Ciągłe poszukiwanie postępu przez Kanadyjczyków bardziej przypomina regresję

PITTSBURGH — O co tak naprawdę chodzi w sezonie Montreal Canadiens?

Jeśli odpowiedziałeś „być w miksie”, otrzymasz duży X, ponieważ to nie to. Jest sposób na to, aby sezon Canadiens zakończył się sukcesem, nawet jeśli drużyna nie znajdzie się w play-offach w marcu, a nawet lutym.

Muszą zobaczyć postęp, o który też chodziło w zeszłym sezonie. Różnica polega na tym, że progresja w tym sezonie nie wygląda tak samo jak w zeszłym sezonie. Progresja w tym sezonie obejmuje wyniki, podczas gdy w zeszłym sezonie nie.

I tak, gdy Canadiens przybyli do Pittsburgha w piątek w Waszyngtonie po brutalnej porażce z Capitals 6:3 poprzedniego wieczoru, musieli wykazać się postępem, ale najlepiej byłoby, gdyby towarzyszyło temu wynik.

W meczu przeciwko Penguins Canadiens zwyciężyli 1 na 2, wykazując pewien postęp w porównaniu z czwartkowym meczem, ale nadal przegrywając 3:1.

„Oczywiście chciałbyś dzisiaj uzyskać dobry wynik, ponieważ czułem, że chłopaki na coś zasłużyli, ale nam się to nie udało” – powiedział trener Martin St. Louis. „Ale to trudna liga. Uważam, że to naprawdę dobry znak i krok we właściwym kierunku. Teraz pozostaje tylko to utrzymać.

„Jeśli to zrobimy, myślę, że zaczniemy działać”.

Ale czy to naprawdę był postęp? W porównaniu z czwartkowym meczem w Waszyngtonie, zdecydowanie tak. Ale w wielkim planie tego sezonu, niekoniecznie.

W rzeczywistości był to regres.


Obrońca Jayden Struble i Canadiens wypadli lepiej w starciu z Valtterim Puustinenem i Penguins, ale to nie wystarczyło. (Charles LeClaire / Obrazy Imagn)

Słownik Cambridge definiuje regresję jako „powrót do poprzedniego, mniej zaawansowanego lub gorszego stanu, stanu lub sposobu zachowania”.

Widzieliśmy tę historię już wcześniej, a okoliczności są niemal identyczne.

17 października Canadiens gościli Los Angeles Kings, którzy poprzedniego wieczoru grali w Toronto i otrzymali klapsa 6:2. Byli rannym zwierzęciem i Kanadyjczycy od samego początku planowali zaatakować. Zamiast tego w pierwszej kwarcie oddali krążek 14 razy i przegrali 4:1.

Zarządzanie krążkiem było nieodpowiednie, Nick Suzuki nazwał występ swojego zespołu „niedojrzałym”, a St. Louis zgodził się z tym. Nazwał to „niedopuszczalnym”.

Następny mecz Canadiens odbył się z New York Islanders i przegrał w rzutach karnych, podczas którego znacznie bardziej odpowiedzialnie posługiwali się krążkiem, rozegrali głęboką partię, jakiej oczekiwał St. Louis, a mimo to przegrali.

Rankiem w dniu następnego meczu Canadiens St. Louis zauważył, że podobało mu się to, co zobaczył u swojej drużyny z perspektywy zarządzania krążkiem, ale być może posunął się nieco za daleko, chcąc zająć się krążkiem. W końcu generowanie przestępstwa wymaga pewnego stopnia ryzyka.

„W meczu Islanders podobało mi się to, że naprawdę mieliśmy mentalność głębokiej gry” – powiedział St. Louis tego ranka. „Czasami stwierdzam, że mogliśmy przenieść krążek głębiej, zamiast wnikać głębiej, nie podejmując żadnego ryzyka. Ale chłopaki, rozmawialiśmy o tym, jak chcemy rozegrać głęboką, dojrzałą grę i poczułem, że zostawiliśmy pewne rzeczy na stole, ponieważ chcieliśmy zagrać głęboką grę. Więc to dobra linia jako trener, prawda? Musisz o tym porozmawiać ze swoim zespołem.

„Mam jednak wrażenie, że nasza gra ofensywna będzie się stale poprawiać, ale znowu jesteśmy w fazie, w której uczymy się, jak wygrywać. A wbijanie krążków głęboko jest częścią tego, gdy nie ma nic. Ale czasami jest coś, czego być może nie wykorzystujemy. Zostawiliśmy tam rzeczy na stole. Jest to więc równowaga i muszę uważać, jak rozmawiam o tym z moimi graczami. Mam jednak wrażenie, że nasza gra ofensywna będzie się nadal poprawiać, ale nie za cenę robienia rzeczy po drugiej stronie krążka ani za cenę próbowania i grania z nadzieją tam, gdzie nic nie ma.

Później tej nocy Canadiens otrzymali klapsa 7:2 od New York Rangers, co doprowadziło do kolejnego kryzysu egzystencjalnego, tym razem skupionego na grze Canadiens w strefie defensywnej. Pracowali nad tym, spędzili weekend jeden po drugim u siebie z St. Louis Blues oraz na wyjeździe z Philadelphia Flyers, a potem ponownie popadli w kolejny kryzys.

