Kampanie wyborcze w USA zmieniają strategię wraz ze zmianą lojalności wyborców pochodzenia latynoskiego

Nowy Jork, USA – W Queens 26-letnia Claudia, Latynoska z wykształceniem wyższym w pierwszym pokoleniu, urodzona w Stanach Zjednoczonych, siedziała przy rodzinnym stole, angażując się w gorące debaty polityczne, które płynnie przełączały się między angielskim i hiszpańskim. Ona i jej rodzice-imigranci z Meksyku i Salwadoru pokłócili się o przyszłość kraju, który wszyscy nazywają domem.

„Nie chodzi o kochanie [Democratic candidate Vice President Kamala] Harris” – powiedziała Claudia, rozczarowana sposobem, w jaki administracja prowadzi wojnę Izraela z Gazą i imigracją, ale zdecydowana głosować przeciwko kandydatowi Republikanów i powrotowi byłego prezydenta Donalda Trumpa.

Jej rodzice, obywatele USA od ponad dziesięciu lat, mają inne zdanie. Jak wynika z czerwcowego sondażu, martwią się o swoje bezpieczeństwo ekonomiczne – podobnie jak 52 procent Latynosów. Wspierają Trumpa w jego polityce gospodarczej i są sfrustrowani inflacją, której Stany Zjednoczone doświadczają w ciągu ostatnich kilku lat.

Ich niechęć skierowana jest w stronę wsparcia administracji prezydenta Joe Bidena dla „nowych imigrantów przybywających ze świadczeniami, hotelem i możliwością uzyskania dokumentów”, podczas gdy ich krewni pozostają bez dokumentów – populacji, której Trump groził deportacją.

Ten podział pokoleniowy w jednej rodzinie – należącej do jednej z najszybciej rosnących grup demograficznych w USA, gdzie 36,2 mln uprawnionych do głosowania stanowi 14,7% elektoratu – ilustruje wyzwania, przed którymi stają obie strony, chcąc przyciągnąć uwagę grupy, która opiera się prostym kategoryzacjom.

„Latynosi nie są monolitem”

Uprawnieni wyborcy pochodzenia latynoskiego w USA są zróżnicowani demograficznie. Według Narodowego Muzeum Latynosów Amerykańskich około 60 procent to mieszkańcy Meksyku, 13 procent to Portorykańczycy, podczas gdy Kubańczycy, Dominikanie i inni mieszkańcy Ameryki Środkowej i Południowej reprezentują po mniej niż 7 procent.

Latynoscy wyborcy to oczywiście także mężczyźni i kobiety, młodzi i starsi, imigranci i osoby urodzone w USA.

Jednak pomimo tej różnorodności kampanie polityczne i media często traktują Latynosów jako jeden blok wyborczy. „Największym błędnym przekonaniem jest traktowanie Latynosów tak, jakby byli tacy sami lub można było do nich dotrzeć za pomocą jednej wiadomości. Chodzi o różnorodność pomysłów, doświadczeń i ideologii” – powiedział Al Jazeerze Julio Ricardo Varela, założyciel The Latino Newsletter i felietonista MSNBC.

„Należy wyeliminować stwierdzenie: „Latynosi nie są monolitem” – jest już mainstreamowe. Prawdziwe pytanie brzmi: dlaczego partie polityczne nie zdały sobie z tego sprawy?” zapytał.

Ponieważ sondaże pokazują, że imigracja zajmuje niższe miejsce wśród priorytetów wyborców pochodzenia latynoskiego, reklamy kampanii dostosowują swój nacisk, aby lepiej docierać do nowych wyborców. Zarówno Trump, jak i Harris rozszerzyli zasięg, obejmując ratusze z wyborcami pochodzenia latynoskiego, których gospodarzami jest Univision, jedna z największych hiszpańskojęzycznych sieci w USA.

Jednak wzrost dezinformacji w mediach społecznościowych, często rozprzestrzeniających się w języku hiszpańskim i skierowanych do społeczności imigrantów, komplikuje te działania informacyjne i ukształtował sposób postrzegania kluczowych kwestii.

