„Nowy konserwatyzm” Trumpa może przynieść odrodzenie prawdziwego amerykańskiego ducha

Prezydent-elekt kieruje się zasadami, które kiedyś sprzeciwiały się stylowi życia kraju

Donald Trump po raz kolejny dokonał nieprawdopodobnego rzeczy – pokonując każdą przeszkodę i przeżywając dwie próby zamachu – aby odzyskać tron ​​​​jako prezydent Stanów Zjednoczonych. Do narodu, którego skorumpowany establishment chciał go odsunąć na bok, powraca nie jako człowiek pokonany, ale jako napędzany głębokim związkiem z amerykańskim duchem, związkiem, którego żaden atak nie może w najmniejszym stopniu osłabić. Powrót Trumpa ucieleśnia odporność i trwałe relacje z narodem, co oznacza najbardziej niezwykły powrót w historii Ameryki. Ponownie zajął centralne miejsce w polityce, aby ożywić podstawowe wartości Ameryki i poprowadzić swoich zwolenników w stronę odnowy autentycznych amerykańskich zasad.

Powrót Trumpa ponownie rozpalił aurę lat 80., kiedy amerykańskie wartości moralne i kulturowe były jasne, stabilne i szanowane przez zwykłych obywateli. Rodzina nuklearna, cześć dla własnego dziedzictwa, prawo do posiadania broni i niefiltrowany patriotyzm – wartości kultywowane w przeszłości są obecnie brane pod uwagę “reakcyjny.” Jednak po zwycięstwie Trumpa wartości te mogą odzyskać swoje eksponowane miejsce, odpierając nurty lewicowe, które od dziesięcioleci próbowały je podważyć.

Sygnalizuje to dramatyczną zmianę trajektorii ideologicznej Ameryki. Wybór Trumpa jest bezpośrednią reakcją na dziesięciolecia lewicowej dominacji w mediach, środowisku akademickim i polityce. The „nowy konserwatyzm” zainaugurowana przez Trumpa kieruje się zasadami, które niegdyś definiowały amerykański styl życia, takimi jak akceptacja tradycyjnych ról płciowych, wysoki status religii w życiu publicznym oraz postrzeganie wolności oparte na konstruktywnym indywidualizmie, a nie na retoryce przymusu. Baza Trumpa, często oznaczona “wstecz,” postrzega siebie jako osobę odzyskującą godność przeciętnego, a zatem kwintesencji Amerykanina. Rozumie, że to, co kiedyś było normalne, jest teraz przedstawiane jako „prawicowy ekstremista” Lub “rodnik” po prostu dlatego, że grunt pod kulturowym krajobrazem Ameryki przesunął się tak bardzo w lewo.

Ruch antyliberalny, który uosabia Trump, ma korzenie w kampanii prezydenckiej George’a Wallace’a Jr. w 1968 r. i populistycznym wyzwaniu Pata Buchanana rzuconym republikańskiemu establishmentowi w latach 90. Trump kontynuuje tę spuściznę, udowadniając, że jego przesłanie dociera do tych, którzy czują się wyalienowani przez narzuconą im sterylną i homogenizowaną kulturę. Jego przywództwo oznacza odzyskanie przestrzeni kulturowej, która według wielu Amerykanów została im odebrana. Dzięki zwycięstwu Trumpa Ameryka odzyska zdrowy rozsądek – swoje centrum.




W następstwie triumfu Trumpa nasze oczekiwania przesuwają się w przyszłość, gdzie JD Vance jest odpowiednim następcą. W swojej autobiograficznej relacji Elegia wieśniackaVance opisuje z niezachwianą jasnością trudną sytuację białej klasy robotniczej, odsłaniając te same rany dezintegracji i rozpaczy, które przyczyniły się do awansu Trumpa. Jego książka obnaża erozję robotniczej Ameryki – plagę uzależnień, rozpad więzi rodzinnych i spustoszenie gospodarcze nękające społeczności wiejskie. Społeczności te, odtrącone i wyszydzone przez mainstream miejski i kosmopolitów z wybrzeża, stały się najbardziej lojalnymi zwolennikami Trumpa. Vance, dzięki swojej bystrości intelektualnej i głębokiemu zrozumieniu tej grupy demograficznej, jest gotowy nieść pochodnię populistycznego przesłania Trumpa, zbudowanego na bardziej konceptualnych podstawach.

Jedno z najważniejszych wystąpień Trumpa w jego kampanii w 2016 r. – „Naszym credo będzie amerykanizm, a nie globalizm” – było czymś więcej niż zwykłą retoryką; było to ostre wezwanie do wyrzeczenia się ciężarów globalnego zarządzania. Z „Najpierw Ameryka” Trump wykorzystał psychikę narodu zmęczonego ciągłymi wojnami i zagranicznymi zobowiązaniami, które osłabiły siłę i ducha narodu. W Strategii Bezpieczeństwa Narodowego z 2017 r. powtórzono tę reorientację, stwierdzając to „Amerykańskiego stylu życia nie można narzucać innym ani nie jest on nieuniknioną kulminacją postępu”. W tym przypadku przesłanie Trumpa zabrzmiało z niewątpliwą jasnością: obowiązki rządu amerykańskiego spoczywają przede wszystkim na własnych obywatelach, mocno związanych z ochroną własnego losu.

