Blackhawks mają problemy z impetem po porażce z Patrickiem Kane’em, Red Wings: Observations

CHICAGO — Nick Foligno wypowiedział słowo „pęd” osiem razy w ciągu czterominutowej rozgrywki po porażce Chicago Blackhawks 4:1 z Detroit Red Wings w środowy wieczór. Oddali dynamikę, zdobywając bramkę na 1,5 sekundy przed końcem pierwszej tercji. Stracili dynamikę, tracąc bramkę niecałe cztery minuty po remisie Foligno w drugiej kwarcie. Zmarnowali dynamikę przez słabą skuteczność w grach o przewagę.

Ale to dynamika w grze. To przychodzi i odchodzi. Tym, czego desperacko potrzebują Blackhawki, jest prawdziwy impet. Impet, który utrzymuje się przez dni, a nawet tygodnie. To wtedy trendy stają się nawykami, a pewność siebie cementuje pewność. To właśnie wtedy w rankingach tworzy się prawdziwy grunt.

Faktem jest, że Blackhawks nie mieli żadnego impetu przez cały czas pobytu Foligno w Chicago. Ich ostatnia passa trzech zwycięstw z rzędu miała miejsce w lutym 2023 roku. Zamiast więc rozbijać u siebie co najmniej średni skład Red Wings i udać się do Dallas po trzech zwycięstwach z rzędu, wracamy do znajomego uczucia frustracji, rozczarowanie i irytacja dla Foligno i Blackhawks.

„Tak, stary, powinniśmy teraz rozegrać cztery lub pięć meczów z rzędu” – powiedział Foligno. „Tak trzeba grać, żeby utrzymać się w centrum uwagi. Musisz znaleźć sposób na wygranie dwóch, trzech i czterech spotkań i zdobycie serii zwycięstw w tym meczu. Jest to dla nas frustrujące, ponieważ wiemy, na czym stoimy i dokąd próbujemy dojść”.

Blackhawks zrezygnowali ze zbyt wielu przypadkowych ataków na rzecz drużyny, która się na nich ucztuje – „oszukuje”, według słów Foligno – i rozegrała dwie fatalne akcje w przewadze, oddając w sumie tylko jeden strzał na bramkę. Po weekendowej wygranej z Kings and Ducks w południowej Kalifornii, drużyna, która ma obecnie bilans 5-8-1, wraca do punktu wyjścia. Nie było etyki pracy, nie było energii, nie było drobniejszych szczegółów. Jak zauważył Connor Murphy, Blackhawks po prostu nie mają siły ognia, aby wygrać w taki sposób.

„Za nami passa dwóch zwycięstw z rzędu” – powiedział trener Luke Richardson. „To nie jest długa passa, więc musi nadejść rzeczywistość. Zdaj sobie sprawę, że ciężko pracowaliśmy (na te dwa zwycięstwa), ale to nie jest tak, że wygraliśmy 10 z rzędu i wszystko po prostu układa się po naszej myśli”.


Trener Luke Richardson po raz pierwszy od lutego 2023 roku stara się pomóc swojej drużynie utrzymać passę trzech meczów z rzędu. (Michael Reaves / Getty Images)

„To rozczarowujące, ponieważ wiemy i musimy być lepsi” – powiedział Foligno. „To prosty fakt”.

Blackhawks mają bilans 4-4-1 na wyjeździe, ale u siebie tylko 1-4-0. To niewielka próbka, ale mimo wszystko alarmująca. Foligno powiedział, że Blackhawks muszą przenieść do United Center prostotę gry wyjazdowej.

„Musimy to przemyśleć w domu, zwłaszcza gdy nie jesteśmy w telewizji” – powiedział Foligno. Musimy znaleźć sposób, aby ekscytować naszych fanów naszą grą tutaj. Dzisiejszy wieczór jest rozczarowujący.”

Po raz pierwszy w tym sezonie jakikolwiek zawodnik nawiązał do fiaska CHSN, w wyniku którego ogromna część fanów nie może oglądać meczów drużyny (lub przynajmniej nie chce kupować anteny). Nadchodzi aplikacja przeznaczona bezpośrednio dla konsumentów, ale nie ma ustalonej daty jej wydania, a cena pozostaje niepewna.

Dobra wiadomość? Środowy mecz był transmitowany w TNT. Zła wiadomość? To nie była najlepsza reklama hokeja Blackhawks. Niewiele było meczów u siebie w tym sezonie.

Wiesz, co by pomogło? Pęd.