Dezinformacja w mediach społecznościowych rozpowszechnia fałszywe twierdzenia na temat takich kwestii, jak polityka imigracyjna, procesy głosowania i świadczenia rządowe. Może to powodować zamieszanie i brak zaufania, co może mieć wpływ na sposób, w jaki wyborcy pochodzenia latynoskiego postrzegają przesłania kampanii.

Eksperci zgadzają się, że kampanie stoją obecnie przed podwójnym wyzwaniem: dotarciem do wyborców pochodzenia latynoskiego z dostosowanymi komunikatami, a jednocześnie przeciwdziałaniem wprowadzającym w błąd narracjom, które mogą zniekształcać poglądy.

Apel Trumpa

Pomimo swojej antyimigracyjnej retoryki Trump zyskuje popularność wśród latynoskich wyborców, odwołując się do nostalgii za silną gospodarką za jego prezydentury, głośnych poparcia artystów reggaeton i hiszpańskojęzycznych reklam.

Jednak największą atrakcją Trumpa jest sianie strachu przed komunizmem – przesłanie szeroko rozpowszechnione w hiszpańskojęzycznych mediach społecznościowych przez Trumpa i jego współpracowników.

Jak wynika z badania Pew Research Center z 2022 r., ten zasięg odbił się także echem wśród latynoskich społeczności ewangelickich, które stanowią 15 procent Latynosów w USA i stanowią szybko rosnącą grupę wśród amerykańskich chrześcijan ewangelickich, z których prawie połowa jest wyznawana przez Republikanów.

Dla wielu imigrantów pochodzenia latynoskiego, zwłaszcza tych ze społeczności kubańskiej i wenezuelskiej, przesłanie Trumpa kojarzy się także ze wspomnieniami lewicowych reżimów. „Republikanie użyli jako broni strachu przed socjalizmem i komunizmem, zwłaszcza na Florydzie” – stwierdziła Paola Ramos, autorka książek Defectors: The Rise of the Latino Far Right and What It Means for America.

Według Vareli taktyka Trumpa odzwierciedla strategie polityczne Ameryki Łacińskiej, które kształtują narracje wyborcze i ich wyniki.

Niedawno Trump udostępnił wygenerowany przez sztuczną inteligencję obraz wiceprezydent Kamali Harris przemawiającej do „komunistycznego” tłumu w X, który zebrał ponad 81 milionów wyświetleń.

Varela zauważa również, że antykomunistyczne reklamy w hiszpańskich mediach są skierowane w szczególności do hiszpańskojęzycznych mężczyzn z klasy robotniczej i przedstawiają bezpieczeństwo gospodarcze jako ochronę przed zagrożeniami ideologicznymi.

Profesor Uniwersytetu Nowojorskiego i politolog Cristina Beltran zasugerowała, że ​​atrakcyjność Trumpa nawiązuje do ideałów męskości i hierarchii, oferując poczucie przynależności do nacjonalistycznej wizji Stanów Zjednoczonych.

„Historycznie rzecz biorąc, białość była sposobem rozumienia amerykańskiego członkostwa jako polityki dominacji” – wyjaśniła Al Jazeerze.

Niektórym Latynosom te ramy dają poczucie wyższego statusu, ponieważ obietnica Trumpa dotycząca dobrobytu i stabilności przemawia do tych, którzy uważają się za lepszych od osób nieposiadających dokumentów. Beltran dodał, że Trump „daje Amerykanom strukturę pozwolenia na przyjęcie takich postaw”.

Harris wychodząc poza politykę tożsamości

Sondaże wskazują, że większość wyborców pochodzenia latynoskiego nadal faworyzuje Harrisa zamiast Trumpa.

Pod kierownictwem menadżerki kampanii Julie Chavez Rodriguez, pierwszej Latynoski, która przewodziła agitacji w wyborach powszechnych, zespół Harrisa poszerzył zasięg wśród Latynosów, rozszerzając wysiłki od 15 września do 15 października, podczas Miesiąca Dziedzictwa Latynoskiego.

