Po 18 latach kariery jako piłkarz, 223 meczach w pierwszej lidze i krótkim okresie w roli trenera młodzieżowej drużyny Realu Valladolid (gdzie w 2019 r. zawiesił buty na kołku) Borja Fernández wrócił do rodzinnego miasta, aby kierować Unión Deportiva Ourense. spadkobierca z ławki nieistniejącego klubu sportowego Ourense.
- Tylko 3 porażki w 21 meczach z UDO i niepokonani u siebie. Czy wyobrażałeś sobie coś takiego podczas swojej pierwszej przygody jako trener?
- Prawda jest taka, że jest to bardzo dobry balans, ale mamy dobry zespół, więc jest wtedy łatwiej.
- I liderzy (z remisem punktowym z Sarrianą) po raz pierwszy od przybycia. Czy po dwóch sezonach z rzędu w fazie play-off nie otrzymanie awansu byłoby rozczarowaniem?
- Celem jest promocja. Nie dysponujemy największym budżetem, ale staraliśmy się skompletować zespół z myślą o awansie. Dla mnie mamy najlepszy skład w kategorii, ale to trzeba udowodnić, same nazwiska nie tworzą zespołu.
- Jego debiut na ławce rezerwowych UDO zbiegł się z pierwszym po przebudowie meczem na O Couto. Czy uważa Pan, że prace, które przeprowadzono na stadionie, były właściwe?
- Nie, wcale. Może mnie zbesztają, ale dla mnie to mała katastrofa. Boisko jest idealne, bardzo piękne, ale pomalowali szatnie, choć mogli zrobić o wiele lepsze rzeczy, a trybuny, które tam są, są bezużyteczne dla profesjonalnej piłki nożnej… Wydaje mi się to katastrofalne. Jeśli chcesz odnowić stadion, który wymaga gruntownego remontu, w porządku. Wymyślił to, co pojawi się w telewizji, czyli trawę i tyle.
- Prawie 25 lat po tym, jak Guardiola, Luis Enrique, Rivaldo i drużyna Barçy pod wodzą Mourinho zagrali tutaj w Copa del Rey, ogrodzenie trybun Preferences nadal tam stoi, a Fundusz wciąż znajduje się wiele metrów od boiska…
- To jedna z wpadek. Ale nawet gdyby ogrodzenie zostało usunięte, uważam, że ten stopień jest nadal nielegalny, ponieważ znajduje się 3 metry nad polem i jeśli zejdzie lawina, ludzie upadają. Uważam, że jest to nielegalne, a jeśli tak nie jest, niepowodzenie w jego usunięciu jest tym większe, ponieważ tracisz zdolność, jeśli wydarzy się coś ważnego.
- 38 meczów z Realem Madryt i przegrana w finale Pucharu z Realem Saragossa w 2004 roku. Czy boli to, że nie udało się zdobyć tytułu mistrzowskiego u boku „Galácticos”?
- Tak. Wcześniej chwaliłem się Ligą Mistrzów, ale teraz tego nie robię, bo w tamtym roku poszedłem na trzy mecze i nie zagrałem… Technicznie rzecz biorąc, mam Superpuchar, bo kiedy został zdobyty, byłem już w lidze. pierwsza drużyna (tylko treningi). Jestem bardzo dumny z tego, co osiągnąłem w swojej karierze, a jedną z części jest gra dla Realu Madryt z „Galácticos”, ale nie czuję się zdobywcą tych tytułów i, prawdę mówiąc, jestem znacznie bardziej dumny awansów z Valladolid i Deportivo.
- Zidane, Raúl, Figo, Roberto Carlos, Ronaldo… Później miał „O Fenómeno” na stanowisku prezesa Realu Valladolid. Czy z którymś z nich łączy Cię szczególna więź?
- Miałem wtedy wiele wspólnego z Ronaldo. Potem zaginął ze względu na odległość i wielkość każdego z nich. Odzyskaliśmy go, kiedy wróciłem do Valladolid, ale potem znowu zaginął. Jednym z moich najlepszych przyjaciół jest nadal Antonio Núñez, który również grał w tej drużynie, razem w drużynie rezerw. Mam związek z Casillasem; Nie jesteśmy ze sobą intymni, ale ja tak. Mam bardzo bliskie relacje z wieloma osobami z kamieniołomu. A u innych po prostu wiadomość od czasu do czasu i nic więcej.
