Kontuzje Eze i Whartona nie powinny przesłaniać rosnących oznak odrodzenia się Pałacu

Już po 27 minutach wieczór w Crystal Palace wyglądał, jakby miał za chwilę przerodzić się w katastrofę.

Pomimo objęcia prowadzenia w meczu przeciwko Aston Villi po mocnym uderzeniu główką Eberechiego Eze po dośrodkowaniu Daniela Munoza, Palace otrzymał dwa znaczące ciosy.

Najpierw Eze przejął piłkę i zasygnalizował ławce rezerwowych, że należy go zmienić. Leżąc na murawie menadżer Oliver Glasner z pewnością przeklinał swoje nieszczęście spowodowane kontuzją jednego ze swoich najważniejszych zawodników.

Tylko po to, żeby wkrótce potem było jeszcze gorzej. Tym razem przyczyną konsternacji Glasnera był Adam Wharton. On również położył się na murawie, przeszedł leczenie, krótką ocenę i również został usunięty z boiska. Pałac wyglądał, jakby miał kłopoty.

Obaj ich dwaj najbardziej integralni gracze musieli opuścić boisko z powodu kontuzji. Wynik w tym momencie był nieistotny i sygnalizował potencjalny awans do ćwierćfinału Pucharu Carabao, co wydawało się, że będzie się wiązać z dużymi kosztami.

Jednak późniejsze wieści, że Palace przyznał się tylko po to, by ponownie strzelić gola i wygrać 2:1, były bardziej pocieszające. Kontuzja Whartona była kontynuacją problemów z pachwiną, z którymi boryka się od letniego Euro 2024, ale Glasner wyraził „ma nadzieję”, że 20-latek będzie dostępny w sobotę na mecz z Wolverhampton Wanderers.

Prognozy dla Eze są bardziej zróżnicowane. Jest zbyt wcześnie, aby określić, jak poważna jest jego kontuzja ścięgna podkolanowego, ale fakt, że był w stanie chodzić o własnych siłach i bez znaczącego leczenia, wydawał się obiecujący.


Eze leczy kontuzję, która zmusiła go do pauzy w Villa Park (Shaun Botterill/Getty Images)

Zatem zwycięstwo Palace miało swoją cenę, i to potencjalnie dość ciężką, jeśli Eze będzie nieobecny przez dłuższy czas, a ból Whartona okaże się czymś poważniejszym, niż początkowo sądzono.

Ćwierćfinałowy remis na wyjeździe z Arsenalem nie wydaje się być jednym z meczów, w których można wygrać najwięcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę dotychczasowe zmagania Palace w Premier League w tym sezonie.

Skład Glasnera staje się teraz jeszcze szczuplejszy bez Eze, a po jego decyzji o ograniczeniu składu do zaledwie 20 starszych zawodników z pola był już niewielki. Palace gra już bez Jeffersona Lermy z powodu kontuzji ścięgna podkolanowego, która zmusiła go do wycofania się z niedzielnego wygranego 1:0 meczu z Tottenhamem Hotspur, z pewną nadzieją, że wróci po przerwie na mecze reprezentacyjne, natomiast Cheick Doucoure był nieobecny od czasu kontuzji palca u nogi w porażce z Leicester Miasto.

Po jego wysiłkach przeciwko Spurs pojawiły się obawy co do Ismaili Sarra, ale po wprowadzeniu z ławki był on na tyle zdrowy, że mógł grać przez ostatnie pięć minut.

Jednak pomimo wszystkich wad tego zwycięstwa, istnieje znaczny plus. Po pierwsze, po raz pierwszy w tym sezonie zanotowali zwycięstwa jeden po drugim. To może jedynie pomóc w budowaniu pewności siebie i nadaniu dynamiki.

Zwycięstwo z Villą może dać początek kampanii. To, co stanie się w następnej rundzie, jest w dużej mierze nieistotne, nawet jeśli zwycięstwo miałoby jeszcze bardziej podnieść morale. Najważniejsze jest to, co Pałac wyniesie z tego meczu.

zejść głębiej

ZEJDŹ GŁĘBEJ

Glasner powinien grać ze swoimi stałymi zawodnikami w Pucharze Carabao – pokonanie Villi mogłoby rozpocząć sezon Palace

Pomimo kilku okresów, w których byli niespokojni – być może było to nieuchronne po zmianach – Palace operował piłką znacznie lepiej i grał z większą intensywnością i celem niż przez większą część sezonu.

– Przyjechać tutaj z 14 zawodnikami z pierwszego składu i czterema zawodnikami z drużyny do lat 21, a następnie wygrać, strzelić fantastycznego gola przy wysokim pressingu, podobnego do gola przeciwko Tottenhamowi, a także bronić się z wielkim zapałem i pasją – Jestem bardzo dumny z występu” – powiedział Glasner na konferencji prasowej po meczu.

Dobrze wróży, że Palace zaczął odnajdywać swój rytm w bardziej ustabilizowanej drużynie. Obiecujący jest również fakt, że Daichi Kamada, który na początku miał problemy i nie zaproponował zbyt wiele od czasu przybycia latem na darmowy transfer z Lazio, miał wpływ na drugą połowę.

Jego zwycięski gol został zdobyty w fenomenalny sposób, a on perfekcyjnie podał piłkę nad głową, aby Eddie Nketiah mógł go gonić, ale napastnik został sfaulowany. Nie brakowało też przemysłu. Druga połowa była zdecydowanie jego najskuteczniejsza w koszulce Pałacu.

„Dla niego trudno było wejść na boisko po 15 minutach jako numer 10, a następnie 15 minut później przejść na numer 6 (i stracił) piłkę przed wyrównaniem” – powiedział Glasner. „Rozmawiałem z nim w przerwie i powiedziałem: «Zachowaj spokój». Czasami wygląda na to, że chce trochę za dużo, zachowaj spokój, a zdobędzie gola i spisał się znakomicie. Wykończenie z krawędzi pola karnego to jedna z jego mocnych stron”.

Błędem byłoby przywiązywać zbyt dużą wagę do wyniku przeciwko znacznie osłabionej Villi, ale można było wyciągnąć wiele pozytywów, które ostatecznie przeważają nad negatywami – kontuzje i niekorzystny remis, a także nałożenie dalszych wymagań na i tak już chudą drużynę drużyna. Postęp w tej rywalizacji należy przyjąć z zadowoleniem.

(Zdjęcie w nagłówku: Dan Istitene/Getty Images)

Zrodlo