Wincenty Ibora Był jednym z wielu sportowców grających w drużynach Walencji, którzy zaangażowali się w pomoc osobom dotkniętym chorobą DANA, która spustoszyła prowincję Walencji, powodując śmierć setek osób i zaginięcie osób.
Kapitan Levantepodobnie jak tysiące Walencji, wraz z rodziną poszedł sprzątać obszarach najbardziej dotkniętych powodzią próbując złagodzić skutki katastrofy.
Ten z Moncady przeszedł wczoraj przez mikrofony Stringer i wysłane jasny komunikat dla liderów hiszpańskiego futbolu że zdecydowali, że cały dzień zostanie rozegrany z wyjątkiem meczów, w których brały udział drużyny z Walencji.
„Ci, którzy decydują się grać Powinni podać swoje powody. Trudno jest przyjść na stadion piłkarski, żeby kibicować, zaśpiewać strzeloną bramkę czy okazać radość, gdy kilka kilometrów dalej są ludzie, którzy przeżywają zły czas i potrzebują pomocy. Aby świętować, gdy jest tak wiele nieszczęścia– skomentował z frustracją piłkarz.
„W końcu ci to pokazuje jesteśmy towarem w świecie sportu. Kiedy nadchodzą takie chwile jak ta i możemy dać lekcję człowieczeństwa, nie dajemy jej. To świat, w którym żyjemy: możemy zdecydować, czy w nim będziemy żyć, czy wkroczymy w inną rzeczywistość, która moim zdaniem jest bardziej ludzka– dodał kapitan Granota.