Pytania i odpowiedzi: Mats Sundin o dramacie dotyczącym klauzuli o zakazie handlu, Pat Quinn i wielkość Alexa Mogilnego

Mats Sundin rozegrał swój ostatni mecz w NHL wiosną 2009 roku, po czym jakby zniknął.

Kiedy zeszłej jesieni Toronto Maple Leafs udali się do Szwecji, Sundin, wszechczasowy lider zespołu pod względem bramek i punktów, pojawił się ponownie i ostatnio był wszędzie, promując swoje nowe wspomnienia „Home and Away”.

Rozmawiał z byłym kapitanem Leafs Sportowiec ostatnio o wszystkim, od jego związku ze zmarłym Patem Quinnem, przez wielkość Aleksandra Mogilnego, po dramat bez handlu, który przyćmił koniec jego kariery w Toronto.


Uważam, że jedną z interesujących części tej książki był twój związek z Patem Quinnem. Miałem wrażenie, że były chwile, kiedy było to trudniejsze, niż rozumiałem. Jaka była ta dynamika między wami?

Przez całą moją karierę darzyłem Pata ogromnym szacunkiem. Pomyślałem, że to szczególne – i piszemy o tym w książce – że to on był moim pierwszym prawdziwym kontaktem z Narodową Ligą Hokejową. Pracował wtedy z Canucks i dał mi przypinkę Canucks, gdy miałem 17 lat, brałem udział w turnieju Czterech Narodów gdzieś w Europie. Podszedł do mnie i powiedział: „Hej Mats, będziesz mieć świetną karierę w National Hockey League”. To Pat do mnie zadzwonił – po przejściu na emeryturę siedziałem w restauracji w Szwecji i on zadzwonił do mnie: „Hej Mats, jestem w zarządzie Hall of Fame. Zostałeś wybrany do Hall of Fame.” To był ogromny szacunek dla Pata jako trenera i osoby. Był trenerem zawodników. Miał takie podejście do siebie, kiedy wchodził do szatni i zwracał się do zespołu, sama jego obecność budziła w nim ogromny szacunek. Oczywiście, zarówno zawodnikowi, jak i trenerowi, zdarzają się wzloty i upadki, jeśli chodzi o… wymaganie od swoich zawodników jak najwięcej. I zrobił to (od) swoich najlepiej opłacanych zawodników i graczy, którzy powinni być produktywni. Miałem szczęście, że miałem go w swojej karierze jako trenera i menedżera.

Czy zajęło ci więcej czasu, zanim poczułaś się komfortowo będąc z nim szczera? Jest taki moment w książce, w którym chcesz pojedynku z Keithem Primeau i myślisz: „Chciałbym częściej mieć taki pojedynek”. Czy zajęło ci trochę czasu, zanim poczułeś się komfortowo, mówiąc wszystko, co myślałeś?

To jedna z rzeczy, kiedy patrzysz wstecz na karierę i prawdopodobnie masz rację – szkoda, że ​​nie mogłem (bardziej szczerze). Ale jednocześnie istnieje łańcuch dowodzenia od właścicieli do kierownictwa, aż do trenerów i tak dalej. Myślę, że jako gracze powinniście wykonywać swoją pracę, a wielu ludzi was obserwuje, jako zespół i jako zawodników, i (oni) mają pojęcie o tym, jak wygrać i jak dalej pójdziemy. Incydent z Primeau był jednym z tych przypadków, w których, jak sądzę, nie zgadzaliśmy się. Grałem z Keithem przez całą moją karierę i wiedziałem, że poradzę sobie w tym pojedynku, i naprawdę podobało mi się granie z nim. A Pat chciał kolejnego pojedynku. To była jedna z tych rzeczy, co oczywiście jest normalne. Zawodnicy i trenerzy nie zawsze mają takie samo zdanie na temat tego, jak postępować w danej sytuacji. Gracze zawsze chcą być na lodzie w ważnych momentach meczów. Ale z pewnością były chwile, gdy nie zgadzaliśmy się w wielu kwestiach, ale myślę, że to zupełnie normalne w tego typu związkach.

Napisałeś w książce, że czekałeś tygodniami, aż przyjąłeś stanowisko kapitana w Toronto. Dlaczego na początku byłeś niechętny? Czy taka była twoja natura jako osoby cichszej?

Nie wiem o tym. Myślę, że już wtedy zrozumiałem, co Toronto Maple Leafs (oznaczało) dla fanów hokeja w Ameryce Północnej. Moim zdaniem to instytucja. Kiedy graliśmy, a jestem pewien, że jest tak samo dzisiaj, niezależnie od tego, czy jesteś w Los Angeles, czy na Florydzie, czy jesteś w Vancouver, czy jesteś w Calgary, czy gdziekolwiek byliśmy, połowa budynek jest prawie fanami Leafa. Myślę więc, że wiedząc o tym, obserwując Douga (Gilmoura) i rozmawiając z Börje Salmingiem, a kiedy zapytałem (Börje) – był pierwszą osobą, do której zadzwoniłem, gdy dostałem pytanie – i Börje powiedział, że trzeba się zgodzić. Powiedziałem: „OK, dlaczego tak jest?” „No cóż”, powiedział, „to ogromny zaszczyt być kapitanem drużyny Toronto Maple Leafs”.


