Pięć najbliższych wyborów w USA: kiedy Kalifornia i Nowy Jork były stanami wahadłowymi

Wyborcy w 50 stanach USA oddadzą karty do głosowania, aby wybrać 47. prezydenta kraju w wyborach, które przekształciły się w łeb w łeb między dwoma głównymi kandydatami.

Na razie analitycy wyborów twierdzą, że tegoroczny wyścig prezydencki pomiędzy wiceprezydent Kamalą Harris a byłym prezydentem Donaldem Trumpem jest zbyt blisko, aby rozstrzygnąć.

Według Codzienny moduł śledzący ankiety FiveThirtyEightHarris ma w kraju 1,2 punktu przewagi nad Trumpem. Jednak w ostatnich dniach Trump zaczął zmniejszać różnicę i ma niewielką przewagę w stanach będących polami bitew, czyli Karolinie Północnej, Gruzji i Arizonie.

Jednak nie jest to pierwszy przypadek, gdy droga do prezydentury Stanów Zjednoczonych przebiegała w zasadzie bez różnicy między kandydatami. W poprzednich zaciętych wyborach prezydenckich rolę w wyłonieniu zwycięzcy odegrały także Kalifornia i Nowy Jork – a nie typowe stany wahadłowe – a także Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych.

Przyjrzyjmy się pięciu wyścigom prezydenckim w historii Stanów Zjednoczonych, w których wzięło udział kilka tysięcy głosów:

1824: Izba Reprezentantów USA wypowiada się

Bitwa o Biały Dom w 1824 r. była punktem zwrotnym w historii Ameryki, ponieważ o najwyższe stanowisko rywalizowało czterech kandydatów z tej samej partii politycznej, a zwycięzcę musiała wybrać Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych.

Po śmierci Aleksandra Hamiltona, pierwszego amerykańskiego sekretarza skarbu i ojca założyciela, w 1804 r. Partia Demokratyczno-Republikańska, która pokonała Partię Federalistyczną Hamiltona, była pewna, że ​​będzie łatwa droga do prezydentury.

Jednak wybór jednego kandydata na prezydenta okazał się trudny dla członków partii, a John Quincy Adams, Henry Clay, Andrew Jackson i William H. Crawford, wszyscy z Partii Demokratycznej, prowadzili kampanię w całym kraju, mając nadzieję, że zostaną następnym prezydentem.

Kiedy sondaże zostały zamknięte we wszystkich 28 stanach USA (obecnie w kraju jest ich 50), Jackson prowadził z 99 głosami elektorskimi, za nim plasował się Adams z 84, Crawford z 41 i Clay z 37 głosami elektorskimi.

Żaden z kandydatów nie uzyskał jednak większości.

Zgodnie z Dwunastą Poprawką do Konstytucji Stanów Zjednoczonych w takim przypadku „Izba Reprezentantów niezwłocznie wybierze Prezydenta w drodze głosowania”. Co więcej, ponieważ Konstytucja stanowiła również, że do przodu wyprzedza tylko trójka najlepszych zawodników, Clay został zdyskwalifikowany.

Przez około rok każdy z kandydatów lobbował w Izbie Reprezentantów – izbie niższej Kongresu USA, w tym w składzie Claya, który był przewodniczącym tej Izby.

Wreszcie 9 lutego 1825 r. Izba głosowała za wyborem Adamsa na prezydenta Stanów Zjednoczonych, a wynik ten powstał po krytycznym głosowaniu Claya. Według Archiwów Narodowych Stanów Zjednoczonych odłożył na półkę poparcie dla swojego kandydata ze stanu rodzinnego Jeffersona i wybrał Adamsa.

Adams, który był także synem Johna Adamsa, drugiego prezydenta Stanów Zjednoczonych, ostatecznie wybrał Claya na swojego sekretarza stanu.

Nie spodobało się to Jacksonowi, który oskarżył Claya i Adamsa o udział w „korupcyjnym interesie” i domagał się rewanżu w wyborach.

Podczas kolejnych wyborów prezydenckich w 1828 roku Jacksonowi udało się pokonać Adamsa i został prezydentem. Ale jego gniew wobec Claya pozostał.

