Mały szczegół Shea Weber, który podkreśla jego przywództwo w karierze w Hall of Fame

TORONTO – Kiedy w poniedziałkowy wieczór Shea Weber wygłaszał przemówienie, w którym zaakceptował jego wprowadzenie do Hockey Hall of Fame, był moment, który niezwykle wymowny był o tym, kim on jest i jakie znaczenie miał dla gry oraz dla każdego, kto stanął z nim na drodze w związku z jego kariera.

Weber nie może już grać w grę, którą kocha, i bardzo za tym tęskni. Ale tęskni też za relacjami, za ludźmi, których widywał na co dzień.

„Do dziś moja miłość do gry pozostaje silna, nawet jeśli moje ciało nie wytrzymało tak długo, jak się spodziewałem” – powiedział Weber w swoim przemówieniu. „To dlatego, że grając w tę grę, jest za co być wdzięcznym. I nie chodzi tu tylko o wielkie momenty, zwycięstwo w fazie play-off czy zdobycie olimpijskiego złota. Najważniejsze są małe, pozornie rutynowe chwile.”

Następnie Weber podziękował niemal każdej kategorii osób, które spotkał w ciągu 16 lat swojej pracy w NHL, w tym trenerom i obsłudze lodowiska.

Ostatnim z nich był „Partner” z Nashville, bo tak przydomek nosi wieloletni szatniarz Craig Baugh. Weber i prawie każdy zawodnik, który kiedykolwiek grał dla Predators, uważa Baugha za członka rodziny. Jednak wymienienie go po imieniu przez Webera w przemówieniu wprowadzającym w jednym z najwspanialszych dni w jego życiu mówi wiele o tym, jak traktował ludzi, zwłaszcza pracowników, co mogło wydawać się drugorzędne, ale dla niego nie było.

O tym, jak bardzo doceniał także te małe chwile z nimi.


Kiedy Weber został sprzedany do Montreal Canadiens i zespół po raz pierwszy wyjechał na wyjazdy, Patrick Langlois był zaskoczony.

Langlois, obecnie główny menedżer ds. sprzętu Canadiens, był wówczas asystentem i po każdym meczu wyjazdowym obowiązywał pewien harmonogram.

„Webby, kiedy wchodził, zawsze do tego przywykliśmy, gdy graliśmy w trasie, po trzeciej kwarcie czekaliśmy, aż chłopaki wrzucą sprzęt do torby, a my przenosiliśmy go na wózek na korytarzu, aby zanieść go do ciężarówki” – powiedział Langlois w poniedziałek rano. „No cóż, Webby, kiedy wchodził, mówił: nie, nie, nie. Mówił mi i Gervowi (menedżerowi sprzętu Pierre’owi Gervaisowi), że chłopaki wrzucą swoje rzeczy do toreb i zaniosą je do wózka na korytarzu. Tego właśnie chciał. Był co do tego naprawdę nieugięty.

„Bierzeliśmy torbę, a on był na nas. Dopóki Webby tu był, tak to działało.

Pierwszy sezon w Montrealu w sezonie 2016-17 rozpoczął się powoli. Weber właśnie przyjechał, więc nie miał zamiaru stawiać wymagań nowej grupie. Ale kiedy zaczął wynosić swoją torbę ze sprzętem na korytarz, inni też zaczęli to robić, aż w końcu zrobił to cały zespół.

„Pomyślałem, że takie są oczekiwania, ponieważ zawsze tak robiłem” – powiedział w piątek Weber. „Trenerzy mają wystarczająco dużo pracy. Pracują nad tyłkami. Idą na lodowisko, kiedy jedziemy do hotelu (kiedy przyjedziemy do nowego miasta), więc nie muszą też pakować naszych rzeczy. Trenerzy byli wspaniali. Zawsze próbowali zabrać nasze torby, a ja na to: „Nie dotykaj mojej torby, biorę ją”. Potem chłopaki to zauważyli i było wspaniale.

„To jest właśnie kultura. To tylko małe rzeczy, które mogą wydawać się nieistotne, ale mają. To mała rzecz, która ma znaczenie.”


