Piłka nożna uniwersytecka zmierza w stronę koszmaru związanego z rozstrzyganiem remisów na konferencjach. Czyja to będzie wina?

Kiedy ponad trzy lata temu rozpoczęła się ostatnia runda zmian w organizacji konferencji opartych na piłce nożnej, wiązała się z obietnicą większej liczby hitowych meczów, wyższych oglądalności w telewizji i nowych, świeżych rywalizacji.

Wydawało się, że nikt wówczas w pełni nie zdawał sobie sprawy z tego, że rozwijające się konferencje, wraz z likwidacją dywizji, stworzyły poważne problemy dla ich rankingów i wyścigów o mistrzostwo. Teraz futbol uniwersytecki zmierza w stronę potencjalnego koszmaru związanego z rozstrzygnięciem remisu w listopadzie. Niepewność i bliskość rozdętych wyścigów konferencyjnych będzie świetną zabawą, dopóki nie stanie się problemem.

Clemson, Miami (Fla.) i SMU mają ogólny bilans co najmniej 7-1, są niepokonane w rozgrywkach ACC i nie mają zaplanowanego meczu między sobą. W Wielkiej Dziesiątce Oregon, Penn State i Indiana są niepokonane i nie grają ze sobą. SEC ma pięć drużyn z jedną lub zerową stratą w konferencji, a Wielka 12 ma cztery. Nie wszyscy w tych dwóch zatorach grają ze sobą.

Może w końcu to się rozwiąże. Ale możliwość, że tak nie jest, jest bardzo realna. Jak konferencja mogłaby się obronić, gdyby niepokonana w rozgrywkach ligowych drużyna nie dostała się do meczu o tytuł? Niezależnie od tego, czy drużyna zostanie niepokonana, czy nie, najprawdopodobniej scenariusz rozstrzygający remis zdenerwuje jednego lub więcej fanów. Zwłaszcza, że ​​te mistrzostwa konferencyjne decydują o tym, które cztery drużyny pożegnają się w pierwszej rundzie 12-zespołowego turnieju College Football Playoff, na dłuższą metę nie wydaje się to możliwe do utrzymania.

Z podstawowej matematyki wynika, że ​​konferencja z udziałem 18 drużyn, podczas której członkowie grają tylko w dziewięć gier konferencyjnych, nie ma większego sensu. To samo dotyczy konferencji, w której bierze udział 16 drużyn, podczas której rozgrywanych jest osiem gier konferencyjnych. Zbyt wiele drużyn nie gra ze sobą w trakcie sezonu, przez co pretendenci do tytułu mistrza konferencji są narażeni na szczęście w harmonogramie losowania. Nie bez powodu nie organizowaliśmy tak dużych konferencji od 90 lat, odkąd 23-zespołowa Konferencja Południowa podzieliła się na SEC.

Choć konferencje mogą próbować wykorzystywać wyniki historyczne i analizy w celu wyrównania harmonogramów, nigdy nie wiadomo, kiedy drużyna z dołu tabeli, taka jak Indiana, wzrośnie jako nieoczekiwany zespół 8-0, a wielka marka, taka jak Florida State, rozpocznie 1-7, nagle zmieniając nawet harmonogramy w bardzo nierówne ścieżki z dziurami w pojedynkach i ogromnymi konsekwencjami.

W futbolu uniwersyteckim organizowano konferencje, podczas których każdy członek grał prawie z każdym. Potem powiększyli się i dodali podziały. W razie potrzeby rozstrzyganie remisów było proste. Wystąpiło kilka jednorazowych kontrowersji, jak w 2008 roku, kiedy rankingi Bowl Championship Series zdecydowały o trójstronnym impasie w Big 12 South po piątym rozstrzygnięciu remisu, ale były one rzadkie.

Następnie konferencje futbolu uniwersyteckiego, stając się jeszcze większe, postanowiły znieść podziały. Dlaczego? Zespoły przestały ze sobą grać. Texas A&M dołączyła do SEC w 2012 r., mimo że Georgia grała z Texas A&M tylko raz i nadal nie odwiedziła College Station. Przez 12 lat SEC nie mogła znaleźć miejsca w swoim harmonogramie obejmującym osiem meczów.

W związku z ostatnimi rundami ekspansji ligi nie dodały więcej meczów konferencyjnych, albo dlatego, że szkoły nadal chcą rozgrywać siedem meczów u siebie (w przypadku niektórych z nich pożądane są łatwe zwycięstwa poza konferencjami) albo dlatego, że nadawcy nie zapłacą jeszcze za więcej materiałów.

Do tego momentu wyścigi konferencyjne były niezwykle zacięte i przyjemne. Jednak sezon piłkarski to tak mała próbka, że ​​ryzyko bałaganu na koniec jest duże. W zeszłym roku drużyna Mountain West rozegrała swój pierwszy sezon bez dywizji i musiała poczekać do niedzieli po sezonie zasadniczym, aby dowiedzieć się, kto zagra w meczu o tytuł konferencji. Boise State, UNLV i San Jose State zakończyły rozgrywki z wynikiem 6:2, a Boise State i UNLV nie grały ze sobą. Dogrywka dotyczyła średnio czterech rankingów komputerowych i doprowadziła do pojedynku Boise State-UNLV, mimo że stan San Jose pokonał UNLV dzień wcześniej.

Choć remisy w Mountain West były wyjątkowe, tego typu zdarzenia mogą zdarzać się regularnie, a fani mogą jeszcze nie zdawać sobie z tego sprawy. SEC ogłosiła swoje plany dotyczące rozstrzygania dogrywek dopiero pod koniec sierpnia. Wielka 12-tka ukazała się dopiero na początku września, po rozpoczęciu sezonu. MAC ukazał się w połowie września. Być może rozsądniej byłoby wysunąć się daleko naprzód i edukować fanów.

Nigdy nie dojdziemy do rzutu monetą lub losowania, które każda konferencja musiała umieścić na końcu swojej listy rozstrzygnięć, jakby to była scena z „Friday Night Lights”. Może to być jednak łatwiejsze do zrozumienia niż porównywanie rekordów remisujących drużyn ze wspólnymi przeciwnikami, co jest drugim rozstrzygnięciem remisu przez SEC. Do licha, w 1973 roku Wielka Dziesiątka miała swoich dyrektorów sportowych głosujących za wysłaniem stanu Ohio lub Michigan do Rose Bowl. Porozmawiajmy o dramacie wyprodukowanym dla telewizji.

Ekspansja w imię pieniędzy z telewizji lub ekspansja w imię przetrwania spowodowała, że ​​mamy ogromne konferencje, z których część odbywa się od wybrzeża do wybrzeża. Doświadczyliśmy tego w momentach rozpoczęcia meczu. Jednak nie doświadczyliśmy jeszcze, jak te obecnie zatłoczone wyścigi mogłyby zakończyć się tym, że wszyscy na mecie trzymaliby drzewka decyzyjne rozstrzygające remisy.

Rok po tym, jak niepokonany stan Florida został wykluczony z WPRyb, istnieje możliwość innego rodzaju chaotycznego i kontrowersyjnego zakończenia sezonu zasadniczego na kilku konferencjach.

(Fot.: Tom Hauck / Getty Images)



Zrodlo