autorstwa Steve’a Egbo
W zeszłym tygodniu gazeta Guardian opublikowała komentarz redakcyjny, w którym wyraziła zdziwienie sytuacją, która doprowadziła Nigerię do punktu, w którym obywatele otwarcie błagają wojsko o przejęcie władzy. Przed tą publikacją media społecznościowe były pełne takich wezwań, a nawet wiece w niektórych miastach nawoływały wojsko do działania. Podczas sierpniowego protestu #EndBadGovernance widziano ludzi maszerujących na ulicach, błagających chłopców wojskowych o interwencję w procesie politycznym.
W swojej książce „Times to Remember”* Rose Kennedy, matka prezydenta JFK, stwierdziła, że najważniejszą rzeczą w długim życiu jest to, że zaczynają się dziać rzeczy, których się nigdy nie spodziewałeś. (Napisała tę książkę w wieku 83 lat). Dla wielu Nigeryjczyków, zwłaszcza tych po czterdziestce i starszych, nikt nawet w najśmielszych snach nie wierzył, że nadejdzie dzień, w którym obywatele otwarcie i bezczelnie wyrażą swoją wolę interwencji wojskowej w życiu politycznym państwa nigeryjskiego. Ale my wszyscy żyliśmy wystarczająco długo, aby to zobaczyć. I jest to sytuacja niezrozumiała, która nas ogranicza i warunkuje. Prowadzi nas na niewiarygodnie niebezpieczne rozdroże.
To Obafemi Awolowo, człowiek wielkiego intelektu i mądrości, zasłynął ze stwierdzenia, że najgorsza forma rządów cywilnych jest lepsza od najlepszej formy rządów wojskowych. Rywalizacja dwóch skrajności. Jeśli wódz Awolowo miałby dzisiaj wpaść i zobaczyć, w jaki bałagan wrobili cywilni władcy Nigerię, jego reakcję można pozostawić jedynie wyobraźni. Więc jak tu dotarliśmy? Po krwi i trudach, jakie Nigeryjczycy włożyli, aby uwolnić tę ziemię od ludzi takich jak Sani Abacha, Ibrahim Babangida i ich konkwistadorzy, odrętwienie umysłu powoduje widok Nigeryjczyków, zwłaszcza młodych, prowadzących kampanię na rzecz powrotu wojska.
Tak, rzecznik lub osoby rządu wystąpiły, aby potępić te wezwania, używając zwykłej pompatycznej retoryki, która charakteryzuje takie sytuacje. Również naczelne dowództwo wojskowe w równym stopniu potępiło i odrzuciło zaproszenia, zapewniając jednocześnie o swoim zaangażowaniu i lojalności wobec konstytucji i obowiązującego rządu. To zapewnienie jest pocieszające, ale nie daje odpowiedzi na najważniejsze pytanie. I to ważne pytanie wymaga odpowiedzi. Pomimo łamania praw człowieka i ogromnej niestabilności politycznej oraz różnorodnych okrucieństw związanych z rządami wojskowymi, dlaczego ktokolwiek miałby chcieć, aby wojsko wróciło do władzy? Oto ogromne pytanie, przed którym stoimy.
Ci, którzy urodzili się w 1999 r., czyli w roku, w którym wojsko odeszło, mają obecnie około 20 lat. Osoby urodzone pod rządami Abachy i Babangidy miałyby teraz około 20. i około 30. roku życia. Nie wiedzieli nic o tym, co reprezentują rządy wojskowe, i z pewnością byli zbyt zajęci, zbyt niezainteresowani lub po prostu zbyt zakochani, aby czytać liczną literaturę opisującą chaos i żar, jakie wywołały lata rządów wojskowych. Ale czy chodzi tu tylko o ignorancję młodych ludzi, czy o dozgonną nienawiść tych, którzy nie mogą pogodzić się z wynikiem ostatnich wyborów, czy też chodzi o coś bardziej fundamentalnego i obejmującego wszystko?
Pierwsza republika Nigerii trwała zaledwie pięć lat, po których nastąpiło trzynaście lat rządów wojskowych. Druga republika trwała kolejne cztery lata, a wojsko wsiadło na siodło i wiosłowało na statku państwowym przez kolejne 16 lat. Krwią i łzami Nigeryjczycy walczyli bezlitośnie, drapiąc i gryząc, aby sprowadzić wojsko z powrotem do koszar. Wielu obywateli, dużych i małych, straciło w ten sposób życie. Podczas gdy wielu innych było więzionych i torturowanych w lochach wojskowych, ci, którym udało się znaleźć środki, uciekli na wygnanie. Wreszcie, w 1999 r., wojsko dokonało ostatecznego odwrotu i przekazało machinę polityczną klasie cywilnej – politykom.
