„Ostrzegaliśmy was” – mówią Kamali Harris amerykańscy arabowie w Michigan

Dearborn, Michigan – Kiedy we wczesnych godzinach porannych w środę Fox News zadzwonił do Pensylwanii w sprawie Donalda Trumpa, niemal potwierdzając, że będzie on następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych, na przyjęciu w Dearborn w stanie Michigan pozostała garstka arabskich aktywistów.

„Ludobójstwo to zła polityka” – powiedział jeden z uczestników wydarzenia, którego przed drzwiami wisiały flagi Palestyny ​​i Libanu.

A ponieważ rzeczywistość kolejnej prezydentury Trumpa wywołała złość i smutek u wielu komentatorów Demokratów, na zgromadzeniu arabsko-amerykańskim dało się wyczuć obojętność, jeśli nie usprawiedliwienie.

Kandydatka Demokratów Kamala Harris zignorowała wezwania społeczności do ponownego rozważenia bezwarunkowego wsparcia USA dla Izraela. Wiceprezydent w dalszym ciągu podkreślała to, co nazywa „prawem Izraela do samoobrony” pomimo brutalnych okrucieństw w Gazie i Libanie.

Działaczka Adam Abusalah powiedziała, że ​​jednym z powodów przegranej Harris była jej decyzja o stanięciu po stronie izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu kosztem wyobcowania bazy Demokratów – arabskich i muzułmańskich Amerykanów, a także młodych ludzi i postępowców.

„To nie nasza wina. Nie mogą oczerniać naszej społeczności” – stwierdziła Abusalah.

„Ostrzegamy Demokratów już od ponad roku, a Demokraci w dalszym ciągu bagatelizują to, co się dzieje”.

Dodał, że głównym przesłaniem Harrisa do społeczności arabskiej było ostrzeżenie przed niebezpieczeństwami związanymi z prezydenturą Trumpa – taktyka, która nie zadziałała, ponieważ wyborcy w tym regionie byli laserowo skupieni na toczącej się wojnie na Bliskim Wschodzie, która dotknęła wielu z nich osobiście .

Zmiana Dearborna

Na zamieszkałych przez większość arabską przedmieściach Dearborn przy urnach wyborczych dało się wyczuć gniew z powodu wspieranego przez USA ataku na Gazę i Liban.

Harris stracił miasto na rzecz Trumpa ponad 2600 głosami. Prezydent Joe Biden pokonał Trumpa ponad 17 400 głosami, co stanowi różnicę o ponad 20 000 głosów, która pomogła republikańskiemu byłemu prezydentowi odzyskać stan Michigan.

Kandydatka Jill Stein, która w swoim programie skupiała sprzeciw wobec wojny, również stosunkowo dobrze wypadła w mieście, zwiększając poparcie Partii Zielonych z 207 głosów w 2020 r. do ponad 7600 w tym roku.

Hussein Dabajeh, libańsko-amerykański konsultant polityczny w rejonie Detroit, zauważył, że demokratka Kongresmenka Rashida Tlaib znacznie przewyższyła Harrisa w Dearborn, zdobywając ponad 9600 głosów niż wiceprezydent.

„Społeczność arabska stwierdziła, że ​​jesteśmy przeciwni ludobójstwu. Popieraliśmy kandydatów, którzy wspierali społeczność i przeciwstawialiśmy się kandydatom, którzy sprzeciwiali się społeczności” – Dabajeh powiedział Al Jazeera.

Nie jest jasne, co prezydentura Trumpa będzie oznaczać dla arabskich i muzułmańskich Amerykanów oraz dla całego kraju.

Mam nadzieję, że to coś dobrego. Mam nadzieję, że kraj się zjednoczy. Mam nadzieję, że Demokraci opamiętają się” – powiedział Dabajeh.

Choć były prezydent ma długą historię antymuzułmańskich i antyimigranckich wypowiedzi i polityk, obiecał zaprowadzić „pokój” w regionie.

Trump złagodził także swój wrogi ton wobec Arabów i muzułmanów, zalecając się do ich społeczności w Michigan.

Podczas swoich wieców zapraszał na scenę arabskich i muzułmańskich urzędników oraz imamów i nazywał ich „wielkimi ludźmi”.

Trump odwiedził także Dearborn i z pierwszej ręki wysłuchał żądań zakończenia wojny, czego Harrisowi nie udało się zrobić.

„To nie koniec”

Ali Alfarjalla, 32-letni iracko-amerykański agent nieruchomości w Dearborn, powiedział, że pomimo wszystkich swoich wad Trump reprezentuje zmianę w stosunku do administracji Bidena-Harrisa, która niezachwianie wspiera izraelski atak na Gazę i Liban.

Podkreślił, że wybory nie są końcem zaangażowania politycznego, mówiąc, że społeczność będzie wywierać presję na Trumpa, aby wywiązał się z obietnicy zaprowadzenia pokoju w regionie.

„To nie koniec” – powiedziała Alfarjalla Al Jazeerze.

„Musimy więcej pracować, aby mieć pewność, że nasze problemy zostaną wysłuchane – aby powstrzymać ludobójstwo w Gazie, powstrzymać inwazję na południowy Liban i pozwolić Palestynie mieć własne państwo. Mamy co do tego nadzieję. To nasz priorytet numer jeden dla tej społeczności”.

