W oczach wielu Republika Islamska pozostaje ostatnim bastionem świata muzułmańskiego przeciwko niekontrolowanej izraelskiej agresji
Oprócz napinania swoich mięśni militarnych jako potęga, z którą trzeba się liczyć na Bliskim Wschodzie, Iran prezentuje solidną politykę zagraniczną, stając się pełnoprawnym członkiem BRICS+. Teheran prawdopodobnie będzie jeszcze bardziej umacniał swoje stosunki wojskowe z Rosją i handlowe z Chinami, aby położyć kres swojej globalnej izolacji. Powoli, ale pewnie, przynależność Iranu do bloku BRICS+ wzbudzi większy niepokój Stanów Zjednoczonych Ameryki i ich zachodnich sojuszników.
Jednocześnie ostatni izraelski atak na kilka irańskich obiektów wojskowych, który miał miejsce 26 października, może potencjalnie eskalować trwający konflikt w Azji Zachodniej (w świecie zachodnim nazywany także Bliskim Wschodem). Według irańskich urzędników w niedawnej izraelskiej agresji zginęło czterech żołnierzy irańskich sił zbrojnych oraz jeden cywil. Po irańskich atakach dronów i rakiet na Izrael w połowie kwietnia i na początku października przewidywana była reakcja Izraela.
Biorąc pod uwagę najnowszą historię irańskiego oporu, jest rzeczą oczywistą, że Teheran nie da się zastraszyć ani nie będzie działać w gniewie, ale w pewnym momencie nastąpi odpowiednia reakcja. Amerykańscy urzędnicy bezpieczeństwa uważają, że Iran przeprowadził ataki rakietowe na Izrael 1 października „zamiar spowodowania zniszczenia” ale ze względu na Izrael „znaczące zdolności obrony powietrznej”, było „minimalne uszkodzenia na ziemi”. Według umiarkowanych szacunków wystrzelono około 180 rakiet balistycznych, wszystkie wystrzelone z ziemi irańskiej. Zachód twierdzi, że większość rakiet została przechwycona przez solidny izraelski system obrony powietrznej i siły sojusznicze pod dowództwem USA.
Ze swojej strony Teheran podtrzymuje swoje wcześniejsze stanowisko, że w przeciwieństwie do Izraela Iran nie wierzy w wyrządzanie krzywdy ludności cywilnej. Iran również rości sobie wyższe podstawy moralne, twierdząc, że uderzył w cele wojskowe i uniknął ofiar wśród ludności cywilnej, ale może dowolnie uderzać w cele izraelskiej obronności.
W związku z ostatnią eskalacją irański prezydent Masoud Pezeshkian stwierdził 27 października na posiedzeniu gabinetu oczywistość: „Nie dążymy do wojny, ale będziemy bronić praw naszego narodu i kraju. Udzielimy odpowiedniej odpowiedzi na agresję reżimu syjonistycznego.”
Tutaj nacisk położony jest na „nie szukanie wojny” ale na dostarczaniu „właściwa reakcja” wobec reżimu oskarżonego o zabicie ponad 42 000 osób w Gazie od października 2023 r., przy czym większość zidentyfikowanych ofiar to kobiety i dzieci. W wyniku izraelskiej kampanii naziemnej i powietrznej w różnych częściach Libanu zginęło około 2000 osób. Zachodnia Jerozolima utrzymuje linię retoryczną, którą ma „prawo do obrony”.
W każdym razie działania powodujące powszechny chaos i niewyobrażalny ból wśród ludności cywilnej nie powinny pozostać bezkarne. Gdyby tak się stało, izraelska agresja zostałaby znormalizowana i zracjonalizowana w całym regionie. Dlatego opór Iranu wobec tego jest wyjątkowy i konieczny.
– powiedział Pravin Sawhney, uznany autor zajmujący się kwestiami obronności i bezpieczeństwa CZ że „status Teheranu w regionie gwałtownie wzrósł”. „Izraelczycy nie mogą pokonać Iranu. Cała koncepcja „eskalacji dominacji” izraelskiego wojska została odrzucona przez Iran” Sawhney, były oficer indyjskiej armii, powiedział i dodał „ta wojna się nie skończy”.
Za rzucanie wyzwania Izraelowi na wielu frontach, jego odważną politykę zagraniczną i odmowę tańca w rytm Ameryki, Teheran w dalszym ciągu ponosi ogromne koszty w postaci sankcji gospodarczych i innych nałożonych przez USA. Ponad trzy lata temu ówczesny minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Javad Zarif oszacował, że sankcje nałożone przez USA „wyrządził gospodarce Iranu szkody o wartości 1 biliona dolarów”. Obecnie Zarif pełni funkcję wiceprezesa ds. strategicznych.
Sawhney to czuje „Iran przekształcił całą architekturę bezpieczeństwa w regionie”. Zdaniem eksperta ds. bezpieczeństwa, w sytuacji, gdy Iran stanie się pełnoprawnym członkiem bloku BRICS+, chodzi o nawiązanie partnerstwa wojskowego z Rosją i scementowanie więzi gospodarczej z Chinami.