Rozpoczęła się nowa era – świt demokracji. Jednak od 1999 r. do chwili obecnej Nigeria stale podupadała, pomimo ogromnych obietnic i oczekiwań, które zwiastowały początek tej demokratycznej dyspensacji. Winston Churchill zauważył kiedyś, że „demokracja może nie być najlepszą formą rządów”, ale upierał się, że „żadna nie jest lepsza”. Istnieją powody, dla których wielu mu wierzy. Demokracja jako system rządów ma pewne cechy i samowystarczalne mechanizmy, które nadają jej większą atrakcyjność niż inne. Te szczególne cechy obejmują powszechne uczestnictwo ludzi w procesie przedstawicielskim; wybory okresowe; regulacje konstytucyjne; praworządność i przestrzeganie należytych procedur. W przypadku tych krajów i ludzi, którzy szanują te zasady, demokracja sprawdziła się i zebrała ona owoce. Jednak w Nigerii poszliśmy w odwrotnym kierunku.
Zatem w przypadku Nigerii sytuacja była odwrotna. Nasi przedstawiciele reprezentują wyłącznie siebie; przeprowadzamy okresowe selekcje; konstytucja nie reguluje niczego i nikogo; i zamiast rządów prawa triumfuje prawo władców. W ministerstwach, agencjach i parastatach należyty proces jest dokładnie taki, jak interpretuje go człowiek na górze – do cholery zasady świadczenia usług. Dlatego nic nie działa i nic nie zadziałało, niezależnie od systemu. Pierwsza republika została ukształtowana na wzór systemu parlamentarnego typu brytyjskiego, ale okazała się porażką. Potem wybraliśmy system prezydencki zorientowany na Amerykę, ale nic się nie zmieniło. Ta porażka była i była jeszcze bardziej katastrofalna. Zmieniliśmy jedynie samochód, ale nie zmieniliśmy kierowców.
Jak ubolewał Williams Shakespeare, „wina leży nie w naszych gwiazdach, ale w nas samych…”. Zatem wina nie leży po stronie systemu, ale po stronie zarządzających systemem – klasy politycznej. Konsekwentnie, celowo i rażąco odmawiali przestrzegania zasad gry. Tak. Każda gra ma swoje zasady i bez przestrzegania tych zasad nie będzie pozytywnego wyniku. Menedżerowie nigeryjskiej demokracji tak wiele nadużyli w procesie, że Nigeria po prostu się zatrzymała. W grę wchodzi bezkarność, lekkomyślność, bezprawie, brak wrażliwości, nadużycia systemowe, manipulacje, celowy sabotaż i wiele innych form degradacji. Celem tych substancji zanieczyszczających jest zaspokajanie osobistych zachcianek oraz, w miarę możliwości, przechytrzenie i wymanewrowanie przeciwników i wrogów politycznych.
Każdy system społeczno-polityczny ma obowiązki wobec obywateli. Przywódcy polityczni i osoby sprawujące urzędy w Nigerii zaprzeczyli narodowi nigeryjskiemu tej odpowiedzialności. Urząd publiczny stał się spersonalizowany i skomercjalizowany. Są kupowane i sprzedawane. I tylko ci, których na to stać, mogą to osiągnąć. I w tym komercyjnym duchu żaden organ władzy, nawet najświętsza z naszych instytucji, nie jest oszczędzona zgniliźnie. Ludzie nie aspirują już do urzędów, aby służyć dobru publicznemu. Kupują urzędy, aby służyć interesom osobistym oraz interesom ich rodzin, przyjaciół, grup, kumpli, etnicznych bzdur, przynależności religijnej lub innym podprogowym celom.
I podczas gdy kupno i sprzedaż trwają, Nigeria i Nigeryjczycy zostali całkowicie i całkowicie zapomniani. Obywatelom pozostał krótki koniec kija, a prawdopodobnie najbardziej ucierpiała młodzież. Ze względu na słabe wykształcenie, brak możliwości zatrudnienia i brak możliwości wyrażenia swojej młodzieńczej energii, zmuszeni byli znaleźć ujście w negatywnych rozrywkach – narkotykach, alkoholu, prostytucji, yahoo i różnych formach eksperymentów. Gdziekolwiek się zwrócili, nie było ulgi. Atmosfera była toksyczna, frustrująca, dusząca i spowita klimatem całkowitego uduszenia.