Według raportu Senatu USA, pod koniec jego prezydentury, kiedy Jacksona zapytano, czy czegoś żałuje, odpowiedział: „Żałuję, że nie mogłem zastrzelić Henry’ego Claya…”

1876: Jeden głos zmienił grę

Pół wieku później o wyborach prezydenckich zadecydował jeden głos Komisji Wyborczej – grupy utworzonej przez Kongres USA, składającej się z 14 kongresmenów i sędziego Sądu Najwyższego, w celu rozwiązania spornego wyścigu prezydenckiego.

W wyborach w 1876 r. kandydat Partii Republikańskiej Rutherford B. Hayes, który także walczył w wojnie domowej w USA, zmierzył się z kandydatem Partii Demokratycznej Samuelem Tildenem, politykiem znanym ze swojej polityki antykorupcyjnej. Co więcej, był to okres, w którym Stany Zjednoczone dopiero podnosiły się po XVIII-wiecznej wojnie domowej, a Kongres przyjął kilka ustaw o rekonstrukcji, a jednym z celów było zapewnienie czarnym Amerykanom prawa do głosowania.

Jednak w wielu południowych stanach, takich jak Luizjana, biali Amerykanie chcieli powrotu do białej supremacji i od 1873 roku protestowali przeciwko próbom uwłaszczenia Czarnych w kraju. Opisując sytuację na południu, w swoim eseju Black Reconstruction: An Essay Toward a History historyk WEB Du Bois napisał: „Niewolnik wyszedł na wolność; stanąłem na krótką chwilę w słońcu; następnie ponownie cofnął się w stronę niewoli”.

Do wyborów prezydenckich w 1876 r. głosowanie Czarnych zostało prawie stłumione, co doprowadziło do tego, że Partia Demokratyczna stała się popularna wśród czarnych wyborców na południu, zwłaszcza w Luizjanie, Południowej Karolinie i na Florydzie.

Według archiwów Białego Domu „najwyraźniej liczba głosów powszechnych wyniosła 4 300 000 na Tildena do 4 036 000 na Hayesa”. Jednak szanse Hayesa na wybór zależały od spornych głosów wyborczych w Luizjanie, Karolinie Południowej i na Florydzie. Republikanie zażądali więc ponownego przeliczenia.

Po miesiącach niepewności w 1877 r. Kongres podjął decyzję i utworzył Komisję Wyborczą, która głosowała za Hayesem. Po głosowaniu komisji Hayes pokonał Tildena jednym głosem: 185 do 184 głosów elektorskich.

Wygrywając wybory, Hayes zobowiązał się do ochrony praw Czarnych Amerykanów na Południu, a także zachęcał do „przywrócenia mądrego, uczciwego i pokojowego samorządu lokalnego”.

1884: Kiedy Nowy Jork był stanem wahadłowym

W ostatnich latach Nowy Jork był bastionem Partii Demokratycznej. Jednak w 1884 r. państwo było państwem wahadłowym i odegrało kluczową rolę w wyłonieniu zwycięzcy wyścigu prezydenckiego, który również został naznaczony skandalem.

Kandydat Republikanów James G Blaine zmierzył się z Groverem Clevelandem z Partii Demokratycznej, który był także burmistrzem Nowego Jorku.

W tamtych czasach Stany Zjednoczone były pełne dramatów gospodarczych i korupcyjnych transakcji zarabiania pieniędzy. Partia Demokratyczna była popularna w południowych stanach USA, a Cleveland zaimponował mieszkańcom Nowego Jorku swoją polityką antykorupcyjną. On i Partia Demokratyczna wierzyli, że mają łatwą drogę do sukcesu.

Jednak zaledwie kilka dni po nominacji Clevelanda na kandydata Partii Demokratycznej na prezydenta 11 lipca „Buffalo Evening Telegraph” doniósł, że ma on syna z kobietą o imieniu Maria Halpin. Według Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych dziecko zostało oddane do sierocińca, ponieważ Cleveland nie było pewne, czy to jego dziecko. Ale pomagał dziecku finansowo, dopóki nie został adoptowany.

Partia Republikańska uczepiła się tej historii, ponieważ jej kandydat Blaine został ukazany przez kampanię Partii Demokratycznej jako kłamca i polityk zaangażowany w transakcje pieniężne.

Z kolei, według Biblioteki Kongresu, w popularnej publikacji satyrycznej The Judge zamieścino karykaturę Clevelanda zatytułowaną: „Ma, mamo, gdzie jest mój tato?”

