To naprawdę ważny tydzień w komiksach. Absolute Superman wzbija się w powietrze (bez spoilerów, ale jest dobrze i jutro będziemy mieli pełne wyjaśnienie), podobnie jak Batgirl. Są też nowe wydania The Ultimates, Batman, Aliens vs. Avengers i cała masa innych fajnych książek. Dostępny jest także FML, zupełnie nowy komiks Kelly Sue DeConnick i Davida Lópeza, którego właścicielem jest twórca, opublikowany przez Dark Horse. Na nowy komiks DeConnicka zawsze warto zwrócić uwagę, a ten nie zawodzi.
Podsumowanie FML jest trudną książką. Część przyjemności czytania tego wspaniałego pierwszego numeru polega na tym, że nigdy nie jesteśmy do końca pewni, w jakim kierunku pójdzie dalej. Nie będziemy zdradzać spoilerów, ponieważ numer jeszcze się nie ukazał, ale wystarczy powiedzieć, że jest to dowcipna, osobista i rozdzierająca serce opowieść o dojrzewaniu z akcentami punkrocka w Portland.
Na pierwszy rzut oka FML wygląda po prostu na komiks o grupie nastolatków z zewnątrz. Jest wściekły, zielonowłosy Savvy (prawdziwe imię: Savage Slaughter); Glory, która nosi kapelusz wiedźmy i nie należy z nią zadzierać, oraz superinteligentna Lydia. Jest też Riley, narrator numeru, który marzy o tym, aby jego zespół STFU (którego członkami są także pozostali bohaterowie) osiągnął sukces, ale także przepełnia go niepokój. Na pierwszych stronach jest iskra energii i od razu masz ochotę spędzić czas z tą zadziorną bandą słabszych, nawet jeśli problem nie daje nam większego wyobrażenia o tym, jak wygląda reszta ich szkolnego życia.
Jednak FML to nie tylko młodzież. Szybko dowiadujemy się, że matką Riley była kiedyś Patty Cake – słynna muzyk punkowa. Od razu stała się najbardziej fascynującą postacią w komiksie, tajemniczą postacią, która „robi wszystko, co w jej mocy” w trudnych okolicznościach. W tym pierwszym numerze jej przeszłość pozostaje nieco tajemnicza – „Teraz jest mamą” – mówi po prostu Riley w pewnym momencie i jest melancholia w sposobie, w jaki to skomplikowane słowo ukazuje zarówno miłość rodzinną, jak i przyćmiewa jej własną historię i tożsamość. Wygląda na to, że relacja między tymi dwiema postaciami będzie sercem komiksu i jest to naprawdę odświeżająca dynamika.
Jeśli chodzi o fabułę, STFU („Nasze gówno jest tak ciężkie, że jesteśmy czarną, pieprzoną dziurą!”) stara się zdobyć miejsce na lokalnym HeavyFest. Riley wpada w kłopoty w szkole, a potem zespół odkrywa coś dziwnego, co zmienia bieg historii w zabawny i nieoczekiwany sposób – pozostawimy to do odkrycia podczas czytania numeru.
Prace Davida Lópeza zacierają granice między codzienną rzeczywistością komiksu a fantazją, a bazgroły Rileya wychodzą z jego szkicownika i przenikają do narracji. To pomysłowa wizualnie książka, kreskówkowa i zabawna, ale z ponurym i odpowiednio gotyckim odcieniem dzięki palecie czerwieni, fioletów i błękitów kolorystki Cris Peter.
To także komiks, który jest absolutnie dudnienie z niepokojem. To świat masek COVID, wszechobecnych podcastów o prawdziwej zbrodni i aktywnych ćwiczeń strzeleckich w szkole. Nasz zatem świat lub ten mu bliski – i czy to nie jest po prostu zbyt wiele powodów do ciągłego myślenia? Chociaż pierwszy numer FML na ostatnich stronach skupia się na zjawiskach nadprzyrodzonych, jest to jeden z najbardziej solidnych i rozpoznawalnych komiksowych przedstawień tego, jak to jest żyć w chwili obecnej, jakie widziałem od jakiegoś czasu.
FML ukaże się w ośmiu numerach, a każdy z nich będzie zawierał także materiały dodatkowe. Bazując na pierwszym rozdziale, jest to trudna rekomendacja, zwłaszcza dla każdego, kto był/jest w zespole, a także dla fanów Stranger Things, Paper Girls, Donnie Darko i Buffy. W tygodniu pełnym książek o superbohaterach znanych nazwisk, które bez wątpienia zajmą pierwsze strony komiksowych nagłówków (w tym naszych!), ta bardzo osobista, bardzo urocza książka będzie tą, o której będę myśleć najdłużej.
FML nr 1 zostanie opublikowany przez Dark Horse Comics 6 listopada.
To są najlepsze nastoletnie zespoły superbohaterów wszechczasów.