Być apreter Maraton nowojorski sprawi, że będziesz bohaterem przez cały dzień. Ludzie widzą Cię z medalem, gratulują, przybijają piątkę, a nawet zapraszają na hamburgery do wielu restauracji. Magia wyjątkowego wydarzenia wykraczająca poza spektakularne pocztówki tkwi w uczuciu jego mieszkańców. Jego mistyka jest więcej niż zasłużona.
Gorszy niż 42 kilometry oddzielające Staten Island od Central Parku są wczesny poranek i chłodna pogoda przed wyścigiem. Myślisz, że jesteś bohaterem, że codziennie wstajesz i biegasz o 6 rano aż do Nastawia alarm w telefonie komórkowym na 15:50, aby dostać się na linię startu.
I oczywiście jesteś w Nowym Jorku i wkrótce nie pójdziesz spać. Przynajmniej coś się zyskuje dzięki zmianie czasu, która w Stanach Zjednoczonych następuje tydzień później niż w Europie. Niebo jest czyste, a termometr o tej porze rano wskazuje 2 stopnie.
Droga na Staten Island jest długa, ale widowiskowa. Najpierw łódź z Manhattanu. Na stacji promowej wolontariusze biegu witają Cię tak, jakbyś już wygrał maraton. Nie sposób się nie ekscytować. Sytuacja staje się coraz lepsza, gdy wsiadasz na łódź i widzisz obok siebie Statuę Wolności. Pocztówka filmowa przedstawiająca jedno z tegorocznych wydarzeń sportowych.
Po promie kolejny amerykański film: 7-kilometrowa podróż statkiem autobus szkolny z których my, Hiszpanie, robimy tysiąc zdjęć do miasteczka, w którym spotykają się wszyscy biegacze. Bezpieczeństwo jest maksymalne. Nikt nie wchodzi na teren obiektu bez numeru startowego oraz po sprawdzeniu przez Policję i przejściu przez wykrywacz metalu.
Willa znajduje się w rezerwacie wojskowym i ma wszelkiego rodzaju zapasy: kawę, bułki, owoce… Chociaż Właściwie wygląda to jak targi suplementów. Pod tym względem Amerykanie przodują.
Do rozpoczęcia biegu pozostały jeszcze trzy godziny, ale czas leci. Wolontariusze dbają o to, aby niczego Wam nie brakowało, a ludzie z New Balance, sponsora sportowego wyścigu, to inny świat. Ich specjalny model butów do testu jest wyjątkową pamiątką i porywa uczestników.
Rozpoczyna się wyścig
Pięć godzin po rozpoczęciu podróży zaczynasz biec. Jest nas 50 000 biegaczy, których organizacja dzieli na sześć fal, trzy kolory i sześć zagrod. To powoduje, że pierwsze trzy mile są różne dla trzech kolorów uczestniczących w każdej fali.
Wyścig rozpoczyna się na moście Verrazzano, choć na starym zdjęciu wielu sądziło, że był to Most Brookliński. Dzięki mostom maraton nowojorski jest jednym z najtrudniejszych na świecie. Jako turysta postrzegasz je jako płaskie, ale ich rampy mają nachylenie, które od pierwszej minuty łamie nogi i maratony.
Stąd rada mojej przyjaciółki. Pedro Roaktóry w ciągu półtora roku uzyskał na tych kursach tytuł magistra: „Juanin, nie podniecaj się, bo i tak nie skończysz…”. Naprawdę, trudno się nie ekscytować. Rozbrzmiewa hymn, a ty niemal go śpiewasz, jakbyś urodził się na Brooklynie. A kiedy dadzą sygnał do startu, masz już czapkę z powrotem jak Jankes.
Wyjątkowe przedstawienie
Ale gdzie jest tajemnica maratonu nowojorskiego? Ktoś mógłby pomyśleć, że to spektakularna sceneria, ale gdy tylko zaczniesz biec, zorientujesz się, że to ludzie, którzy wypełniają ulice od 1 do 42 kilometra.
Oficjalne dane dotyczące testu mówią, że w każdym z pięciu okręgów brało udział ponad milion osób przez które przebiega wyścig: Staten Island, Brooklyn, Queens, Bronx i Manhattan. Przejście przez Brooklyn i Piątą Aleję zwyciężyło.
Można by było poczuć się profesjonalnie, gdyby nie to, że na trzecim moście nogi zaraz pękną. Publiczna i rodzinna stacja zaopatrzenia, która oprócz tego, że wytrzymuje twoje szkolenie, podróżuje po całym mieście, aby zobaczyć, jak przechodzisz dwa razy i doda ci skrzydeł, gdy nie możesz już tego znieść, zabierze cię do Central Parku, aby osiągnąć medal, który dla biegacza to coś więcej niż medal, to wyjątkowe i niezapomniane przeżycie, które wyciska łzy z oczu.