- Niedawno Raúl był w O Couto, obserwując grę jednego ze swoich synów (w drużynie rezerw Lugo) i spędzili razem trochę czasu. MARCA ogłosiła miesiąc temu, że nie będzie kontynuowana w Castilli. Czy myślisz, że odegrasz inną rolę w klubie, czy będziesz kontynuował treningi poza Madrytem?
- Przed przybyciem do UD Ourense spędziłem tydzień, obserwując jego treningi i myślę, że bardzo mu się to podoba, więc wyobrażam sobie, że będzie chciał kontynuować karierę i kontynuować treningi.
- Który trener miał na Ciebie największy wpływ w Twojej piłkarskiej karierze?
- Mam szczególne wspomnienie o Mendilibarze. Przeżyłem z nim dobre chwile, ale były też i te niezbyt dobre. Tak naprawdę myślę, że nie dostałem się do kadry narodowej, bo wyciągnął mnie z jedenastki. Za mną podążał Luis Aragonés i bardzo prawdopodobne, że dostałby się do hiszpańskiej drużyny. A w Madrycie Queiroz mnie wyróżnił, zawsze dobrze się o mnie wypowiadał.
- Wszyscy cieszymy się z dobrych rzeczy, które przydarzają się Mendilibarowi…
- Dwa tygodnie przed podpisaniem kontraktu z Sevillą zjedliśmy razem lunch w Vitorii. I powiedział mi: „Jeśli drużyna drugiej ligi zadzwoni do mnie z małym znakiem, pojadę”. A tym, który do niego zadzwonił, była Sevilla… i mistrz Ligi Europy. Wierzę, że to jedyny trener, który jest w 100% prosty, pokorny i naturalny. Ma swoje pomysły i jest bardzo szlachetny, a prawda jest taka, że wszyscy, którzy z nim byli, byli zadowoleni ze zwycięstw i dobrego zakończenia jego kariery.
- Rozegrał 4 mecze Ligi Mistrzów, a jednym z nich była bolesna eliminacja w Monako. Co pamiętasz z tej nocy?
- Zacząłem i grałem bardzo dobrze. Na przerwę przyszedłem ze strasznym hajem. Pamiętam, że w przerwie Zidane powiedział Giuly’emu, że nie żyjemy i że w drugiej połowie wyszli nam naprzeciw. Pamiętam faul, który popełniłem i dali mi kartkę. A potem kolejny faul i Collina, który był sędzią, zaczął na mnie krzyczeć. Potem zmiana, pustka i cisza w szatni. I to, co wydawało się, że będzie bardzo miłe, okazało się bardzo trudnym momentem.
- Madryt przegrał w ciągu miesiąca więcej meczów niż przez cały poprzedni sezon. Co jest nie tak z tą drużyną?
- Jest część rywala, która Cię bada i wie, jakie są Twoje mocne strony. Jest jeszcze jedna część mentalna. Zawsze wygrywasz i i tak się nie relaksujesz, ale grasz z wystarczającym zaangażowaniem. Nie wchodząc w nazwiska, są gracze, którym nie należy pozwalać na zbyt wiele. Było dwóch zawodników, którzy byli w dużej mierze odpowiedzialni za porażki z Barceloną i Milanem i tam pokazano, że piłka nożna to gra zespołowa.
- Czy Ancelotti będzie tu przez jakiś czas?
- Wierzę, że Ancelotti zasługuje na szacunek Realu Madryt i świata futbolu. Zasługuje na wotum zaufania i zaufania, że uda mu się pokonać tę przeszkodę.
- Czy Vinicius powinien zdobyć Złotą Piłkę po sezonie w Madrycie, czy uważasz, że Rodri bardziej na to zasłużył?
- Jesteśmy w momencie, w którym wydaje się, że na nagrody zasługuje tylko Złota Piłka. A wydaje się, że na nagrody indywidualne zasługują tylko napastnicy i ci, którzy strzelają gole. Nie pamiętamy już, że Zidane był najlepszym zawodnikiem swoich czasów i wszyscy umieszczali go w wielkiej czwórce. Zidane strzelał 6-8-10 goli w sezonie, ale w finałach Ligi Mistrzów i Pucharu Świata sam namawiał drużynę do gry i ustawiał mecze. I w takim razie to nie jest ankieta na Instagramie, to nie jest populizm, głosują tutaj ludzie, którzy rozumieją.
