„Jesteśmy głównym miastem logistycznym i rolno-spożywczym i prawda jest taka, że jesteśmy bardzo zszokowani. Jakby to była bomba, trzeba to zobaczyć. Płakaliśmy razem z biznesmenami, z powodu wszystkiego, co stracili, zwłaszcza MŚP: „Zachowali się bardzo dobrze, wszystko zostało zalane. Wszystko zalane, jak Amazonka, a włosy nadal jeżą mi się na głowę”. To trudna historia Roberta Ragi, burmistrza Ribarroja, z „El Cascabel” TRECE, który w ten poniedziałek kontaktował się z różnymi osobami dotkniętymi tragedią DANA w Levante.
Zespół Antonio Jiméneza rozmawiał także z Albertem Palacio, rzecznikiem Stowarzyszenia COPLAND, który powiedział im, że „przyjechaliśmy do Torrent w połowie ubiegłego tygodnia. Mam kolegów, którzy nadal rozdają żywność w różnych miastach”. Palacio wyjaśnił, że „wrażenie w Paiporta było imponujące. Byłem na Ukrainie i porównanie jest znacznie gorsze”.
Szczególnie dramatyczne były zeznania Carlosa, ofiary DANA w Aldaya. „Wszystkie nasze samochody są zniszczone. Myśleliśmy, że nie będzie tak źle, ale nic, woda podniosła się do góry. Teraz mamy prąd i wodę, ale ciepła woda przychodzi i odchodzi. Jeszcze dwa dni temu nie było bez wody. To ludzie i rolnicy przyszli nam pomóc, gdyby nie sprzedaż, wszyscy umarlibyśmy z powodu infekcji” – powiedział Antonio Jiménezowi.
Na obszarach dotkniętych DANA stopniowo przywracane są podstawowe usługi i dostawy. Nadzwyczajna sesja plenarna Consell zatwierdziła linię bezpośredniej pomocy w wysokości 6000 euro dla wszystkich rodzin, których domy zostały dotknięte powodzią. Tymczasem oprócz poszukiwań osób zaginionych nadal trwa sprzątanie ulic i domów.
Liczba ofiar śmiertelnych w prowincji Walencja wynosi obecnie 211 osób, do czego należy dodać trzy w Kastylii-La Manchy i jedną w Andaluzji, co daje łącznie 215 osób.
Liczba ofiar śmiertelnych, która nie była aktualizowana od prawie dwóch dni. Zapytana o to delegatka rządu Wspólnoty Walenckiej Pilar Bernabé zauważyła dzisiaj, że: „Nie można już znaleźć więcej ciał, ponieważ na powierzchni nie ma już ciał”.