TORONTO — Żadna drużyna w NHL nie strzeliła w zeszłym sezonie więcej bramek pięć na pięć niż Maple Leafs.
Tak naprawdę żadna drużyna w poprzednich czterech sezonach nie strzeliła więcej bramek pięć na pięć niż Leafs. Mieli o 25 goli więcej od najbliższej najbliższej drużyny (Kolorado) i o 42 gole więcej od następnej drużyny (Floryda).
Krótko mówiąc, był to zespół, który – w każdym razie w sezonie zasadniczym – zawsze potrafił strzelać i to dużo. Nie byli martwi każdy gra z tego powodu.
To właśnie sprawia, że to, co dzieje się na początku sezonu, a szczególnie w jego późnej fazie, jest tak irytujące. Leafs nagle nie są w stanie strzelić żadnego gola pięć na pięć (a do niedawna mieli też problemy ze zdobywaniem goli w grze w przewadze). W sumie w ostatnich pięciu meczach zdobyli jednego gola pięć na pięć, a ten jeden gol padł, jak się domyślacie, Conor Timmins.
Innymi słowy, Leafs nie zdobyli ani jednej bramki pięć na pięć od swoich napastników w ostatnich pięciu meczach.
Już w pierwszych 17 meczach tej drużynie udało się zdobyć jednego gola pięć na pięć lub mniej dziewięć razy.
Mało tego, nie generują też zbyt wielu treści, szczególnie w ciągu ostatniego tygodnia. Po części ma to bez wątpienia związek z nieobecnością Austona Matthewsa, najlepszego strzelca bramki w okolicy (zwłaszcza w grze pięć na pięć). Działo się to jednak jeszcze zanim Matthews opuścił skład, choć wcześniej ograniczała go kontuzja, jakakolwiek ona była.
Zwróć uwagę na mapę cieplną we wtorek wieczorem:
Leafs zajmują 18. miejsce pod względem liczby strzałów generowanych w ciągu 60 minut przy pięciu na pięciu, 14. pod względem strzałów, 14. pod względem ryzykownych prób i 16. pod względem spodziewanych bramek. W porównaniu z zeszłym sezonem są słabsi w każdym dziale.
„Chcemy strzelić gola. Z pewnością chcemy zdobywać więcej punktów pięć na pięć” – powiedział trener Leafs Craig Berube. „Ale jednocześnie nie możemy sabotować gry”.
Berube właśnie oglądał, jak jego zespół rozgrywa być może najgorszy mecz w całym sezonie. Nadal był podekscytowany rozdaniem Williama Nylandera tuż za niebieską linią Ottawy, co spowodowało atak nieparzystych zawodników, który doprowadził do zdobycia pierwszego gola dla Senators.
To był ten rodzaj gola, którego Leafs nie puszczali często w tym sezonie. Rzuty przeciwko dziwnym ludziom były naprawdę nieliczne. Jednak oczywistym kosztem tego mniej ryzykownego podejścia (w przeciwieństwie do zasady „bezpieczne jest śmierć”) jest mniejsze ryzyko w drugą stronę.
Dużo mniej.
Niegdyś drużyna, która pod wodzą Sheldona Keefe przytłaczała przeciwników pod wodzą Sheldona Keefe, obecnie wydaje się, że Leafs wcale nie zdobywają punktów w ten sposób.
Dni ucieczki Nylandera praktycznie minęły.
W rezultacie Leafs czują się znacznie mniej wybuchowi. Prowadzenie 3:0, takie jak to, które Ottawa wypracowała we wtorek wieczorem, wydaje się nie do pokonania dla tej drużyny. Kiedy Leafs często schodzą na dół, nie ma się wrażenia, że wracają.
Nie tak jak wcześniej.
Czy kompromis się opłaca? Nie wydaje mi się, żeby tak było, zwłaszcza że to pozorne ryzykowność tak naprawdę nie była czymś, co zaszkodziło Leafs w fazie play-off.
„Musimy generować więcej prób przy siatce, z ludźmi przy siatce i tworzącymi w ten sposób atak” – powiedział Berube.