- System VAR powstał, aby uczynić futbol bardziej sprawiedliwym, ale kontrowersje wciąż trwają, dzień po dniu. Wygląda na to, że półautomatyczny spalony również zawodzi. Choć wydaje się to niewykonalne, czy chcielibyście, żeby technologia była w niższych kategoriach?
- Rzecz w tym, że w przypadku VAR-u widzimy błędy, rozbieżności i rzeczy, które nie są do końca jasne. Myślę, że powinienem zająć się kwestiami matematycznymi. A co to jest matematyk? Spalony, gol, atak… a czasami jest to nawet interpretowane jako atak. Nie lubię VAR-u, odbiera on piłce nożnej wiele naturalności, gdy strzelasz gole lub gdy coś się dzieje. Gdybym miał wybierać, usunąłbym VAR.
- „Sprawa Oikos” zamknięta. Spędził trzy dni w lochu. Splamili nazwisko Borji Fernándeza, podobnie jak wielu innych osób wolnych od wszelkich podejrzeń. W jakim stopniu „schrzanili ci życie”?
- W końcu między sobą dużo. Niektórzy za to, że nie chcieli przeprowadzić śledztwa, a inni, że nie dotrzymali słowa, jak to miało miejsce w Realu Valladolid. Ostatecznie zostałem osamotniony, ale życie toczy się dalej. Zawsze chciałem być trenerem. Policjanci, którzy nie wykonali swoich obowiązków, kontynuowali pracę. A tym, który wydał wszystkie pieniądze na prawników, byłem ja. Przynajmniej pokazałem, że nie ma nic przeciwko mnie (ani nikomu). Dochodzenie zostało spartaczone i schrzaniło moje życie przez to, jak skupiłem się na swojej ścieżce.
- Czy zamknął przed tobą wiele drzwi?
- Zamknął przede mną drzwi tylko w Valladolid. Prowadzę prezentacje w LaLiga, mogłem trenować, odwiedzałem drużyny i trenerów… Ludzie wspierali mnie od samego początku. Są w piłce nożnej od wielu lat, przeszedłem przez wiele szatni i wiedzą, co myślę. A kiedy pojawia się nuta czegoś dziwnego, wiedzą, co powiedziałem i jak się wyraziłem. Pod tym względem futbol zawsze traktował mnie dobrze. Źle zachował się Valladolid, przyszła moja kolej w moim „domu”, nie zapewnili mi obiecanego stanowiska.
- Myślisz, że za tym wszystkim stała czarna ręka?
- Myślę, że policja chciała narobić hałasu. Od wielu lat walczą z zakładami bukmacherskimi, ale potem okazuje się, że LaLiga i kluby zamieszczają reklamy domów bukmacherskich… Myślę, że to trochę niegrzeczne pozwalać na to. Jest to bardzo duże zło dla społeczeństwa, ale jak w przypadku pieniędzy wszystko jest dozwolone…
- Jesteś bardzo aktywny na Twitterze (obecnie X). Wiele komentarzy w ostatnich dniach po DANA w Walencji. Jak ocenia Pan zarządzanie tragedią i klasę polityczną tego kraju?
- Nazywali mnie czerwonym, nazywali mnie facha i nazywali mnie wszystkim. Ilekroć o czymś mówię, ci po drugiej stronie wychodzą i mnie etykietują. Wydanie DANA pokazało, że nie udało się opanować tragedii i od tego momentu wszystko jest doświadczane w niebezpieczny sposób. To dość brzydkie, jak o sobie mówimy, bardzo brzydkie, jak ludzie są podzieleni.
- Jak się mają Wasze wina?
- Dobrze sobie radzą, to bardzo mała rzecz, prezent na zakończenie kariery. Przyszedł czas, kiedy pojawiłem się w Ribeira Sacra i zaprzyjaźniłem się. Wciąż byłem aktywnym piłkarzem, miałem trochę pieniędzy i w to inwestowałem. Próbuję zrobić coś dobrego, pysznego, ale nie jest to coś, co uczyni mnie milionerem. A pomiędzy tym, co sprzedaję, co piję i co rozdaję, rok kończy się na cenie 100 euro w górę lub w dół.
- Czy Borja Fernández będzie nadal trenował UD Ourense, gdy nadejdą kolejne żniwa?
- No cóż, nie wiem, nie wiem, co się wydarzy, a lubię nie wiedzieć. Prawdę mówiąc, moje ostatnie kontrakty były krótkie. Żyję szczęśliwy i wygodny w niepewności. Czuję się bardzo komfortowo, ale nie wiem, co się stanie.