Trudno w to uwierzyć, ale nieco ponad tydzień temu gminy takie jak Paiporta, Chiva, Letur czy Utiel przeżywały ostatnie godziny normalności. Nikt nie wyobrażał sobie, że deszcz ich doświadczył W poprzednich godzinach pociągnęło to za sobą wielką tragedię.
W ciągu kilku minut woda zniszczyła praktycznie wszystko. Stała się prawdziwą rzeką, która zalała miasta i niestety pochłonęła życie co najmniej 218 osób. A jeśli widzieliśmy najgorszą stronę tego wszystkiego, mogliśmy też zobaczyć to, co najlepsze: solidarność narodu hiszpańskiego.
Setki wolontariuszy z całej Hiszpanii przybyło do dotkniętych obszarów, aby pomóc we wszystko, co w ich mocy, dla najbardziej pokrzywdzonych. Zamiatanie, usuwanie błota z ulic i sprzątanie domów, przynoszenie jedzenia i podstawowych artykułów pierwszej potrzeby lub po prostu pocieszanie tych, którzy tego najbardziej potrzebują.
Są tacy, którzy nie mogą się tam dostać, a mimo to postanowili pomóc ze swoich domów, przekazywanie dóbr materialnych i pieniędzy.
Nawiasem mówiąc, dzięki portalom społecznościowym jest wiele osób, które mogły skontaktować się ze swoimi bliskimi lub osobami potrzebującymi pomocy. A jeśli usuniemy cały hałas co w nich jest, można też czynić dobre uczynki.
Tak jest w przypadku Andrei. Pochodzi z Catarroja i po przytłaczającym przejściu DANA wśród gruzów znaleziono telefon komórkowy pewnej osoby. Jasne, W takiej sytuacji trudno jest ustalić, kto jest właścicielem danego przedmiotu.
Odpowiedź, którą otrzymujesz, szukając swojego właściciela
Kiedy Andrea znalazła telefon komórkowy, zauważyła, że na tapecie widniało zdjęcie jego właściciela. Konkretnie maturę.
To skłoniło go do zrobienia zdjęcia swojego telefonu komórkowego z włączonym wygaszaczem ekranu i Opublikuj go w sieciach społecznościowych, aby znaleźć swojego partnera.
„Wczoraj znaleźliśmy tego iPhone’a w Catarroja, w błocie. Jeśli znasz osobę ze zdjęcia lub jesteś ze mną osobą kontaktową. Telefon komórkowy działa” – powiedziała Andrea na swoim koncie X, dawnym Twitterze.
Nie spodziewał się jednak, że ktoś niespodziewanie zareaguje. „Witam, tu moja kuzynka, jej córka i jej matka. Przekazuję to grupie rodzinnej. Bardzo dziękuję”, odpowiedział użytkownik Twittera.
Natychmiast udało im się skontaktować z nią i oddaj mu zgubiony telefon.
Na tym się nie skończyło, ponieważ w ten sposób udało im się poinformować resztę zaniepokojonych użytkowników, że po DANA wszystko jest w porządku. „Nic im się nie stało i bardzo się cieszą, że znaleźli telefon komórkowy. Twitter może być cudownym miejscem” – powiedział ten krewny.
Bez wątpienia sieci społecznościowe mogą być wspaniałym narzędziem aby sobie nawzajem pomagać.
Jego życie zmienia się dzięki wywiadowi COPE
Oto historia Eusebio, 66-letniego mężczyzny z Alfafaru, który został z niczym w związku z przejściem DANA do jego miasta. Pilar García Muñiz znalazła go na ulicy, siedzącego na plastikowym krześle, przymierzając podarowane mu buty.
W tym momencie przez łzy opowiedział, jak był w szoku po tym, co się stało, i ruchu, który powinien był wykonać. aby uchronić się przed powodzią A grabieże, o których mówi, zdarzają się każdej nocy.
„Straciłem wszystko w domu…” i natychmiast wzruszył się, ledwo będąc w stanie kontynuować swoje słowa. „Mieszkałem tam, mam 66 lat, do kiedy miałem zamiar wyremontować dom „Byliśmy starsi i straciłem wszystko, wszystko mnie zniszczyło”. Powiedziałem kilka dni temu.
Świadectwo Eusebio, podobnie jak świadectwo wielu osób dotkniętych DANA, poruszyło wielu z nas, którzy nie żyli niepokojącą sytuację w naszym własnym ciele.
Było to wtedy, gdy z COPE Przesyłamy film z Twoją historiąże zaczęliśmy otrzymywać tysiące wiadomości. Wszyscy chcieli wiedzieć, jak to zrobić temu człowiekowi, który stracił wszystko, można było pomóc.
Zapytali o sposób skontaktowania się z nim i zabraliśmy się do pracy. Znaleźliśmy go i dzisiaj wraca do „La Tarde”, opowiedzieć, jak zmieniło się jego życie.
„Straciłem wszystko, jest mi bardzo źle. Szczególnie łapie mnie to w sytuacjach, gdy mieszkam sama, nie pozwalają mi wyjść, nie mam nic, nie mam nawet prądu, żeby się umyć. Chodzę po schodach od sześciu miesięcy i ludzie, których nie znam, nie ufają mi, mówiąc mi, żebym tam spał lub wziął prysznic” – zaczął.
Mówi, że nie chce wychodzić z domu w obawie, że zostanie okradziona lub skłocona i dlatego pomimo propozycji nie zamierza mieszkać z córką. „Jest wiele punktów gastronomicznych, mam dość niepokoju, że w ogóle jestem na zwolnieniu lekarskim. Są chwile, kiedy umysł staje się pusty i „Nie wiem, co zrobię” – powiedział.