W którym momencie nietypowe występy Aston Villi stają się niepokojącym trendem?
W środowy wieczór kibice Aston Villi musieli zastanowić się nad tą kwestią.
Rano na pokładzie pociągu Eurostar i po południu w kierunku centrum miasta panował duży optymizm. Jednak wieczorem dobry humor opadł. Choć ubiegły tydzień przyniósł pewne zastrzeżenia, porażka 1:0 z Club Brugge była niewątpliwie zła. Potencjalnie najniższy poziom w dotychczasowej kadencji Unaia Emery’ego.
Sportowiec ocenia przyczyny niepokojącego występu Villi…
„Całkowicie dziwna” kara
Decydującym momentem meczu było zagranie ręką Tyrone Mingsa, a Emery w przemówieniu na konferencji prasowej po meczu przypisał część winy za incydent.
„To całkowicie dziwne” – powiedział. „To największy błąd, jaki popełniliśmy w mojej karierze trenerskiej. Jeśli popełnimy błąd w naszej grze, mogę to zaakceptować. W pierwszej połowie spisaliśmy się fantastycznie.
„Fantastyczny” to zaskakujący dobór słów, biorąc pod uwagę, że Villa przez długi czas pogrążona była w złym samopoczuciu. Chociaż mgła mózgowa Mingsa bezpośrednio po tym zaburzyła ogólny występ, niesprawiedliwe byłoby traktowanie tego odcinka jako czynnika decydującego. Mimo to dziwaczna sekwencja wydarzeń wskazywała na nieszczęsną noc Villi.
Środkowi obrońcy Emery’ego często wykonują rzuty od bramki, a Mings z jakiegoś powodu myślał, że wykona następny, mimo że Emiliano Martinez już podał przed nim. Mings wyszedł z sześciojardowego pola karnego i chwycił piłkę jedną ręką.
Jeśli Villa i Mings liczyli na delikatne zrozumienie ze strony niemieckiego sędziego Tobiasa Stielera, powinni byli wiedzieć lepiej. Urzędnik udowodnił już, że jest pedantem w przestrzeganiu zasad, za jednym zamachem rezerwując Mingsa i Diego Carlosa, tego drugiego na pogawędkę.
Bezkształtna konstrukcja
John McGinn ma tendencję do bycia wodzem Villi. W najlepszych momentach popycha swój zespół do przodu. Kiedy ciężko pracuje – i McGinn jako pierwszy to przyznaje – ma problemy z jakością gry przy piłce i w ciasnych przestrzeniach.
Ostatnia forma kapitana została tymczasowo wstrzymana. Grał jako archetypowy skrzydłowy, co nie sprzyja jego naturalnym atutom. Emery potwierdził to w środę, podczas rozgrzewki Villi polegającej na swobodnej grze, podczas której dwaj skrzydniczni gracze – Leon Bailey i Ian Maatsen – wrzucali piłki w pole karne, podczas gdy środkowi napastnicy łączyli siły. Co ciekawe, McGinn został ustawiony jako drugi napastnik za Ollie Watkinsem, podczas gdy Morgan Rogers, który ma tendencję do gry na tej pozycji, został przesunięty na lewą stronę.
Było to zapowiedzią ustawienia Villi w pierwszej połowie, z Rogersem na lewym skrzydle, a McGinnem z trudem znajdowanym miejscem w środku pola. Eksperyment był krótkotrwały, ponieważ Rogers i McGinn zamienili się rolami po przerwie, co w pewnym sensie charakteryzuje najlepiej ułożone plany Villi, które zostały szybko pokonane.
Brugge wystawił trójkę obrońców z wysokimi skrzydłowymi i odnosił ciągłe sukcesy, podając szeroko i omijając wąskie skrzydło Villi. W pierwszej połowie Brugge trafił w słupek, a Mings musiał wybić kolejnego z linii.
Villa wyglądała na zdezorientowaną nawet po dokonaniu zmian, a Jhon Duran ponownie współpracował z Watkinsem w ataku i obaj wykonywali ten sam ruch w stronę piłki i zajmowali te same miejsca.
