Koszmarny debiut Harry’ego Clarke’a w Premier League – samobójczy gol, oddany rzut karny i wyrzucony z boiska

„Każdy sen, jeśli śni się go zbyt długo, zamienia się w koszmar” – powiedział kiedyś znany pisarz Andrzej Sapkowski. „I budzimy się z takich snów z krzykiem.”

Jaki jest najgorszy dzień, jaki kiedykolwiek miałeś w pracy? Może przez pomyłkę nazwałeś swojego szefa „kochanie”, może potknąłeś się przy dystrybutorze wody i kilka osób się z ciebie wyśmiało, coś w tym stylu. W każdym razie wyobraź sobie, co oznaczał ten najgorszy dzień, a potem pamiętaj, że nie był tak zły jak Harry’ego Clarke’a.

Stało się to na oczach 17 109 osób i o wiele, wiele więcej przed telewizorami. W końcu to najchętniej oglądana liga piłkarska na świecie. Och, Harry.

O pełnym debiucie w Premier League w barwach swojego rodzinnego klubu chłopak marzył już od dawna. Pochodzi z Ipswich. To znaczyło więcej. Jeśli po tym, jak jego sen zamienił się w koszmar, rozległy się jakieś krzyki, rozpętał je na osobności, ale z pewnością były one emanowane.

Naprawdę nie mogło być dla niego gorzej. Kontrast z zawrotną euforią, jaką wywołało Ipswich Town, gdy drużyna wygrała 2:0 z Brentford, a następnie rozpadła się i utonęła jak słabe ciastko w filiżance herbaty, nie mogła być bardziej jaskrawa.

Clarke był mocno zaangażowany w to drugie, gdy Ipswich strzelił trzy gole w krótkich odstępach czasu, co stanowi część 24-minutowego okresu, w którym Clarke osiągnął niepożądaną historię Premier League dzięki następującym incydentom:

  1. Komiczny gol samobójczy, gdy strzał Yoane’a Wissy rozpaczliwie odbił się od jego ręki i przekroczył linię bramkową, kończąc na 2-2.
  2. Przyznał karę, ciągnąc Keane’a Lewisa-Pottera na ziemię. Bryan Mbeumo wykorzystał rzut punktowy i dał Brentford prowadzenie 3-2.
  3. Tuż przed polem karnym Ipswich ponownie spalił swojego nemezis Lewisa-Pottera, za co otrzymał drugą żółtą kartkę i został wyrzucony z boiska.


Strzał Wissy odbił się od Clarke’a i wpadł do siatki (Ryan Pierse/Getty Images)

Clarke nie był przeznaczony do gry na stadionie Gtech Community Stadium. 23-latek, który odegrał kluczową rolę w awansie Ipswich z Championship w zeszłym sezonie, dołączył do lokalnego zespołu po awansie w Arsenalu, latem przeszedł operację ze względu na problem ścięgna Achillesa, a menadżer Kieran McKenna chciał go złagodzić. do działania.

Po kontuzjach Bena Johnsona i Axela Tuanzebe Clarke, który w zeszły weekend zadebiutował w Premier League wchodząc z ławki rezerwowych podczas porażki u siebie z Evertonem 2:0 w zeszły weekend, od początku był rzucony na boisko.

„Jeden z nas, on jest jednym z nas, Harry Clarke, on jest jednym z nas” – śpiewali hałaśliwi podróżujący kibice Ipswich w pierwszej połowie, gdy wydawało się, że Tractor Boys w końcu uporają się z całą sytuacją w Premier League. Prowadzimy 2:0 i zmierzamy ku spóźnionemu pierwszemu zwycięstwu.

Clarke musiał mieć 3 metry wzrostu. Prawdopodobnie fantazjował, jak będzie świętował później w sobotni wieczór. Pełny debiut w Premier League, kibice skandujący jego imię, zwycięstwo 2:0 i zachowanie czystego konta, absolutna perfekcja. Dokładnie tak, jak to sobie wymarzył.

Zamiast tego, wykonując najgorszy hat-trick w piłce nożnej, jakim było zdobycie gola samobójczego, utrata rzutu karnego i wyrzucenie z boiska, gdy świat jego i Ipswich się rozpadł, Clarke stał się pierwszym zawodnikiem w historii Premier League, który w swoim pełnym debiucie przetrwał wszystkie trzy.

Tak naprawdę zdarzyło się to tylko raz wcześniej, podczas meczu Jana Bednarka z Southampton przeciwko Manchesterowi United w lutym 2021 roku. Jest kilka rzeczy, które sprawiłyby, że Clarke poczułby się teraz lepiej, ale przynajmniej jego zespół nie przegrał 9:0, tak jak to zrobili Saints dzień.

„Dostaję gęsiej skórki, gdy o tym pomyślę!” – powiedziała Clarke perspektywą debiutu w Premier League po awansie Ipswich. „Co za ekscytujący czas.”

Bardziej można byłoby mu współczuć, gdyby był malutkim szczeniakiem, patrzącym na niego niepocieszonym, smutnym wzrokiem, gdy jego właściciele opuszczali dom.

Przykładów koszmarnych debiutów, które i tak zakończyły się happy endem, jest mnóstwo. Jonathan Woodgate zrobił dwie z trzech rzeczy Clarke’a: strzelił gola samobójczego i dostał czerwoną kartkę podczas debiutu w Realu Madryt w 2005 roku, ale później zdobył Puchar Ligi z Tottenhamem Hotspur (hej, nie pukaj, oni wygrali od tego czasu nic), podczas gdy Joao Felix został wyrzucony z boiska podczas swojego debiutu w Chelsea w zeszłym roku (kiedy był wypożyczony z Atletico Madryt), ale to nie powstrzymało drużyny, która zapłaciła za niego latem 42 miliony funtów.

A potem ten facet, Lionel Messi, został wyrzucony z boiska w 30 sekundzie swojego debiutu w Argentynie przeciwko Węgrom w 2005 roku i, można powiedzieć, spisał się znakomicie.

„Nie było tak, jak sobie to wyobrażałem” powiedział Messi. Nie tak sobie to wyobrażała Clarke.

McKenna współczuł. „To jego debiut w Premier League i od kwietnia nie rozegrał żadnego meczu, więc otrzyma od nas duże wsparcie” – powiedział.

Zrobił kilka dobrych rzeczy w meczu – było kilka dobrych rzeczy w jego występie – ale było oczywiście kilka rzeczy, kilka momentów w obronie, w których będzie chciał spisać się lepiej i będzie zawiedziony z.

„Ale to młody zawodnik, który debiutuje w Premier League, wraca po bardzo poważnej kontuzji, a z powodu kontuzji musieliśmy go wrzucić od razu do zespołu, gdzie w idealnym przypadku miałby dłuższy okres gry”. być może zejścia z ławki.

„Podobnie jak wszyscy nasi gracze i nasza kultura, jestem pewien, że weźmie swój błąd na brodę i wyciągnie z niego wnioski, będzie ciężej pracować i ciężko nad tym pracować na treningach, a potem wróci silny”.

McKenna przyznał, że targały nim sprzeczne emocje – duma, że ​​jego zespół z Ipswich gra tak dobrze i zdobył trzy gole, ale jednocześnie rozpacz z powodu faktu, że wciąż kończy na przegranej pozycji.

Dla biednego Clarke’a było to po prostu to drugie.

(Najlepsze zdjęcia: Getty Images)

Zrodlo