Matsa Sundina trzeba było przekonać, aby został kapitanem Maple Leafs. (Tara Walton / Toronto Star za pośrednictwem Getty Images)

Czy jest coś w byciu kapitanem, że dopóki nie doświadczysz tej odpowiedzialności, nie możesz tego naprawdę zrozumieć? Czy jest jakaś część, która jest bardziej wymagająca lub inna?

Nie. Ostatecznie jest to list na twojej koszulce. To nic więcej. Wielcy przywódcy, z którymi miałem do czynienia – Doug Gilmour; Wendel Clark; Nicklas Lidstrom, który moim zdaniem był pierwszym szwedzkim zawodnikiem, który zdobył Puchar Stanleya jako kapitan; Gabriel Landeskog; Joe Sakić; Scotta Niedermayera; lista jest długa. Myślę, że wszyscy wielcy kapitanowie dają przykład. Nie sądzę, że będzie wygłaszane specjalne przemówienie, które zmieni kierunek (zespołu) lub zdobędzie mistrzostwo. Wielcy przywódcy, dają przykład poprzez swoją etykę pracy i sposób, w jaki traktują ludzi wokół siebie; nie tylko koledzy z drużyny, ale także inne osoby wspierające personel. Wszystkie te imiona, które wymieniłem, były właśnie takie. Oczywiście różne osobowości. Myślę jednak, że wspólną płaszczyzną jest to, że wszyscy wielcy przywódcy dają przykład.

Ciekawi mnie, czy Auston Matthews rozmawiał z tobą, zanim tego lata został kapitanem. Tylko dlatego, że wydaje się, że macie podobne osobowości, wtedy będziecie raczej dawać przykład.

Nie, nie zrobiłem tego. Zostałem jednak zaproszony przez (GM Leafs) Brada Trelivinga na kilkudniowy obóz przygotowawczy, aby spędzić trochę czasu i obejrzeć drużynę. Rozmawiałem z Austonem tylko kilka razy. Oczywiście wszyscy wiemy, jakim jest zawodnikiem; jest dziś jednym z najlepszych graczy na świecie. Ale jest naturalnym przywódcą. Można to rozpoznać po jego zachowaniu, po tym, jak radzi sobie w towarzystwie swojej grupy graczy i jak gracze za nim podążają. Dla niego liczy się po prostu bycie sobą i robienie tego, co robi. Będzie świetnym przywódcą.

Czy masz jakiś pomysł, dlaczego Aleksander Mogilny nie znalazł się w Hall of Fame? Czy to jest coś, co wprawia cię w zakłopotanie, tak jak wszystkich innych?

Tak, zdecydowanie na to zasługuje. Grałem z wieloma świetnymi zawodnikami, zarówno w reprezentacji narodowej, jak i podczas moich lat spędzonych w National Hockey League. Twierdzę, że Alex jest najbardziej utalentowanym graczem, z jakim grałem. Kiedy przyjechał do Toronto, był już na późniejszym etapie swojej kariery. Oczywiście miał problem z biodrem, z którym miał problemy, nawet u nas, w Leafs. Ale co za fantastyczny hokeista. Wspaniała osoba spoza lodu. Gra z nim przez te wszystkie lata, kiedy grałem z nim w Maple Leafs, była naprawdę wielką przyjemnością.

Czy mógł więc po prostu się pojawić, jakby nie musiał przechodzić tak wielu treningów? Czy mógłby zrobić to naturalnie? (Sundin opowiada w książce zabawną historię o Mogilnym na ten temat.)

Był fantastycznym łyżwiarzem, miał niesamowity strzał i oczywiście wizję lodowiska. Ale jedną rzecz, którą naprawdę pamiętam o Alexie, to myślę, że pewnego wieczoru, grając dla Leafs, strzelił hat-tricka. Myślę, że następnego dnia na treningu miał mały problem z plecami. Był obolały. Więc w następnym meczu grał kijem o jakieś 10, 15 centymetrów dłuższym od tego, który strzelił, gdy miał hat-tricka. I to było, jak sądzę, typowe dla Alexa Mogilnego. Jeśli chodzi o mnie, czułbym różnicę. Gdyby mój kij był o pół cala wyższy, niż chciałem, przeszkadzałoby mi to. A on po prostu chwycił kij i wydłużył go o 20 cali, 30 cali dłużej, wyszedł i zaczął się nim bawić. W ogóle mu to nie przeszkadzało.

