SAN FRANCISCO — Klay Thompson nie chciał żadnego przepychu i okoliczności.
The ciepłe powitanie od około 400 pracowników Warriors który spotkał się z nim we wtorek w autobusie drużyny Dallas Mavericks i kibicował mu, gdy szedł do szatni dla gości w znajomym Chase Center. Czapki marynarskie inspirowane jego pasją żeglarską i noszone przez wszystkich, od właściciela Warriors Joe Lacoba po resztę wyprzedanej publiczności liczącej 18 064 osób, która zadbała o uhonorowanie jego niesamowitego dziedzictwa. Przemówienie Stephena Curry’ego przed meczem, które zostało odrzucone, jak podzielił się Thompson, kiedy poprzedniego wieczoru bracia Splash wymienili SMS-y i postanowili wycofać je ze scenariusza.
Według źródeł ligowych przesłanie Thompsona do jego byłego zespołu przed jego świętowaniem było takie, że mniej znaczy więcej. Jednak Warriors, którzy byli zdeterminowani, aby w pierwszorzędnym stylu złożyć hołd ogromnej roli, jaką odegrał w ich dynastycznym okresie, i tak dali z siebie wszystko. Ta gra o ponownym spotkaniu, podczas której Warriors dołożyli wszelkich starań, aby uczcić łączące ich 13 lat wspomnień, z pewnością była nieprzyjemnie ironiczna.
W tym przypadku urzędnicy ze Złotego Stanu bardzo starali się okazać należyty szacunek jego bogatej przeszłości, ale spotkali się z letnią reakcją, która służyła jako przypomnienie, że główną przyczyną tego był postrzegany brak szacunku wobec jego przyszłości. gorzki rozwód z koszykówką. Chyba że Lacob znajdzie sposób, aby umieścić ich oboje w wehikule czasu i cofnąć się do dwóch lat temu, a następnie zaangażować się w utrzymanie razem słynnego trio Warriors, dając Thompsonowi ten sam czteroletni kontrakt wart 100 milionów dolarów, który dał Draymondowi Green, to te rany na pewno pozostaną otwarte.
A przynajmniej tak się wydawało.
Wpadka Curry’ego w końcówce meczu zniweczyła plany Thompsona dotyczące zemsty. Warriors wygrali 120-117 po tym, jak Curry pogrzebał Mavs w formie gry wideo podczas tych niezwykle emocjonujących ostatnich minut. Mimo to było całkiem jasne, że między obiema stronami nastąpiło uzdrowienie. Zanim Thompson stanął na podium po meczu, trafiając sześć trójek w drodze do 22 punktów, ale z pewnością ubolewał nad niecelnymi trójkami, które minęły na 89 sekund przed końcem, ton, jaki nadał za kulisami wchodzenia w tę emocjonalną aferę, zmienił się na tym lepiej.
ZEJDŹ GŁĘBEJ
Curry i Warriors zrujnowali powrót Klaya Thompsona do Bay Area wygrywając 120-117
„To było naprawdę fajne doświadczenie” – powiedział o wieczorze, który również obejmował hołd wideo. „Bardzo doceniam fanów. Kapelusz kapitański okazał się świetnym akcentem, ponieważ jestem zapalonym żeglarzem. W tłumie widziałem wiele znajomych twarzy. To było uczucie pełnego ciepła. Więc naprawdę fajnie było widzieć fanów, którzy okazują mi wdzięczność, i nie uważam tego za coś oczywistego. To bardzo, bardzo niesamowite.
„To był fajny moment, poczuć energię fanów, a zwłaszcza całą tę rozmowę, którą słyszałem – wszystko było pozytywne. (To) po prostu wiele dla mnie znaczy, ponieważ naprawdę miło spędziłem tu czas i… zostawiłem to wszystko na podłodze.
Zwłaszcza powitanie ze strony pracowników przed meczem było szczególnym akcentem, co do którego niektórzy z kręgu Thompsona mieli nadzieję – podobnie jak przemówienie Curry’ego – że zostanie wykreślone z programu. Jednak, jak Thompson podzielił się później, gest ten odniósł pożądany skutek.
„To było naprawdę fajne” – powiedział. „Jestem bardzo wdzięczny pracownikom, że okazują mi taką miłość. Całkowicie nieoczekiwane i zdecydowanie wywołało uśmiech na mojej twarzy. To coś, czego nigdy nie zapomnę.”