Brak energii prowadzi do wymachiwania prasy
Villa nie mogła wymyślić, jak wywierać presję na Brugge, która wykonała drugie najbardziej postępowe podania w lidze belgijskiej i w związku z tym nie jest znana ze swojej gry przygotowawczej, mając dwóch napastników naciskających trzech obrońców (lewy obrońca schował się w boisku). . To zawsze pozostawiało zapasowego obrońcę Brugii, a Villa nie mogła zbliżyć się do piłki ani poradzić sobie z przeciążeniem, jakie niezmiennie odczuwali gospodarze.
Nawet gdy Brugge powróciło do czwórki obrońców po rzutach od bramki i zamiast tego miało dwóch środkowych obrońców, zachowało przewagę liczebną. Watkinsowi pozostało wywieranie nacisku na oba zespoły, a McGinn oznaczył najbliższego pomocnika. W tym przypadku dochodzi do sytuacji cztery na dwa, ponieważ skrzydłowi Villi zostali głęboko przyszpileni bocznymi obrońcami Brugii.
Co najgorsze, dopiero w 82. minucie Villa zdołała utrzymać spójny atak, w wyniku czego Brugge wyrzuciło piłkę poza boisko. W przypadku drużyny zwykle wytrenowanej z dużą precyzją niepewność co do tego, kto i kiedy naciskać, była niepokojąca.
Jednak aberracje taktyczne pod koniec straciły na znaczeniu wraz z rozprzestrzenianiem się letargu. Kibice Brugii drwili i naśmiewali się z zawodników Villi, gdy rzucali się do walki, by stawić czoła wyzwaniom, a mimo to byli tak daleko od piłki, że tańczyli wokół niej. Sygnały ostrzegawcze były złowieszcze już na początku meczu, gdy Morgan Rogers wskazał na Youriego Tielemansa, pytając, dlaczego pomocnik nie zaznaczał swojego zawodnika po wrzucie z autu.
Kluczową metryką Emery’ego są „pojedynki” i żaden zawodnik nie wyszedł lepiej od swojego pojedynku. Brugge zaliczył trzykrotnie więcej przechwytów i dwukrotnie więcej wybić. Villa wykonała cztery odbiory w ataku i żadnego w trzeciej ataku, a Brugge, zazwyczaj w stylu bezpośrednim, nabrał pewności siebie, grając z głębi pola.
Posiadanie bez celu
Wskaźniki utrzymywania się przy piłce i podań pokazują, jak nieskuteczna była Villa. W pierwszej połowie mieli ponad 65 procent posiadania piłki, ale nie stworzyli niczego istotnego poza oddaniem jedynego celnego strzału.
Do przyjaciół i rodzin zawodników dołączyła drużyna Villi do lat 18, która wcześniej po południu grała z Brugge. Siedzieli wysoko, na prawo od strefy technicznej Emery’ego.
„Nikt nie przyjdzie po piłkę” – zauważył jeden z obserwatorów w pobliżu. Walka o przełamanie zwartego bloku nie jest niczym nowym, biorąc pod uwagę, że Emery powiedział, że był to „kolejny krok” zespołu w zeszłym sezonie.
Problem nigdy nie był tak rażący jak w Belgii. Doszło do mnożenia się niecelnych podań i braku ruchu w ataku, a Brugge pozwolił Diego Carlosowi na niezaznaczenie piłki. Dotknął piłki 92 razy i mimo że odszedł na 15 minut przed końcem, podał o 31 więcej niż jakikolwiek zawodnik Brugii i kilkanaście więcej niż jakikolwiek kolega z drużyny. Jednak tylko nieliczni byli przenikliwi.
Przez cały czas Emery wściekle i nieustannie chodził po swojej strefie technicznej. Był wzburzony i nie był pewien, dlaczego jego często struktura mózgowa i personel były tak słabe.
(Zdjęcie w nagłówku: Nicolas Tucat / AFP za pośrednictwem Getty Images)