Powiedział także, że propozycja zwolenników Harrisa dotycząca „mniejszego zła” pod adresem społeczności przyniosła odwrotny skutek, ponieważ wielu wyborców nie widziało większego zła niż administracja dostarczająca bomby zabijające ich rodziny i niszczące ich rodzinne miasta.

Chociaż obaj główni kandydaci popierają Izrael, kampania Harrisa popełniła serię niewymuszonych błędów, które jeszcze bardziej zniechęciły społeczność w Michigan i poza nią, powiedzieli Al Jazeerze zwolennicy arabsko-amerykańscy.

Na Narodowej Konwencji Demokratów w Chicago w sierpniu kampania Harrisa odrzuciła żądania zezwolenia na wystąpienie palestyńskiego mówcy.

Kandydat Demokratów odrzucił także prośbę o spotkanie Ruchu Niezaangażowanych, który powstał podczas prawyborów Demokratów w celu wywarcia presji na Bidena w sprawie jego bezwarunkowego poparcia dla Izraela.

W przeciwieństwie do Trumpa Harris nie odwiedził podczas tej kampanii Dearborn, de facto siedziby arabsko-amerykańskiej potęgi politycznej i finansowej.

Zamiast tego Harris spotkał się w zeszłym miesiącu ze starannie wybranymi „przywódcami” arabskimi i muzułmańskimi we Flint, około godziny na północ od Detroit.

Co więcej, Harris prowadziła kampanię wraz z Liz Cheney w stanie Michigan i z radością przyjęła poparcie swojego ojca, byłego prezydenta Dicka Cheneya — architekta tak zwanej „wojny z terroryzmem”, która zdewastowała Bliski Wschód.

Liczni działacze arabsko-amerykańscy odwoływali się do uścisku Harrisa z Cheneyami, podkreślając jej widoczne lekceważenie ich społeczności.

„Pozyskaliśmy poparcie Harrisa przez neokonserwatystów, takich jak Liz Cheney i Dick Cheney, a ona otwarcie prowadzi z nimi kampanię i mówi o tym, jacy są wspaniali” – powiedział Al Jazeerze radny Dearborn Mustapha Hammoud we wtorek wieczorem, gdy napłynęły wyniki.

„Wiesz co? Nie sądzę, żeby ludzie byli skłonni głosować na George’a W. Busha, więc nie można było spodziewać się, że ludzie będą głosować na Harrisa.

Wyborcy ustawiają się w kolejce, aby oddać głos w Hamtramck w stanie Michigan, 5 listopada [Ali Harb/Al Jazeera]

„Uśmiecham się i śmieję się z tego”

W zeszłym tygodniu przemawiając pod szyldem kampanii Harrisa, były prezydent Bill Clinton stwierdził, że Hamas „zmusza” Izrael do zabijania palestyńskich cywilów i zasugerował, że syjonizm jest starszy niż islam.

Zachowanie kampanii skłoniło niektórych zwolenników do zakwestionowania, czy kandydat Demokratów zrezygnował ze społeczności arabskiej.

„Wiceprezydent Harris wielokrotnie pokazała, że ​​tak naprawdę nie chce naszego głosowania” – powiedziała w zeszłym tygodniu Al Jazeerze przywódczyni Ruchu Niezaangażowanych Layla Elabed.

Burmistrz Dearborn Abdullah Hammoud zauważył również, że kampania Harrisa wahała się, czy bezpośrednio zaangażować arabskich Amerykanów.

„Nie chcą, żeby doszło do przeklinania. Nie chcą pukać do drzwi, tam, gdzie ich zdaniem rozmowy się przeciągną i może nie być głosów” – powiedział burmistrz Al Jazeerze przed wyborami.

Jeśli chodzi o politykę, Harris nie złożył społeczności żadnych konkretnych obietnic – nawet w akceptowalnym obszarze głównego nurtu polityki – jak ponowne otwarcie palestyńskiej misji dyplomatycznej w Waszyngtonie czy wznowienie finansowania Agencji ONZ ds. Uchodźców Palestyńskich (UNRWA).

Z kolei Biden udostępnił w 2020 r. platformy dla arabskich i muzułmańskich Amerykanów, obiecując posunięcia w polityce wewnętrznej i zagranicznej, których oczekiwała społeczność, a wiele z nich nie zostało zrealizowanych.

Podsumowując, wielu arabskich Amerykanów twierdzi, że przeżyli już cztery lata Trumpa, podczas gdy wielu ich krewnych w Palestynie i Libanie nie przeżyło prezydentury Bidena-Harrisa.

Mówią, że będą nadal nawoływać do zmian, niezależnie od tego, kto będzie u władzy.

Zapytany o to, jak niektórzy liberalni użytkownicy mediów społecznościowych atakują arabskich Amerykanów i obwiniają ich za porażkę Harrisa, Alfarjalla powiedziała, że ​​wiele osób w społeczności przeżyło wojnę i przeciwności losu, więc nie przejmują się tym, co mówią inni.

„Uśmiecham się i śmieję się z tego” – powiedział.

Zrodlo