Reszta społeczeństwa nie radziła sobie lepiej. Ubóstwo stało się tak powszechne, że statystyki nie są już w stanie dokładnie określić, kogo należy zwolnić, poza tymi, którzy znajdują się na korytarzach władzy. A ta mniejszość, ta mniej niż 1% populacji, trzyma się z daleka od godnego ubolewania istnienia hoi polloi. Ich polityka, programy, preferencje, wartości i priorytety, a nawet słowa z ich ust wskazują na poważne oderwanie się od rzeczywistości w terenie. Nie wzięto pod uwagę trudnej sytuacji milionów ludzi, którzy każdej nocy kładą się spać głodni. Nie przejmowali się tymi, których człowieczeństwo zostało odarte z człowieczeństwa, ani tymi, którzy odziani byli w beznadziejność przez swą chciwość i bezduszność. Nigeryjscy przywódcy zranili demokrację do tego stopnia, że zaniedbani, sfrustrowani, pozbawieni środków do życia, źli i głodni obywatele teraz postrzegają tyranię wojskową jako ucieczkę przed demokracją.
Nigeryjczycy zostali porzuceni jako uchodźcy we własnym kraju. Życie w Nigerii, pozostawione na łasce bandytów, porywaczy, morderców, szantażystów, poszukiwaczy okupu, rytualistów, krwiopijnych polityków i rozmaitych przestępców, stało się powrotem do okropnego stanu natury, który Thomas Hobbes potępił jako „samotny, biedny, paskudny, brutalny i krótki”. Rezultatem była próba ucieczki przed piekłem. Niektórzy sprzedają swoje domy i dobytek, aby kupić podróż do obcych krajów. Ci, którzy nie mają nic do sprzedania, podejmują poważne ryzyko przejścia przez pustynię pieszo, podczas gdy inni ryzykują życie na chwiejnych łodziach po pełnym morzu. Niektórzy chętnie poddają się handlowi ludźmi. Wielu Nigeryjczyków zdecydowało się wyemigrować do pracy za granicą i znosić upokorzenia, na jakie często narażają ich kraje przyjmujące, zamiast pozostać w kraju, który oferuje im jedynie nędzę, ból, choroby, głód i śmierć.
Rok 1999 był drugą niepodległością Nigerii. To był chwalebny świt – nowy początek. Po unieruchomieniu wojska, w podobny sposób, w jaki nacjonaliści walczyli z kolonizatorami, Nigeryjczycy powitali demokrację z wielkimi nadziejami i wielkimi oczekiwaniami. Mam nadzieję, że demokracja zapewni atmosferę, która pozwoli ludziom prosperować i zacząć istnieć w przyzwoitych, ludzkich formach. Oczekiwania, że Nigeria może teraz dołączyć do szeregu narodów, które doznały objawienia. Ale te nadzieje zostały zniszczone, a oczekiwania porzucone. I te nieoczekiwane choroby i zniszczenie nadziei przez polityków i ich kumpli, stało się narodową katastrofą.
Właśnie dlatego dzisiejsi Nigeryjczycy, młodzi i starzy, tęsknią za powrotem do przeszłości, którą pozostawili dawno temu. Mówiąc prostym językiem, Nigeryjczycy są skłonni wrócić do swoich wymiocin. Powrót do wymiotów nie jest aktem odwagi. Nie jest to też perspektywa, którą ktokolwiek rozważa z dumą. Jest to akt poddania się warunkom, które obciążają duszę i łamią ludzkiego ducha. Nigeryjczycy są załamani. Nigeryjczycy proszący o powrót wojska to największe okrucieństwo, jakiego nigeryjscy przywódcy dopuścili się wobec tej ziemi i należy ich pociągnąć do najwyższej odpowiedzialności. Kto więc będzie winił biednych, chorych, niedołężnych, umierających i potrzebujących, jeśli poczują, że życie pod ohydną dyktaturą wojskową da im lepsze rozwiązanie niż marudzenie w lochach wzniesionych przez niewrażliwych władców cywilnych.
Czy wojsko posłucha tego wezwania? Absolutnie nie. Nie mam jednak wątpliwości, że kiedy zostanie opowiedziana historia tej epoki, historycy odnotują, że:
*”W rękach drapieżnych władców Nigerii demokracja umarła.”*
Profesor Steve Egbo
(osoba odpowiedzialna za zasoby @ NILDS Abudża)
08037910012 (tylko WhatsApp)