Kampania zwiększyła wydatki na reklamę skierowaną do określonych grup Latynosów, takich jak Latynoski, „Hombres con Harris” [Men for Harris]i 13 grup diaspory, takich jak „Boricuas con Kamala” [Puerto Ricans for Harris] i „Meksykanie z Kamalą” [Mexicans for Harris]. W ramach kampanii przeznaczono także 3 miliony dolarów na hiszpańskojęzyczne reklamy radiowe.

Przesłanie Harrisa wykracza poza politykę tożsamości, a najnowsze reklamy w Arizonie, Nevadzie i Pensylwanii skupiały się na problemach gospodarczych, wysokich cenach narkotyków i przestępczości.

Politolog Beltran zauważył, że Harris równoważy swoją tożsamość kolorowej kobiety z szerszymi apelami politycznymi. „Nikt nie chce być po prostu redukowany do swojej rasy lub płci” – wyjaśniła.

„Kampania Harrisa zdaje sobie z tego sprawę i ma na celu nawiązanie kontaktu z wyborcami w różnych kwestiach, rozumiejąc, że tożsamość obejmuje znacznie więcej niż tylko dane demograficzne”.

Jej zasięg obejmował reklamy dostosowane do społeczności portorykańskich, co kontrastowało z niedawnym wiecem Trumpa w Madison Square Garden, który spotkał się z ostrą reakcją w związku z kontrowersyjnymi uwagami komika na temat Portoryko.

Beltran zauważył, że podejście Harrisa było strategiczne: „Obserwowanie, jak Harris wyświetla reklamy w krajach Latinidad, było interesujące [Latino cultural identity] nie jest to wyraźnie wspomniane, ale wizualizacje przedstawiają ludzi, którzy wyglądają na Latynosów – często osoby o brązowej karnacji, z głosami lektorskimi mówiącymi po angielsku z akcentem”.

„To subtelny sposób zasygnalizowania, że ​​reklamy są kierowane do Latynosów. Właściwie to chciałbym, żeby zawierały głosy z akcentami i bez, aby jeszcze bardziej odzwierciedlić różnorodność”.

Varela zauważył, że „kampania zmienia się w kierunku uznania, że ​​chodzi o różnorodność regionalną”. Podkreślił także plan Harrisa dotyczący „gospodarki szans”, który przemawia do Latynosów, kładąc nacisk na pragmatyczny wzrost gospodarczy poprzez tworzenie miejsc pracy, wsparcie dla małych przedsiębiorstw i niedrogie mieszkania, szczególnie w społecznościach o niedostatecznym dostępie do usług.

„Harris pozycjonuje się jako „pragmatyczna kapitalistka”” – wyjaśnił, zauważając, że Latynosi przekształcają amerykańską gospodarkę, wnosząc 3,6 biliona dolarów do produktu krajowego brutto (PKB). Wpływ ten wynika z wysokiego wskaźnika przedsiębiorczości, aktywności zawodowej i kluczowych ról w sektorach takich jak produkcja, handel detaliczny i budownictwo, chociaż nadal występują problemy z reprezentacją.

Pokolenie niezależne politycznie

Analitycy są zgodni co do tego, że kampanie w coraz większym stopniu wykorzystują media społecznościowe, aby dotrzeć do nowego pokolenia latynoskich wyborców, którzy być może nie postrzegają już siebie w kategoriach wyłącznie latynoskich.

Te różnorodne perspektywy są wzmacniane przez latynoskich wpływowców – niektórzy z nich sprzymierzyli się z Harrisem, inni z Trumpem, a każdy z nich odzwierciedla spektrum sympatii politycznych.

„Wśród młodych Latynosów rośnie także ruch identyfikujący się jako politycznie niezależni” – zauważa Varela, co często pozostaje w cieniu tradycyjnych narracji partyjnych.

Teraz coraz więcej młodych latynoskich wyborców potwierdza to stanowisko, domagając się reprezentacji politycznej odzwierciedlającej ich wyjątkowe doświadczenia i wartości.

„Latynosi nie są już przywiązani do etykiet Demokratów i Republikanów” – podsumowuje Varela. „Ten politycznie niezależny ruch nie tylko prosi o uznanie — on zmienia granice amerykańskiej polityki”.

Zrodlo