdobyć cztery tytuły Wielkiego Szlema i ustanowić rekord 12-1 w pięciu setach. On nigdzie się nie wybiera. Wszyscy wiedzą, że o tej porze roku nie należy zbierać dla niego niczego znacznie większego z mniej niż sześciu tygodni.
„Powiedziałem mu, że w tym roku pokonał mnie za dużo, więc muszę przynajmniej raz wygrać, w tym jeden ważny” – Zverev powiedział o śmiechu, jaki wywołali przy siatce, gdy mecz się skończył.
Alcaraz uważa, że pewnego dnia będzie świetnym graczem na kortach halowych. Wie jednak, że teraz go tam nie ma, a może dokładniej, wie, że jest bardzo dobry, ale inni są lepsi. Dorastając w umiarkowanej Hiszpanii, rzadko bawił się w pomieszczeniach zamkniętych. Prawie nie ćwiczy w pomieszczeniu. Przez lata powinien zgromadzić wystarczającą liczbę meczów, aby czuć się bardziej komfortowo w tym środowisku. Ale to jeszcze nie koniec.
Przez ostatnie kilka tygodni bawił się bekhendem, skracając swoje uderzenia, aby uwzględnić sposób, w jaki piłka wślizguje się do hali. Na Paris Masters powiedział, że kort był tak szybki, że nawet nie przypominał tenisa.
„Wielu graczy jest lepszych ode mnie na korcie halowym” – powiedział.
Jego niezdolność do przejęcia blokady serwisu Zvereva w piątek wyglądała niepokojąco – do czasu, gdy pomyślał, że dwa break pointy, z którymi Zverev musiał się zmierzyć w drugim secie, były pierwszymi, z którymi miał do czynienia w całym turnieju. Własny serwis Alcaraza jest czynnikiem ograniczającym na tych kortach i w jego grze, a on jest w pełni tego świadomy. Kiedy rozwalił Djokovica w tegorocznym finale Wimbledonu, Djokovic był zaskoczony, a nawet wstrząśnięty tym, jak dobrze serwował Alcaraz. Podobnie jak w przypadku tenisa halowego, jeśli Alcaraz uda się poskładać wszystko w całość, przez resztę tournee trzeba będzie uważać.
Na razie mu się to nie udało, w przeciwieństwie do całkowitej solidności serwisu Zvereva, który jeszcze nie tak dawno był pełen podwójnych błędów i chwiejnych podrzutów. Niemiec tracił około punktu na gem serwisowy, dopóki nie spotkał Alcaraza, ale to odbicie forhendu, które poszybowało w górę po drugim serwisie przy stanie 15-40, będzie trwało dłużej niż wtargnięcie Alcaraza w ten serwis, zarówno dla samego zawodnika, jak i dla niego. do oglądania fanów.
Podobnie dwie piłki rajdowe na środku kortu, które chybił podczas dogrywki w pierwszym secie – forhend wrzucony do siatki, a następnie prosty bekhend wbił go na odległość kilku stóp. Doliczony punkt, po tym jak Zverev oddał stylowy wolej z bekhendu, który wyglądał, jakby leciał obok niego, Alcaraz spodziewał się krótkiej piłki. Przebiegł ją, zmuszając się do wykonania trudnego woleja, który mógł być regulaminowym uderzeniem z ziemi. Brakowało mu tego. Stał z niedowierzaniem.
Jak to ma w zwyczaju, do tego wszystkiego doszły dwa absurdalne strzały. Podanie forhendowe w dół linii i lob z rotacją górną z bekhendu sprawiły, że Zverev zaczął się zastanawiać, jak mu się to udało, zwłaszcza po tym, co wydarzyło się wcześniej.
„Nagle w najważniejszych momentach zmienia się w inną osobę” – powiedział Zverev reporterom na konferencji prasowej. „Nagle nie można wytypować przeciwko niemu zwycięskiego wyniku. Nagle trafia w każdy pojedynczy strzał na linii. Można było tam wrzucić monetę, a on w nią uderzył”.
Alcaraz rzadko rzuca rakietą. Zrobił to w piątek po przegranej w dogrywce i walnął o to samo.
Potem wyszedł i rozegrał mecz, który sugerował, że jego głowa wciąż była w ostatnim secie. Ze środka kortu uderzył forhendem w środek siatki. W momencie break pointa trafił bez entuzjazmu z bekhendu i to by było na tyle. Potrafi przełożyć monetę, ale nie ma na swoim koncie wielokrotnych występów Zvereva w finałach tournée, tytułów ani lat bycia łowcą „Wielkiej Trójki” Djokovica, Rogera Federera i Rafaela Nadala. Alcaraz był obiektem zainteresowania niemal odkąd został tenisistą ATP Tour. Musi się zaaklimatyzować z celem na plecach.
W ostatnich chwilach, po swoim ostatnim zwycięzcy dnia, po raz pierwszy podniósł ręce do publiczności, próbując zgromadzić ją za sobą. Wygraj lub przegraj, tego Alcaraza, radosnego artysty, gracza, który wydaje się być w stanie oddać najwspanialszy strzał w najważniejszym momencie, już od jakiegoś czasu brakuje w akcji.
Nie było go też w pobliżu, kiedy chciał, żeby był w piątek, co sprawia, że wszystkie zdobyte przez niego punkty na bębnach przypominają watę cukrową.
„Rozegrałem niewiarygodne punkty, niewiarygodne mecze, ale w niektórych meczach, gdy są szanse, bardzo tęsknię” – powiedział na konferencji prasowej.
„Muszę pracować, aby być bardziej konsekwentnym. Zobaczmy.”
(Zdjęcie na górze: Shi Tang / Getty Images)