„Wychodzimy przed naszą publiczność i z jakiegoś powodu czujemy, że musimy dać show” – powiedział Foligno. „To po prostu uproszczenie. A wygrywanie to świetna zabawa. A potem jest zabawnie, mówisz o zwycięstwie, może na początku jest brzydko, albo nie jest najładniej, ale potem robi się ładnie. Robi się fajnie, bo zaczynacie to robić wspólnie, chłopaki się angażują, chłopaki czują się dobrze w swoich grach. I nagle zaczynają się dziać naprawdę ładne sztuki. Nabierasz rozpędu i dzięki temu zyskujesz pewność siebie.”


Drugi wyjazd Patricka Kane’a do United Center był o wiele mniej dramatyczny niż jego pierwszy. Nie było hołdu wideo, nie było kilkuminutowych owacji, nie było zwycięzcy dogrywki w oparciu o książkę z bajkami. Jeśli o to chodzi, nie ma mowy o przejściu na emeryturę w koszulce Chrisa Cheliosa. Kane był przedostatnim zawodnikiem Red Wings, który schodził z lodowiska podczas rozgrzewki, a jedyne prawdziwe uznanie, jakie zyskał, to skromny trzask, gdy ogłoszono go jako startera. Miał kilka niemal klasycznych momentów na lodzie, w tym świetny bekhend, którego prawie minął Petra Mrázka, a podczas gry w przewadze nadal wyglądał groźnie jak zawsze na półścianie. Skończył z sześcioma próbami oddania strzału i miał plus 2 z czasem 19:04. Wszystko było bardzo… normalne.

Ale dla Kane’a było to nadal bardzo dziwne.

„W zeszłym roku nie mieliśmy porannej jazdy na rolkach, więc samo przyjście tutaj i bycie rano na lodzie (w innej koszulce) i rozglądanie się po wszystkich banerach i ogólnie po budynku, ile wspaniałych wspomnień byliście tutaj i ile razy byliście na porannej łyżwach, zakładając logo Blackhawks” – powiedział Kane. „To był wspaniały bieg. Nigdy nie zapomnę lat spędzonych w Chicago, fanów, ludzi i wszystkich, którzy byli tego częścią. Zawsze będę cenił możliwość powrotu tutaj.”

Inna znajoma twarz, Alex DeBrincat, strzelił gola i asystował, grając w pierwszej linii z Kane’em i Dylanem Larkinem.


Podczas swojej rozmowy kwalifikacyjnej zeszłej wiosny Richardson i Kyle Davidson dali jasno do zrozumienia Arvidowi Söderblomowi, że jego pozycja jako rezerwowego bramkarza Blackhawks nie jest ani trochę bezpieczna. Jak to możliwe? Söderblom wygrał zaledwie pięć ze swoich 29 startów, zaobserwował procent obron na poziomie 0,879, a jego liczba straconych bramek – 12,99 powyżej oczekiwań, była drugim najgorszym wśród 96 bramkarzy NHL.

Komentarz mógł zostać odebrany jako groźba. Ale Söderblom przyjął to zgodnie z zamierzeniami – motywację.

„Tak właśnie powinno być” – powiedział Söderblom. „To pozwala wyciągnąć z każdego to, co najlepsze, a rywalizacja jest możliwa we wszystkich miejscach. To zdrowe dla naszego zespołu. Pamiętam, że to była jedna rzecz, którą powiedzieli. To było dla mnie paliwo na wejście w lato.

Söderblom nie był zszokowany, gdy Blackhawks podpisali latem dwuletni kontrakt z weteranem rezerwowego Laurentem Brossoitem, ale i tak był przerażony. Choć był zmotywowany, pewność siebie Söderbloma została nadszarpnięta pod koniec poprzedniego sezonu i nie wydawało się, że w najbliższym czasie otrzyma kolejną szansę na udowodnienie, że może zostać bramkarzem NHL.

„Oczywiście, że byłem (zły na siebie)” – powiedział. „Musisz spojrzeć na siebie w lustro i zobaczyć, co możesz poprawić. Zrobiłem to. Cofnąłem się o krok i po prostu przyjrzałem się swoim mocnym stronom i na tej podstawie budowałem. Mam wrażenie, że jak dotąd wszystko idzie dobrze.”

Söderblom powiedział, że latem skupił się głównie na swojej wizji, w wyniku czego jego śledzenie krążków było znacznie lepsze.