Bez względu na kontekst, chęć Thompsona do podzielenia się ciepłymi uczuciami na temat organizacji Warriors zasygnalizowała stopniowe rozmrażanie lodowatego związku, co jest słuszne, biorąc pod uwagę całą historię między nimi. Poza czterema tytułami, pięcioma występami w All-Star i niezliczone dobre chwile pomiędzyistniała szczególna więź między Klayem a Zatoką, której nie można właściwie zachować, jeśli nadal występuje tarcie. I chociaż z pewnością nadal panuje spór co do sposobu, w jaki potraktowano jego sytuację kontraktową, a Thompson uważał, że powinien był być traktowany na równi z Greenem i Warriors, wskazując na jego niszczycielską kontuzję jako uzasadnienie ich bardziej wyważonego podejścia, pełna uczuć scena po meczu dała znać o sobie. prawdziwego pojednania, które odtąd powinno być już tylko lepsze.
Thompson najpierw uściskał trenera Warriors Steve’a Kerra, a następnie Curry’ego. Następnie przyszedł długoletni trener Warriors Rick Celebrini, następnie Andrew Wiggins, Trayce-Jackson Davis, Moses Moody, różni członkowie personelu, Green, inny Bahamczyk i jego następca, Buddy Hield, asystent Warriors Chris DeMarco, Gary Payton II i asystent trenera Bruce Fraser. Nie jest jasne, czy Thompson był powiązany z Lacobem, ale w sadze po Wojownikach dochodzi do takiego punktu, w którym tego rodzaju wątek poboczny nie ma już większego znaczenia.
„The Warriors wykonali niesamowitą robotę, uhonorowując go” – powiedział trener Mavericks Jason Kidd, pochodzący z Bay Area, który uczęszczał do Cal i dobrze zna pasję lokalnych fanów.
Innymi słowy, misja Warriors zakończyła się zwycięstwem, a ich wynik poprawił się do nieoczekiwanego wyniku 9-2.
Każdy, kto dobrze zna Thompsona, wie, że prawdopodobnie nie spał dużo po tym meczu. 37-punktowy występ Curry’ego przyćmił dynamiczny wieczór Thompsona, a numer 30 świętował zwycięstwo tak, jakby nadal brał udział w marszu po złoty medal w drużynie USA, a nie w połowie listopada w NBA. Thompson opuścił parkiet z poczuciem uznania, rzucając opaskę na trybuny po drodze przez tunel, zanim został powitany przez długą kolejkę wielbicieli.
Andre Iguodala, legenda Warriors i obecny dyrektor wykonawczy National Basketball Players Association, odwiedził szatnię Mavericks przed meczem, a także wrócił na pogawędkę po meczu. Wiceprezes wykonawczy Warriors ds. operacji koszykarskich, Kirk Lacob, również czekał na spotkanie z nim, podobnie jak była wielka postać Warriors i obecna łącznik pomiędzy koszykówką a biznesem, Zaza Pachulia.
Jeśli chodzi o Thompsona, jego myśli nieuchronnie skupiały się na kolejnym czekającym go koszykarskim wyzwaniu. Jego bilans Mavericks wynosi obecnie zaledwie 5-6, a trio Luka Dončić–Kyrie Irving-Thompson wciąż radzi sobie w wypełnionej parytetem Konferencji Zachodniej, która jest do zgarnięcia. Gdy nostalgia opadła, gdy wszystkie lata spędzone w Wojowniku nie miały żadnego znaczenia dla stojącego przed nim zadania, spojrzał w przyszłość.
„W tym roku rozegraliśmy cztery mecze, które mogły zakończyć się w obie strony” – powiedział Thompson. „To naprawdę zabolało, gdy na cztery minuty przed końcem prowadziliśmy siedem (punktów). Obejrzymy film i poczujemy się lepiej. Jestem jednak naprawdę dumny z tego, jak ten zespół nadal walczy. Wciąż się poznajemy i ciągle powtarzam chłopakom, że lepiej jest przejść przez to wszystko na początku sezonu, niż w meczu 60. Wiem więc, że mamy szansę być świetni. Musimy po prostu utrzymać kurs.”
Wiedziałby, oczywiście. Jest takie koszykarskie życie, w którym jego transcendentna gra co roku zaowocowała wspinaniem się na szczyt NBA. Wojownicy cenią te dni i chcą mieć pewność, że nie zostaną zapomniane. A jeśli wtorkowy wieczór był jakąś wskazówką, Thompson też ją ma.
(Zdjęcie: Ezra Shaw / Getty Images)