Dzban idzie tak daleko do fontanny…

PPierwsza porażka Realu Madryt w tej lidze. To pierwsze, ale szczerze mówiąc, bardzo bolesne. Przegrana z największym rywalem zawsze bolito bardzo boli, ale jeśli dzieje się to na Bernabéu, to także dlatego rewelacyjne 0-4ból wydaje się wtedy nie do zniesienia. Liga wyjechała do Madrytukrótko mówiąc, chociaż pierwsza runda jeszcze się nie zakończyła. Jest sześć wad, ale nie wydaje się, żeby to była aż taka różnicacja jest zmniejszona, ale raczej rozszerzona. Weź Madryt siedem punktów mniej w porównaniu do poprzedniej ligi.Zostawił dwóch na Majorce i w Las Palmas (odnalazł jednego w Metropolitano) i teraz trzy na Bernabéu, gdzie w zeszłym sezonie wygrali 3-2. Matematyka nie kłamie. To liczby, które jasno pokazują, że Madryt nie jest tutaj, aby się przechwalać czy walczyć o tytuł.

Powrót przeciwko Dortmundowi był cudem. W przeciwieństwie do meczu z Niemcami, Madryt nie miał złej pierwszej połowy. W rzeczywistości Mbappé mógł podwyższyć na 1:0, jednak mecz został odwołany z powodu spalonego przez włos krewetki. Jednak w drugiej połowie zniknął z boiska, zdobywając dwa gole w trzy minuty w wyniku poważnych błędów w środku obrony, oba niewyobrażalne.

Krótko mówiąc, Madryt sięgnął dna. Zwycięstwo 5:2 z Dortmundem pomogło im zdjąć grubą zasłonę o nadchodzącej ruinie, ale ta partia postawiła sprawy na swoim miejscu. Madrytu tam nie ma, a najgorsze jest to, że ich też się nie oczekujechyba że Vinícius i Mbappé opuszczą włosy. Od Bellinghama nie można wiele oczekiwać. Wrócił do gry na prawym skrzydle, dopóki nie wszedł Brahim znów przeszło niezauważone. Oczywiście nie ma to nic wspólnego z Bellinghamem z poprzedniego sezonu. Krótko mówiąc, Madryt pilnie potrzebuje przeszczepu. Jak to się mówi, dzban dociera tak daleko do fontanny, że czasami się stłucze.. Tym razem na tysiąc kawałków.

Ta treść jest dostępna wyłącznie dla zarejestrowanych użytkowników



Zrodlo