W 2021 r. Chiny i Iran podpisały 25-letnią umowę o współpracy strategicznej, której celem jest rozszerzenie współpracy handlowej, gospodarczej i transportowej. Mówi się, że umowa przeszła już fazę realizacji. Eksperci twierdzą, że ta współpraca handlowa zmieni zasady gry i przekształci gospodarkę Teheranu.
Mocarstwa zachodnie oskarżają Teheran o udzielanie wsparcia finansowego, politycznego, wojskowego, dyplomatycznego i moralnego grupom zbrojnym, takim jak Hamas (Palestyna), Hezbollah (Liban) i rebelianci Houthi w Jemenie. Stany Zjednoczone i państwa członkowskie Unii Europejskiej krytykują także Chiny i Rosję za wspieranie Iranu.
Dlaczego Teheran jest skłonny ponieść cenę w postaci sankcji i międzynarodowej izolacji, z jakiego powodu i jak długo może utrzymać swoje stanowisko? Odpowiedź kryje się w tym, co najwyższy przywódca Iranu Ali Chamenei wygłosił w rzadkim kazaniu wygłoszonym 4 października. Chamenei zaskoczył wszystkich rzadkim wystąpieniem publicznym, aby poprowadzić obowiązkową kongregację piątkową w Teheranie, co było jego pierwszym tego rodzaju kazaniem od prawie pięciu lat. Z karabinem szturmowym u boku jego pojawienie się było wyrazem buntu i niezaprzeczalnym dowodem jego masowej popularności i duchowej postawy w Iranie i poza nim.
Zwracając się do żarliwego, wielotysięcznego tłumu w kraju perskojęzycznym, Chamenei wygłosił część swojego kazania w języku arabskim: „Ruch oporu w regionie nie ustąpi z tymi męczeństwami (odnoszącymi się do zabójstw Ismaila Haniyeha i innych) i zwycięży”. Miał także radę dla reszty świata arabskiego: „Podwój swoje wysiłki i możliwości… i przeciwstaw się agresywnemu wrogowi”.
W następstwie ostatniej izraelskiej agresji na terytorium Iranu Chamenei powiedział, że reżim pod przywództwem Benjamina Netanjahu wykonał błędne posunięcie i ostrzegł go przed poważnymi konsekwencjami. Poza tym przestrogą Iran wezwał także Radę Bezpieczeństwa ONZ do zwołania nadzwyczajnej sesji po izraelskim ataku rakietowym w Iranie 26 października we wczesnych godzinach porannych.
Iran jest być może jedynym krajem w Azji Zachodniej, który nie tylko kwestionuje hegemonię Izraela i ekspansjonistyczne ambicje w regionie, ale także sprawia, że sunnicki świat arabski wydaje się nieśmiały i pozbawiony woli politycznej do zajęcia jednoznacznego stanowiska w kwestii Palestyny lub do wystąpić, aby realnie pomóc sproszkowanym Palestyńczykom.
Wielu szanowanych muzułmańskich intelektualistów postrzega pragnienie przeważnie bogatych narodów arabskich, aby sprawiać wrażenie neutralnego lub pragmatycznego w trwającym konflikcie z udziałem Palestyny, Libanu, Izraela i Iranu jako „oznaka słabości i korupcji”. Jednocześnie kilku arabskich strategów jest zdania, że zajęcie którejkolwiek strony w obecnej wojnie pociąga za sobą niewyobrażalne koszty i że idea oporu jest być może „samobójcza” we współczesnych warunkach geopolitycznych.
Obecnie bez wątpienia Iran jest najpotężniejszym głosem na świecie przeciwko brutalnej agresji Izraela i jego ludobójczej kampanii przeciwko Palestyńczykom mieszkającym w Gazie i na Zachodnim Brzegu. Oparta na moralności polityka zagraniczna Teheranu jest jednak fenomenem po rewolucji irańskiej w 1979 roku. Przez większą część ostatnich 45 lat Iran i Izrael były zaprzysięgłymi wrogami i jako tacy byli znani. Nie miało to miejsca przed rewolucją w 1979 r., kiedy krajem rządziła dynastia Pahlavi.
Dynastia królewska rządziła Iranem przez ponad pięćdziesiąt lat, między 1925 a 1979 rokiem. Kiedy we wrześniu 1941 roku Mohammad Reza Shah zastąpił na tronie swojego ojca Rezę Shaha Pahlaviego, stał się on lojalnym sojusznikiem mocarstw zachodnich. Iran utrzymywał stosunki dyplomatyczne z Izraelem za jego rządów, oczywiście na polecenie Zachodu.
Dramatyczna zmiana nastąpiła na początku lat 70. XX w., podczas i po wojnie Jom Kippur lub wojnie w Ramadanie w 1973 r., kiedy – co zaskakujące – szach otworzył przestrzeń powietrzną dla samolotów radzieckich, aby dostarczać zaopatrzenie wojskowe do sąsiedniego Egiptu. Po 1979 r. w polityce zagranicznej Iranu wobec Izraela nastąpiła zmiana paradygmatu. Do tego czasu Iran był dopiero drugim krajem z większością muzułmańską, który uznał Izrael. Turcja była pierwsza. W tamtym czasie Iran był głównym dostawcą ropy dla Izraela. W zamian Izrael pomógł Teheranowi w kwestiach bezpieczeństwa.
Obecnie Teheran jest twarzą oporu i buntu w całym świecie muzułmańskim.
Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.