Podczas gdy Cleveland posługiwał się hasłem „Mów prawdę”, skandal nadszarpnął jego bazę poparcia w Nowym Jorku, najludniejszym stanie, dysponującym wówczas 36 głosami elektorskimi.

Po zamknięciu lokali wyborczych przewaga Clevelanda w stanie była niewielka i w Nowym Jorku otrzymał 563 048 głosów, podczas gdy Blaine miał 562 001.

Ostatecznie kilka tysięcy głosów, o których zdecydował Nowy Jork, w połączeniu z połączonym poparciem reformatorskich republikanów, którzy nie lubili Blaine’a, pomogło Clevelandowi wygrać.

Według archiwów Białego Domu prezydent Cleveland prowadził politykę nieoferowania przysług żadnym grupom gospodarczym. Mówiono też, że nie lubi szczególnie wygód Białego Domu.

Jako prezydent napisał kiedyś do przyjaciela: „Muszę iść na kolację… ale żałuję, że nie zjadłbym marynowanego śledzia, sera szwajcarskiego i kotleta u Louisa, zamiast francuskich rzeczy, które znajdę”.

1916: Kalifornia decyduje

W 1916 roku drink w Long Beach w Kalifornii wystarczył, aby wywrócić do góry nogami wyścig o fotel prezydencki w USA pomiędzy Woodrowem Wilsonem z Partii Demokratycznej a kandydatem Republikanów Charlesem Evansem Hughesem.

W tamtym czasie zachodni stan USA, znany z malowniczych plaż i lasów sekwoi, miał 13 głosów elektorskich i był stanem wahadłowym. Obecnie, będąc najludniejszym stanem, dysponuje 54 głosami elektorskimi – najwięcej w USA.

Co więcej, oprócz kandydatów na prezydenta na mandaty w amerykańskim Senacie liczyło dwóch członków Kalifornijskiej Partii Republikańskiej – Hiram Johnson i konserwatysta William Booth.

Według History Channel podczas kampanii w Long Beach Hughesowi powiedziano, że Johnson przebywa w tym samym hotelu co on, ale nie nawiązał z nim kontaktu ani nie zaproponował mu drinka.

Johnson nie był zbyt zadowolony i nie zaoferował swojego wsparcia Hughesowi w Kalifornii, co oznaczało, że Wilson wygrał stan wahadłowy około 3000 głosów. Wilson również zdobył prezydenturę.

2000: Decyzja Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych

W wyścigu prezydenckim w 2000 r. rywalizowali Demokrata Al Gore, ówczesny wiceprezydent kraju, i republikanin George W. Bush, który był gubernatorem Teksasu. Konkurs ostatecznie rozstrzygnął się na Florydzie, a Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych musiał wziąć w nim udział.

W wieczór wyborczy, gdy w całym kraju zamknięto lokale wyborcze, stało się jasne, że zwycięzcę wyłoni 25 głosów elektorskich na Florydzie, w stanie wahadłowym. Kiedy nadeszły wyniki głosowania w Sunshine State, stacje telewizyjne w całych Stanach Zjednoczonych zaczęły ogłaszać, że Bush zdobył głosy wyborcze w tym stanie. Gore zadzwonił do Busha, aby mu pogratulować, ale wkrótce wycofał się ze swojego ustępstwa, gdy przewaga Busha na Florydzie zaczęła spadać.

Prawnicy z Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej rozpoczęli prawną batalię o głosy, a prawnicy Gore’a również domagali się ponownego przeliczenia.

Spór trafił do Sądu Najwyższego kraju, który po tygodniach niepewności stwierdził, że nie można ustalić ponownego przeliczenia głosów, i głosował 5-4 za zwycięstwem Busha.

Wybory Busha przeciwko Gore’owi w dalszym ciągu nie dają spokoju krajowemu sądowi, który często trzymał się z daleka od wyborów.

W 2013 roku sędzia Sandra Day O’Connor, która głosowała większością w Sądzie Najwyższym, powiedział Chicago Tribune, że „sąd zajął się tą sprawą i wydał decyzję w czasie, gdy była to wciąż poważna kwestia wyborcza. … Może sąd powinien był powiedzieć: „Nie przyjmiemy tego, do widzenia”.

Zrodlo