Zaledwie kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych w 2020 r., gdy wciąż trwało liczenie milionów głosów, Donald Trump wygłosił niezwykłe przemówienie.
„Przygotowywaliśmy się do wygrania tych wyborów – szczerze mówiąc, wygraliśmy te wybory” – powiedział dziennikarzom ówczesny prezydent we wczesnych godzinach porannych po dniu wyborów, utrzymując, że doszło do „poważnego oszustwa”.
„Chcemy zaprzestania głosowania. Nie chcemy, żeby o czwartej rano znaleźli jakieś karty do głosowania i dopisali je do listy” – powiedział.
Przedwczesne – i fałszywe – twierdzenie Trumpa o zwycięstwie nad swoim demokratycznym pretendentem Joe Bidenem, który ostatecznie wygrał wybory w 2020 r., położyło kres tygodniom nieprawdziwych zarzutów o oszustwo wyborcze stawianych przez urzędującego republikańskiego urzędującego prezydenta.
Cztery lata później, gdy wyścig między Trumpem a wiceprezydent Demokratów Kamalą Harris w 2024 r. jest zbyt blisko, aby rozstrzygnąć, eksperci ponownie podkreślają, że liczenie głosów może zająć kilka dni – i nie jest to oznaką nadużyć.
„Podobnie jak w 2020 r. liczenie głosów zajmuje kilka dni jest całkowicie normalne” – powiedziała Sophia Lin Lakin, dyrektor projektu dotyczącego praw do głosowania w Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich (ACLU).
Jest to szczególnie prawdziwe „w stanach, w których panuje ścisły konflikt, gdzie wszystko będzie dokładnie przeanalizowane i trzeba będzie policzyć wiele głosów, zanim będzie wiadomo, kto w tych stanach wygra”.
„To zajmie trochę czasu, a to ze względu na wbudowane w proces liczenia etapy weryfikacji mające na celu zapewnienie dokładności” – powiedziała Al Jazeerze.
Różne procedury
Liczenie głosów w USA zajmuje dużo czasu z różnych powodów, w tym ze sposobu przeprowadzania wyborów i przetwarzania kart do głosowania.
Każdy stan USA przeprowadza wybory na swój własny sposób, w wyniku czego liczenie głosów w każdym stanie zajmuje inną ilość czasu, wyjaśniła Ciara Torres-Spelliscy, profesor prawa w Stetson University College of Law na Florydzie.
Na przykład w stanach Pensylwanii i Wisconsin, na których toczyły się walki, nie zezwala się na przetwarzanie kart do głosowania wysyłanych pocztą przed dniem wyborów, co oznacza, że ich liczenie będzie prawdopodobnie trwało dłużej.
„Inni zyskują przewagę, rozpoczynając proces liczenia wcześniej, w początkowej fazie głosowania” – Torres-Spelliscy powiedział Al Jazeerze w e-mailu.
„A stany mają bardzo różną wielkość populacji. Wyoming ma niewielką populację, podczas gdy w Kalifornii mieszka więcej ludzi niż w Kanadzie. Im większa populacja wyborców, tym dłużej trwa liczenie ich głosów, których liczba może sięgać milionów”.
Tymczasem stany muszą także uporządkować tak zwane tymczasowe karty do głosowania. Są to karty do głosowania oddawane przez osoby, których status rejestracji wyborcy należy najpierw sprawdzić przed policzeniem głosu, co trwa nieco dłużej.
Ostatecznie to, że liczenie głosów po dniu wyborów może zająć wiele godzin – a nawet dni – nie oznacza żadnego nielegalnego działania, stwierdził Torres-Spelliscy. „To, że policzenie milionów głosów w zaludnionym stanie zajmuje kilka dni, nie jest dowodem oszustwa”.
Błędne wyobrażenia, dezinformacja
Mimo to dezinformacja może szybko rozprzestrzenić się w czasie potrzebnym do zestawienia głosów oraz pomiędzy zamknięciem lokali wyborczych a ogłoszeniem przewidywanego zwycięzcy.
Podczas gdy stanom ujawnienie oficjalnych danych dotyczących głosów może zająć tygodnie, amerykańskie organizacje medialne sporządzają prognozy w oparciu o własne metodologie i wstępne wyniki.
To „wezwanie wyborcze” – serwis informacyjny ogłaszający przewidywanego zwycięzcę wyborów prezydenckich – może nastąpić w wieczór wyborczy. Jednak w przypadku bliższych zawodów, takich jak wyścig Trumpa z Bidenem w 2020 r., może to zająć kilka dni.
Większość sondaży poprzedzających dzień wyborów w tym roku pokazała, że Harris i Trump złączyli się w wyścigu, który jest zbyt blisko rozstrzygnięcia i prawdopodobnie sprowadzi się do tego, jak radzą sobie kandydaci w siedmiu krytycznych stanach będących polami bitwy: Pensylwania, Georgia, Karolina Północna, Michigan, Arizona, Wisconsin i Nevada.
Potencjał dezinformacji w tym okresie jest szczególnie wysoki w spolaryzowanym kraju, w którym Trump od lat twierdzi, że skradziono mu wybory w 2020 r., a ogólnie system wyborczy jest pełen oszustw.
