Porażki Realu Madryt i Baskonii

Real Madryt 64 – Efes Pilzno 74

Real Madryt stracił w tym sezonie status niepokonanego na stadionie WiZink Center, przegrywając w dziesiątej kolejce Euroligi z Anadolu Efesem (64-74) po nieudanej próbie dokończenia meczu w drugiej połowie, co byłoby dla drużyny powrotem do gry.

Pojedynek z turecką drużyną wzbudził duże nadzieje ze względu na powrót do pawilonu francuskiego środkowego Vicenta Poiriera oraz fakt, że 5 stycznia obie drużyny rozegrały historyczny pojedynek, który do rozstrzygnięcia wymagał czterech dogrywek.

Co więcej, biało-czerwoni dwa dni wcześniej spisali się znakomicie w meczu z Virtusem Bologna, co było prawdziwym mirażem w porównaniu z pierwszą kwartą. Bo dziesięć minut inscenizacji gospodarza było galerią horrorów, które najlepiej pogrzebać i zapomnieć.

baskonia 75 – monako 87

Baskonia zapłaciła za fatalną pierwszą połowę w ten czwartek, w której krwawiła z Monako i poniosła czwartą z rzędu porażkę w Eurolidze, przegrywając aż 27 punktami (75-87).

Blaugranas, które w pierwszej kwarcie zdobyły zaledwie 7 punktów, zareagowały po przerwie i zdołały zmniejszyć różnicę do 5, ale za zmarnowany wysiłek zapłaciły świetną trzecią rundą.

Elie Okobo i Mike James po raz kolejny narzucili tempo swojej drużynie pod względem strzeleckim, choć Monegańczycy znaleźli wiele okazji do zdobycia gola, by zaszkodzić drużynie z Baskonii, która grała najgorzej w pierwszej połowie sezonu.

Trio w składzie Donta Hall, Tadas Sedekerskis i Chima Moneke odegrało kluczową rolę w próbie powrotu, ale to nie wystarczyło drugi dzień z rzędu, w którym Markus Howard pozostał bez bramki.

Zrodlo