To było zauważalne. Brossoit wraca po operacji kolana poza sezonem, a Söderblom ma na swoim koncie trzy starty. Zanotował 33 interwencje w przegranej 2:1 po dogrywce z Winnipeg (najlepszy zespół w lidze z bilansem 12-1-0), a po trudnym początku przeciwko Buffalo odbił się, wygrywając 38 interwencjami 4:2 w Anaheim. Powrót Brossoita do zdrowia jest powolny i minął już przewidywany termin powrotu. Richardson powiedział, że dobra gra Söderbloma pozwoliła drużynie Blackhawks nie spieszyć się z Brossoitem.

Söderblom prawdopodobnie w czwartek ponownie wystartuje w Dallas. Zamiast więc rozpoczynać sezon w Rockford z nieszczęsnymi wspomnieniami poprzedniego sezonu, w końcu wróci do Rockford, wiedząc, że nadal jest bramkarzem nr 3 w systemie i nadal zasługuje na grę w NHL. Richardson powiedział, że to bardzo ważne dla pewności siebie Söderbloma, a bramkarz nie protestował.

„Bez względu na to, co wydarzy się w przeszłości, nie sądzę, że powinieneś być dla siebie zbyt surowy” – powiedział. „Musisz przyjąć to takim, jakie jest i wykorzystać je do nauki, zamiast zamartwiać się. Jestem w tym całkiem dobry, nie wchodzę ani za wysoko, ani za nisko, cokolwiek się stanie. Taki już jestem jako człowiek, chyba niezbyt emocjonalny. To część mojej osobowości. Ale jestem zdecydowanie bardziej pewny siebie, spokojniejszy. Jak dotąd było dobrze.”


W środowy wieczór Isaak Phillips zostaje trafiony przez Christiana Fischera z Detroit. (Michael Reaves / Getty Images)

Isaak Phillips znalazł się w dziwnym miejscu. Mając 23 lata i 56 meczów NHL na swoim koncie, zasadniczo ukończył Rockford. O posadę ubiegać się będą trzy picki w pierwszej rundzie: Sam Rinzel, Kevin Korchinski i Artem Levshunov. Walczy z weteranami, takimi jak TJ Brodie i (ostatecznie, kiedy wróci) Alec Martinez, o występ w NHL.

Czy jest jedynie zadowalającym uzupełnieniem, przejściową przerwą, którą można zarysować lub zdegradować bez większego namysłu i troski? A może nadal jest potencjalnym długoterminowym zawodnikiem Blackhawks?

To problem kogoś innego, powiedział Phillips. Nie zrozumcie go źle, on wciąż ma oko na wszystkich, którzy za nim stoją. Ale niewiele może z nimi zrobić.

„Patrząc na to, wiesz, że jest milion perspektyw” – powiedział Phillips ze śmiechem. „Chcę tu być, każdy chce tu zostać na dłużej. Ale hokej to biznes. Może to nie wyjdzie w ten sposób. Bardzo chciałbym, żeby tak wyszło, nie chcę odchodzić. Ale ludzie zmieniają zespoły, różne rzeczy się dzieją. Możesz kontrolować tylko to, co możesz kontrolować. Kiedy wrócisz do domu, możesz to sprawdzić i powiedzieć: och, ten facet miał dwie zalety – to naprawdę nie ma znaczenia. Kiedy już tu dotrę, każdy będzie musiał udowodnić, że potrafi grać na tym poziomie. I wszystko układa się tak, jak powinno.”

W niedzielę w Anaheim Phillips strzelił swojego pierwszego gola w sezonie po ładnym strzale z dystansu, ale Blackhawks również mieli przewagę 10:0, gdy był na lodzie. Miał lepszy mecz z Detroit, ale został spalony przez Larkina pod koniec wyczerpującej 76-sekundowej zmiany, zdobywając bramkę w drugiej kwarcie. Teoretycznie każda zmiana niesie ze sobą dużo większe znaczenie dla faceta takiego jak Phillips niż, powiedzmy, Seth Jones czy Alex Vlasic. Ale podobnie jak Söderblom, Phillips wie, że nie może traktować każdej drobnej sztuki tak, jakby mogła przekreślić jego karierę lub ją złamać, bo inaczej doprowadzi się do szału.

„Im bardziej nieśmiało będziesz grać, tym więcej błędów popełnisz” – powiedział. „Nie można bać się popełnić błędu. Jeśli o tym wszystkim myślisz, wtedy będziesz miał problem. Twoim pierwszym instynktem jest prawdopodobnie właściwa gra, więc po prostu graj swobodnie, graj instynktownie.

(Górne zdjęcie Philippa Kurasheva: David Banks / Imagn Images)

Zrodlo