Takie przekonanie podziela wielu Amerykanów: według sondażu przeprowadzonego we wrześniu 2023 r. przez Instytut Badań nad Religią Publiczną 66 procent wyborców Partii Republikańskiej stwierdziło, że wierzy w „wielkie kłamstwo”, że wybory w 2020 r. zostały skradzione Trumpowi.
Zjawisko znane jako „niebieskie przesunięcie” może również przyczynić się do fałszywego przekonania, że dzieje się coś niegodziwego, tak jak miało to miejsce w 2020 r.
Termin ten odnosi się do momentu wyborów w USA, kiedy wyniki zaczynają się zmieniać na korzyść Demokratów, w miarę liczenia większej liczby kart do głosowania korespondencyjnego w ciągu dnia. Ogólnie rzecz biorąc, więcej wyborców Demokratów głosowało korespondencyjnie niż Republikanów, ale okaże się, czy tak samo będzie w tym roku.
W 2020 r. Trump „wykorzystał tę zmianę liczb w ciągu dnia… aby stworzyć wrażenie, że coś jest nie tak” – powiedział Lakin z ACLU.
„Ale było to normalne przetwarzanie kart do głosowania; była to po prostu cecha sposobu, w jaki ludzie decydowali się głosować w danym roku”.
„Wrzask o oszustwie i nieprawidłowościach”
Mimo że niezliczona liczba ekspertów obala twierdzenia Trumpa o oszustwach, były prezydent przez cały wyścig w 2024 r. nadal przedstawiał fałszywe zarzuty.
W trakcie kampanii były prezydent wielokrotnie ostrzegał przed oszustwami wyborczymi, w tym możliwością głosowania przez obcokrajowców w ramach spisku Demokratów mającego na celu wypaczenie wyników na korzyść Harrisa – twierdzenie to eksperci uznali za nieprawdziwe.
Jego zespół złożył szereg pozwów w związku z rzekomymi nieprawidłowościami w spisach wyborców, czyli listach osób uprawnionych do głosowania.
Trump przyjął także hasło „zbyt duże, by je sfałszować”, aby nakłonić swoich zwolenników do głosowania w liczbie wystarczająco dużej, aby „zagwarantować, że wygramy o więcej niż margines oszustwa”.
„W pewnym sensie ogłosił już, że jest zwycięzcą, zanim w ogóle podliczono głosy. To samo twierdzenie wysunął w 2020 r.: jeśli nie zostanie zwycięzcą oficjalnego podliczenia, może to wynikać wyłącznie z oszustwa” – powiedział James Gardner, profesor na Wydziale Prawa Uniwersytetu Buffalo w stanie Nowy Jork.
„Przygotował już podstawy do wrzasku o oszustwa i nieprawidłowości tylko dlatego, że może nie wygrać. Jeśli od tego zaczynasz, fakt, że liczenie głosów zajmuje trochę czasu, jest tylko jedną z miliona różnych rzeczy, które możesz powiedzieć”.
Według Gardnera „podstawą problemu jest to, że Partia Republikańska pod rządami Trumpa nie chce grać zgodnie z zasadami demokracji.
„Uważa, że zasługuje na to, by sprawować władzę niezależnie od wyniku wyborów. W efekcie nie jest to zgodne z żadną etyką demokratycznego fair play. Demokracja opiera się na uczciwych zasadach uczciwej konkurencji, a Partia Republikańska Trumpa ich nie przestrzega”.
Potencjał przemocy
Torres-Spelliscy zauważył, że nawet jeśli Trump rzeczywiście ogłosi zwycięstwo przed podliczeniem wszystkich głosów, tego typu oświadczenie „nie ma żadnego znaczenia prawnego”.
„Liczy się to, które stany i DC zatwierdzą tę kandydaturę oraz który kandydat zdobędzie 270 głosów Kolegium Elektorów” – wyjaśniła.
Jeśli jednak Trump przedwcześnie ogłosi zwycięstwo nad Harrisem i ostatecznie po podliczeniu głosów okaże się, że przegrał, zwiększy to nieufność, złość i poczucie niesprawiedliwości, które już przenikają wielu zwolenników byłego prezydenta.
„Tym razem wydarzy się – co już się dzieje – polega na tym, że w mediach pojawią się wszelkiego rodzaju dziwaczne twierdzenia, co co najmniej rozwścieczy zwolenników Trumpa” – powiedział Gardner. „I kto wie, co zrobią”.
Wśród fałszywych twierdzeń Trumpa o oszustwie po głosowaniu w 2020 r. tłum jego zwolenników szturmem zaatakował Kapitol Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie, próbując powstrzymać Kongres od potwierdzenia zwycięstwa wyborczego Bidena.
Lakin powiedział, że powstanie z 6 stycznia 2021 r. nadal odbija się echem w całym kraju, ponieważ fałszywe twierdzenia o sfałszowanych wyborach „stworzyły ogromny podział w kraju i ostatecznie doprowadziły do przemocy”.
„Byłoby niefortunnie, gdyby coś takiego miało się powtórzyć” – dodała. „Byłoby to parodią demokracji, gdybyśmy nie mogli wymyślić, jak powrócić do pokojowego przekazania władzy”.