To też wydaje mi się trochę kwestią personelu.
Leafs nie grają już tak głęboko w ataku jak kiedyś. Stracili Tylera Bertuzziego poza sezonem i nie zastąpili go. I przynajmniej jak dotąd nie wnieśli zbyt wiele, jeśli chodzi o wkład w głębię.
Nylander i Matthew Knies zdobyli łącznie 12 z 31 bramek zdobytych przez zespół pięć na pięć.
Max Domi nie strzelił w tym sezonie ani jednego gola w stosunku pięć na pięć. Ani Pontus Holmberg, Ryan Reaves czy David Kämpf.
Oznacza to, że praktycznie każdego wieczoru gra czterech napastników (pomijając dziwny mecz Reavesa) bez gola w stosunku pięciu na pięciu. Trudno też wyobrazić sobie, aby którykolwiek z tych zawodników, może z wyjątkiem Domiego, strzelił dużo bramek w przyszłości.
Ubranie czwartej linii, która obejmuje zarówno Kämpf, jak i Reaves, wiąże się z kosztami. Jest to linia, która raczej nie przyniesie wielu punktów ani nawet nie zagrozi. Co boli jeszcze bardziej, gdy trzecia linia, we wszystkich swoich przejawach, również ma trudności ze zdobyciem gola.
Leafs liczyli, że Nick Robertson zrobi kolejny krok i zdobędzie jeszcze więcej punktów niż w zeszłym sezonie. Ale jak dotąd nie zdarzyło się to ani trochę. Robertson ma jednego gola przez cały sezon.
Bobby McMann strzelił serię trzech bramek w stosunku pięciu na pięciu w pierwszych trzech meczach, które rozegrał tej jesieni. Od tego czasu nie zdobył żadnego gola i nie wyglądał też na szczególnie groźnego.
W tym sezonie Leafs nie mieli Calle Järnkroka, który byłby podstępnym źródłem ataku. W poprzednich dwóch sezonach był piąty w drużynie z 23 golami pięć na pięć, tracąc tylko oczywiste cztery.
Jeden z tej czwórki, John Tavares, w ostatnich latach notuje coraz mniej efektownych sytuacji w grze pięć na pięciu. Na swoim koncie ma już trzy takie gole.
Idealnie byłoby, gdyby Berube mógł zbudować co najmniej trzy linie z rozsądną szansą na zdobycie gola każdego wieczoru. Po prostu naprawdę trudno jest to osiągnąć przy obecnym składzie, tym bardziej biorąc pod uwagę kontuzje i niechęć Berube do dania Nylanderowi szansy na środku obrony.
Nawet Matthews miał trudności ze zdobyciem wielu goli w grze pięć na pięciu, a po zdobyciu 38 bramek w zeszłym sezonie zdobył tylko dwa gole. Jego zwykły kolega z biegania, Mitch Marner, również nie osiągnął tam zbyt wiele. Jak dotąd zdobył dwa gole pięć na pięć, tyle samo co Steven Lorentz, Morgan Rielly i kontuzjowany od jakiegoś czasu Max Pacioretty.
Warto się zastanowić, w jakim stopniu, jeśli w ogóle, Marner próbuje dostosować się do ram Berube – całej tej koncepcji „północ-południe”, której pragnie nowy trener Leafs. Czy Marner może być Marnerem, jeśli nie podąża ze wschodu na zachód? Czy Nylander może? Albo Matthewsa?
Być może Leafs wciąż dostosowują się do nowego trenera i jego filozofii, wciąż próbując znaleźć właściwą równowagę w podejściu ukierunkowanym na okres posezonowy. A może pod przywództwem Berubego posunęli się za daleko w drugą stronę i stracili zbyt wiele z tego, co było dla nich wyjątkowe, a wszystko w imię próby zdobycia większej liczby punktów, gdy ma to znaczenie.
—Statystyki i badania dzięki uprzejmości Natural Stat Trick
(Zdjęcie na górze: Nick Turchiaro / Imagn Images)