W meczu przeciwko Penguins, podobnie jak w meczu z Islanders, Canadiens skrupulatnie, aż za bardzo skrupulatnie zarządzali krążkiem przez dwie kwarty i przegrywali 2:0 po dwóch bramkach Sidneya Crosby’ego.

W pewnym momencie na początku drugiej kwarty Cole Caufield przejeżdżał przez strefę neutralną i miał stosunkowo niezakłóconą drogę do strefy Penguins. Josh Anderson był mniej więcej nieruchomy na ofensywnej niebieskiej linii. Musiał podjąć decyzję: albo przenieść krążek do przodu, uderzyć Andersona podaniem, albo wrzucić go do kosza i mieć nadzieję, że Anderson go zdobędzie.

Wybrał drzwi nr 3, ponieważ na tym skupiali się Kanadyjczycy i na tym właśnie miała wbić się w niego i jego kolegów z drużyny dzień wcześniej jazda na rolkach w Waszyngtonie. Dbaj o krążek za wszelką cenę, nie podejmuj niepotrzebnego ryzyka, graj bezpiecznie.

Caufield wbił krążek w końcowe bandy, mając nadzieję, że mocne odbicie trafi bezpośrednio do Andersona. Zamiast tego padło na Penguins, którzy od razu wrócili do ataku.

To była kapsuła tego, jak wyglądało pierwsze 40 minut Kanadyjczyków. Przede wszystkim najwyższa ostrożność. A w trzeciej kwarcie, owszem, Canadiens naciskali, ale doświadczony Penguins – znajdujący się w równie desperackiej sytuacji, aby naprawić swoją grę i uzyskać wyniki – siedział z tyłu, wbijając krążki głęboko i zmuszając Canadiens do przejścia 200 stóp, aby wywołać atak typu zespoły weteranów tak robią.

„To zespół weteranów” – powiedział Alex Newhook. „Myślę, że widać to, gdy grasz ze starszymi zespołami, ich cierpliwość i czekanie, aż popełnisz błędy. Zrobili to nam dziś wieczorem. Myślę, że to coś, co możemy wyciągnąć z ich książki. … Usiedli z powrotem. Tak naprawdę nie wykorzystywali szans, a my oczywiście musieliśmy je wykorzystać, aby wrócić do gry.

Zapytany po meczu, czy cały nacisk na zarządzanie krążkiem nie przesunął jego zawodników za daleko na ostrożną stronę wahadła zarządzania ryzykiem, St. Louis zgodził się.

„Tak, trochę, chodzi o znalezienie równowagi” – powiedział. „Przeżyłem to jako zawodnik. Ale znajdziemy równowagę. Myślę, że możemy wykonać więcej rzeczy, nie podejmując żadnego ryzyka, i czasami czuję, że wpadliśmy głęboko w krążek, choć mogliśmy zrobić z tym coś lepszego. Myślę jednak, że wiąże się to z pewnym dojrzewaniem jako grupa i zrozumieniem, że są rzeczy, które możemy zrobić bez podejmowania ryzyka. Ale nie widzę tego przejścia jako przejścia od zera do 100. Myślę, że to będzie (stopniowe). Ale dotrzemy na miejsce.”

Brzmi znajomo?

Canadiens wrócili tam, gdzie byli dwa tygodnie wcześniej. Z powrotem tam, gdzie byli, zanim zostali przeszkoleni przez Rangersów. Z powrotem tam, gdzie byli, zanim rozpoczął się kolejny kryzys zaufania.

Kroki we właściwym kierunku mają wartość tylko wtedy, gdy później zostanie wykonany kolejny krok we właściwym kierunku. Kanadyjczycy mieli okazję zrobić kolejny krok po meczu z Islanders i padli na twarz. Po kolejnych zwycięstwach w zeszły weekend mieli okazję zrobić kolejny krok i padli na twarz.

Jak na razie w tym sezonie nie zaobserwowaliśmy progresu. Byliśmy świadkami ciągłej serii minikryzysów i ożywień gospodarczych. Ta niespójność była jedyną stałą częścią gry Canadiens w 12 meczach.

„Trudno trzymać głowę wysoko po takich meczach, zwłaszcza po okresie, w którym graliśmy” – powiedziała Kirby Dach. „To frustrujące, ale mam nadzieję, że jeśli będziemy codziennie robić właściwe rzeczy i upewniać się, że wszystkie szczegóły są prawidłowe, wszystko zacznie układać się po naszej myśli”.

Czy tym razem będzie inaczej? Czy zrobią kolejny krok we właściwym kierunku? Nie da się tego powiedzieć. Canadiens przegrali ten mecz, ale grali odpowiedzialny hokej, jakiego brakowało w Waszyngtonie, jakiego brakowało u siebie przeciwko Rangersom, jakiego brakowało u siebie przeciwko Kings.

Być może tym razem Canadiens będą mogli na tym bazować, ale jak dotąd nie skorzystali z wątpliwości w tej kwestii.

Nie postępują. Przynajmniej jeszcze nie.

(Górne zdjęcie trenera Canadiens Martina St. Louis: Charles LeClaire / Imagn Images)

Zrodlo