Shea Weber dał przykład przez pięć sezonów w drużynie Canadiens. (Mike Carlson / Getty Images)

Chociaż Weber zawsze upierał się, że nikogo nie zmusza do wynoszenia toreb, że stało się to po prostu organicznie, Langlois nie tak to pamięta. To było coś, co było egzekwowane.

„Mówił chłopakom, żeby to zrobili” – powiedział Langlois. „Właśnie chciał, żebyśmy byli traktowani”.

Nie była to jedyna relacja, jaką Weber utrzymywał z personelem pomocniczym.

Podczas swojego ostatniego sezonu Weber przybywał na lodowisko na trzy godziny przed każdym meczem i treningiem, aby poddać się leczeniu w pokoju trenerów lekkoatletycznych. Jego kolano i kostka ledwo funkcjonowały, a wydostanie się na lód zajęło mu dużo czasu. Weber nalegał jednak sztabowi szkoleniowemu, aby nikomu o tym nie mówili.

Ani dyrektor generalny Marc Bergevin, ani trenerzy Claude Julien, ani Dominique Ducharme, ani jego koledzy z drużyny. Zbudował krąg zaufania, który był bardzo mały.

„Mój tata był właściwie jedyną osobą, która wiedziała. Trenerzy i niektórzy gracze wiedzieliby o tym, ponieważ wchodzili i wychodzili. Ale tak naprawdę nikomu nie powiedziałem” – powiedział Weber. „Zawsze mówiłem (trenerom): nie mówcie nikomu. Nie mów GMowi, nie mów trenerom. Zawsze to robię. Pewnie głupia rzecz.


Po sobotniej porażce Canadiens z Maple Leafs 4:1 w Toronto, szóstej porażce z rzędu, a każda kolejna bardziej przygnębiająca od poprzedniej, widziano Alexa Newhooka niosącego swoją torbę ze sprzętem do wózka na korytarzu.

Newhook nigdy nie grał jako kolega z drużyny Webera.

Nie jest to już powszechnie robione w pokoju Canadiens w drodze. Niektórzy menadżerowie sprzętu niosą torby po meczach wyjazdowych, ale niektórzy gracze nadal nalegają, aby robić to sami, nawet ci, którzy nigdy nie grali z Weberem.

Kiedy w piątkowe popołudnie powiedziano Weberowi, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

“Dobry. Cieszę się” – powiedział. – Mam nadzieję, że niech to dalej przekazują.

Co prowadzi nas z powrotem do poniedziałkowego przemówienia wprowadzającego Webera.

„To moment, w którym doświadczony gracz bierze cię pod swoje skrzydła i pokazuje, co naprawdę znaczy być profesjonalistą” – powiedział Weber w swoim przemówieniu. „Chcę podziękować wszystkim tym zawodnikom za pokazanie, jak ważna jest ciężka praca i poświęcenie. Przekazując swoją wiedzę następnemu pokoleniu, zapewniasz, że duch tej gry będzie nadal się rozwijać.”

W poniedziałkowy wieczór w Hockey Hall of Fame znajdował się Nick Suzuki, który był w Amalie Arena w Tampie po piątym meczu finału Pucharu Stanleya 2021, ostatniego meczu Webera w NHL. Pośród dewastacji spowodowanej świadomością, że nie osiągnął swojego ostatecznego celu w meczu, który z pewnością był jego ostatnim, Weber poświęcił chwilę na przekazanie swojej wiedzy.

Powiedział Suzuki, który miał wówczas zaledwie 21 lat, że zostanie następnym kapitanem Canadiens. I to małe rzeczy, takie jak wyniesienie torby ze sprzętem na korytarz, aby dać personelowi chwilę wytchnienia, będą nadal miały znaczenie.

„Myślę, że mamy ten sam styl przywództwa” – powiedział Suzuki w zeszłym tygodniu. „Oczywiście był dużo starszy, miał na swoim koncie wiele meczów i miał dużo szacunku na sali.

„On naprawdę bardzo mi pomaga. Nadal utrzymuję z nim kontakt.”

(Górne zdjęcie Shei Webera w towarzystwie Lanny’ego McDonalda i Mike’a Gartnera: Bruce Bennett / Getty Images)

Zrodlo