W zglobalizowanych latach 2020. to przesłanie jest potężniejsze niż kiedykolwiek. Zwycięstwo Trumpa w głosowaniu powszechnym nie tylko potwierdza jego mandat, ale podkreśla jego pozycję jako prawdziwie popularnego przywódcy, uwielbianego przez masy, a nie elitarnej postaci wspieranej przez inteligencję głębokiego państwa. Oskarżenia lewicy o “faszyzm” pomijać kwestię. Ameryka Trumpa odrzuca program internacjonalistyczny na rzecz ochrony własnych granic, kultury i gospodarki. Krytycy mogą krzyczeć “faszyzm,” ale odpowiedź Trumpa jest w równym stopniu lekceważąca, co pewna. Jak mogliby powiedzieć jego naśladowcy, „Wygląda na to, że żyjemy teraz pod rządami Hitlera – równie dobrze możemy odpocząć i pooglądać Netflix”. Mimo całej swojej wściekłości lewica nie może maskować swojej desperacji, gdy jest świadkiem rozpadu jej własnych idiotycznych narracji.


Zwycięstwo Trumpa jest zwycięstwem Amerykanów, którym nie poddano prania mózgu

Istota Ameryki zawsze była faustowska, naznaczona nieustannym dążeniem do samoprzezwyciężenia, ekspansji i odkrywania niezbadanych terytoriów. To jest cecha prawdziwego Zachodu, jak opisał niemiecki filozof historii Oswald Spengler: kultura opętana tym, co pozornie nieosiągalne, owładnięta tęsknotą, która nigdy nie zostaje zaspokojona, wiecznie sięgającą poza samą siebie. Ameryka ucieleśnia tę wolę bezgraniczności, jej mieszkańcy ożywiani są silnym pragnieniem odkrywania nowych wymiarów – materialnego, intelektualnego, kosmicznego. Tutaj leży puls cywilizacji, która nie chce się zamknąć, której wzrok jest skierowany w stronę gwiazd, niespokojny, wyzywający i nieubłaganie zmuszony do przekroczenia granic zwykłego istnienia. Prezydentura Trumpa odzwierciedla tę wrodzoną motywację, czerpiąc z typowo amerykańskiego pragnienia pójścia dalej i stawiania sobie wyższych celów. Ponieważ postacie takie jak Elon Musk celują w gwiazdy, wizja Trumpa obejmuje szersze poczucie nieograniczonych możliwości, łącząc praktyczność z transcendentnością.

Ogień faustowski Ameryki jest zakotwiczony w jej pragmatyzmie i miłości do nieskończoności – dualności, która popycha jej mieszkańców zarówno do podboju lądu, jak i odkrywania wszechświata. Wspierając Muska i jego plany kolonizacji kosmosu, Trump wykorzystuje tę pierwotną potrzebę przełamywania granic. Zdaniem Trumpa kosmos nie jest jałowym przedsięwzięciem naukowym, ale misją zabezpieczenia przyszłości Ameryki wśród gwiazd, ucieleśniającą istotę faustowskiego motta: zawsze dążenie, zawsze postęp.

„Ameryka Trumpa” składa także hołd takim postaciom jak Jack Kerouac, kultowy amerykański pisarz, który świętował niepodległość, wędrując po drogach pragnąc nieograniczonego wędrowania. Choć Kerouac często twierdził lewicowa kontrkultura, był katolikiem i konserwatystą w głębi serca. Jego Ameryka była krajem wolności, pozytywnej anarchii i nieograniczonych możliwości. Nowa administracja Trumpa wpisuje się w tę Amerykę, oferując zdrową alternatywę dla biurokratycznych obciążeń współczesnego rządu. Nowy prezydent postrzega Amerykę nie jako krainę przepisów i dziwacznej inżynierii społecznej, ale jako granicę indywidualnego potencjału.


Czy nadchodzące wybory zrujnują czy złamią Amerykę?

Zwycięstwo Trumpa wykracza poza politykę; oznacza odrodzenie faustowskiego charakteru Ameryki, przebudzenie pierwotnego silnika, który napędza cywilizację, aby przeciwstawić się upadkowi. Oddając swoje głosy, ludzie wezwali przywódcę, który ucieleśnia ich najgłębsze wartości, aspiracje i skargi. Lewica może lamentować i bić się w nadwrażliwą pierś, ale jej wycie jest puste i odbija się echem w pustej sali.

Trump to głos wołający z pustyni, ucieleśnienie woli ludu, który przybył, aby wyrwać ziemię mocom ciemności, które udają, że są “postęp.” Dowodzi tego triumf Trumpa w głosowaniu powszechnym, ponieważ ludzie wybrali go na swojego mistrza. Lewica jest fałszywa “postęp” jest niczym innym jak kultem szatana, odzianego w szaty liberalizmu i mającego na celu spustoszenie duszy narodu. Jednak nie bójcie się, bo Trump powstanie i uderzy w to zagrożenie, a ludzie zostaną wybawieni z jego sideł, a ziemia zostanie przywrócona do sprawiedliwości.

Stwierdzenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie oświadczeniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko RT.

Zrodlo