W czwartej kwarcie Anthony Edwards trzymał w napięciu, Wilki ryczały, a Byki szukały odpowiedzi

CHICAGO — Zdeterminowany, aby uśpić Chicago Bulls, Anthony Edwards schował się za zasłoną Rudy’ego Goberta na prawym skrzydle, a następnie wykonał ostatni drybling, aby dotrzeć do swojego ulubionego miejsca, sąsiadującego z „C” logo United Center. Z odległości 7 metrów Edwards podniósł się, wyprostował ciało i oddał strzał wysoko nad spóźniającego się Nikolę Vučevicia, który zbyt słabo i zbyt późno odzyskał siły po Ayo Dosunmu.

Pluśnięcie!

Następnie Edwards ryknął.

Podczas swojej samotnej wizyty w Chicago – gdzie znajduje się pomnik Michaela Jordana, do którego gwiazda Minnesoty Timberwolves dokonywała porównań – Edwards pokonał zwycięskie okrążenie. Po zdobyciu sztyletu, który zapewnił mu 33 punkty w meczu (20 w drugiej połowie) w czwartkowym zwycięstwie Timberwolves 135-119, Edwards przechadzał się po korcie, wyjąc do publiczności.

„Wiem, że tego potrzebowaliśmy” – powiedział Edwards o swoim przejęciu.

Minnesota (5-3) pozwoliła drużynie Bulls grającej bez kontuzjowanych obrońców Zacha LaVine’a i Lonzo Balla zdobyć 65 punktów do przerwy. W pierwszej połowie Chicago trafiało z 60 procent skuteczności z gry. Bulls również trafiali 10 z 17 rzutów za trzy punkty i zaliczyli w tym czasie 20 asyst przy 24 celnych z gry.

Problemy pojawiły się, gdy Wilki obudziły się w czwartej kwarcie, w której zdobyli 45 punktów.

„Nie jesteśmy dumni z zatrzymywania nikogo już na początku gry” – powiedział Edwards. „To niepokojące. To przerażające. Musimy wymyślić tę część. Jesteśmy okropni, dopóki nie upadniemy. Kiedy schodzimy na dół, wszyscy chcą grać w obronie. Jeśli jednak zagramy od początku, będziemy najlepszą drużyną.

Kiedy Wilki włączyły tę opcję, w niczym nie przypominały drużyny, która w pierwszej połowie pozwoliła na wygodne ustawienie linii ataku i otwartych strzelców. Zamiast tego przypominali czołową obronę poprzedniego sezonu. Ich wybuch w czwartej kwarcie i 79-punktowa druga połowa przyciągnęły uwagę po meczu.

Edwardsowi jednak bardziej podobał się fakt, że Wilki zdobyły w czwartej kwarcie jedynie 24 punkty. Była to jedyna kwarta, w której Bulls zdobyli mniej niż 30 punktów.

„To właśnie jest idealne. F… obraza” – powiedział Edwards. „O tym właśnie rozmawialiśmy w przerwie: «W którejś kwarcie oni muszą zdobyć 20 punktów». Zatem musimy zacząć się trzymać około 24 punktów lub mniej w jednej kwarcie. Do przerwy mieli już 60 punktów. Nie możemy wygrać takiego meczu koszykówki, jeśli jesteśmy zespołem defensywnym.

Edwards i Gobert łącznie zdobyli 24 z 45 punktów Wilków w czwartej kwarcie, a łącznie trafili 9 z 9 z gry. Minnesota oddała w tej kwarcie 17 z 24 celnych strzałów (71%). Julius Randle zakończył mecz z 22 punktami i 10 zbiórkami, a Mike Conley miał 14 punktów i 11 asyst. Minnesota ustanowiła również rekord sezonu pod względem zdobytych punktów.

Dla Bulls (3-6), którzy przegrali czwarty mecz z rzędu, był to drugi raz w trzech meczach, w których pozwolili swojemu przeciwnikowi zdobyć wysoką liczbę punktów w sezonie. W poniedziałek Utah zdobyło 135 punktów, najwięcej w sezonie, pomimo braku czołowego strzelca Lauriego Markkanena. Grając drugiego wieczoru z rzędu po porażce z Dallas, niedoborowi Bulls, nawet u siebie, nie byli w stanie przetrwać długo przeciwko zawodnikowi wagi ciężkiej Konferencji Zachodniej.

Jednak kiedy Wilki przerwały strzelaninę Chicago w pierwszej połowie, zamieniły żałosny wysiłek w dominujące zwycięstwo na wyjeździe.

„W przerwie zmieniliśmy plan gry” – powiedział Edwards. „Wszystko, co robili, to dryblować, dryblować, dryblować i przekazywać dalej. Zjeżdżaj w dół. Rzut. Narożnik. Trey’a. Byliśmy jak: „F-to”. Żadnej pomocy. Niech chłopcy skończą. Walczyli o ukończenie.”

Bulls mogą mieć coraz większą liczbę słabych startów, nieszczelnej obrony, problematycznych strat i nieregularnych strzałów. Po zachęcającym początku spadli na 21. miejsce w defensywie z wynikiem 115,3. Ostatnio Bulls rekompensują sobie dobre minuty nieudolną, bezsensowną i niechlujną koszykówką.

Konsekwencją tego w czwartek było obserwowanie Edwardsa kręcącego się po parkiecie Bulls po tym, jak Chicago po prostu więdło.

„To, o co walczymy, czy to indywidualnie, czy zbiorowo, to zapewnienie spójności” – powiedział trener Bulls Billy Donovan. „Kiedy nie chodzi o grę indywidualną, w której są wzloty i upadki, to gra zespołowa ma wzloty i upadki”.

Kolejna statystyka: w siedmiu z dziewięciu meczów Bulls pozwolili swoim przeciwnikom na więcej prób strzałów.

„Dlaczego tak się dzieje? Odbicia i straty” – powiedział Donovan. „To są obszary, w których naprawdę wierzę, że możemy być lepsi dostałem być w tym lepszy.”

Bulls myślą, że mogą ciężko i ciężko wypracować sobie drogę do zwycięstw. Wiedzą, że przez większość wieczorów borykają się z deficytem talentów. Ale przegrywają także w podstawowych kwestiach, takich jak szukanie straconych piłek i wyrzucanie zasłon. Są to podstawowe ruchy, które według Donovana znajdują się pod kontrolą jego zespołu.

„Mamy odcinki indywidualne i zespołowe, podczas których wyglądamy świetnie” – powiedział obrońca Bulls Josh Giddey, „a potem są rozciągania, podczas których wyglądamy okropnie. Musimy nagrać razem 48 minut.

„Uwielbiamy to, co mamy w tej szatni i uważamy, że mamy wystarczająco dużo, aby grać z takimi zespołami jak (Minnesota) – i absolutnie to robimy. Pokazaliśmy to prawdopodobnie przez 36 minut meczu.

(Zdjęcie Anthony’ego Edwardsa i Dalena Terry’ego: Kamil Krzaczynski / Imagn Images)



Zrodlo