Wspomniałeś w książce o ostatnim sezonie w Toronto, o niektórych atakach paniki, które miałeś. Czy to była reakcja na te wszystkie kwestie związane z handlem? (Wówczas dyrektor naczelny Cliff Fletcher poruszył możliwość odstąpienia przez Sundin od klauzuli o zakazie handlu. Sundin ją odrzucił.) Czy to było przyczyną?

Nie wiem, czy nazwałabym to paniką. Nie sądzę, że to właściwy opis. Ale ostatnie trzy miesiące były zdecydowanie (stresujące). Myślę, że kiedy też się starzejesz i jesteś w drużynie tak długo, czuję, że miałem dobry sezon. I oczywiście Toronto Maple Leafs, mój ostatni rok w Leafs, dostrzegli szansę na ulepszenie zespołu… w dłuższej perspektywie. Nie było tam nic dobrego ani złego. Jednak oczywiście jako zawodnik odczuwałem stres. Myślę, że kiedy grasz przez 13 lat tak, jak ja dla Leafs, i 11 lat jako kapitan, bardzo tego chcesz. I dwukrotnie dotarliśmy do finału konferencji. Ale tak bardzo chcesz, żeby to wszystko odniosło sukces i spróbowało zdobyć tam mistrzostwo dla fanów w Toronto i dla wszystkich w okolicy.

Piszesz o tym, gdzie Cliff zaprasza Cię do swojego pokoju hotelowego i mówisz o takim scenariuszu. I naprawdę podkreśliłeś w książce, że byłeś bardzo zaskoczony, tylko dlatego, że miałeś wrażenie, że zespół się poddał. Czy czułeś się jak zdrada? Jakie to uczucie w tamtym momencie?

Nie. Właściwie to myślę, że byliśmy w Karolinie. Byliśmy w drodze. Cliff właśnie został dyrektorem generalnym. To było na początku, kiedy wrócił. W pewnym sensie wiedziałem, że kiedy GM chce się z tobą spotkać, nie jest to nic pozytywnego. Ale mieliśmy świetne spotkanie. Cliff zabrał mnie do Toronto. To pierwszorzędna osoba i pytał mnie o zawód. Myślę, że w tamtym momencie zabrakło nam trzech lub czterech punktów do miejsca w play-offach. Jednocześnie sam miałem bardzo mocny rok. To była wielka niespodzianka. Ale oczywiście National Hockey League to biznes i Cliff chciał zrobić to, co będzie najlepsze dla organizacji w dłuższej perspektywie. I mam do tego cały szacunek. Zatem nie było tu nic dobrego ani złego. Ale dla mnie osobiście przez kolejne trzy miesiące, do końca sezonu, było to trudne.

Nawet gdy nadeszło lato, wydawało się, że nie jesteś pewien, co zrobisz. Chciałeś zostać w Toronto. Sposób, w jaki to wszystko się potoczyło, czy potrzebował czasu, aby się zagoić? Czy przez długi czas czułeś się jak rana, tak jak to się skończyło z Leafs?

Nie, tak się nie stało. Hokej ma swoją biznesową stronę. Ale pamiętam, że pierwszego dnia lipca tego roku zostałem nieograniczonym wolnym agentem. Pamiętam, że JP Barry, mój agent, zadzwonił do mnie i powiedział: „Mats, mamy świetną ofertę od Vancouver Canucks”. Powiedziałem: „Wiesz co, myślę, że nie będę już grać”. Bardzo się zdenerwował. Właśnie odłożył mi słuchawkę.

Kiedy we wrześniu wszyscy zaczęli jeździć na łyżwach, poczułem potrzebę grania. Mój ostatni rok w Leafs był dla mnie naprawdę dobry. Oczywiście szukaliśmy sposobu, w jaki mógłbym ponownie zagrać i okazało się, że będzie to Vancouver. Jednak na początku sezonu nie byłem gotowy, ponieważ tego lata nie trenowałem, więc potrzebowałem kilku miesięcy, aby się przygotować.

Czy jest jeden sezon, w którym spoglądasz wstecz, jeden zespół, w którym pomyślałeś: „Człowieku, to był rok, w którym powinniśmy byli to wygrać?”

Mam na myśli rok, w którym po raz pierwszy dotarliśmy do finału konferencji, jeśli spojrzeć na wiek, jaki mieliśmy w drużynie. Pamiętam, że rok później byliśmy pierwsi w klasyfikacji generalnej na Boże Narodzenie. Więc te lata – jeśli chcesz zdobyć Puchar Stanleya, musisz mieć swoich kluczowych zawodników, kluczowych zawodników, którzy są w odpowiedniej grupie wiekowej. Ciężko jest wygrywać, gdy najlepsi gracze są za starzy. Myślę więc o tym roku i oczywiście biegu, kiedy przegraliśmy z Karoliną w finale konferencji. Ale jednocześnie, myślę, że przez te dwa lata zarówno Detroit pokonało w finale Karolinę, jak i Dallas pokonało Buffalo, z którym przegraliśmy. Zastanawiasz się, czy byliśmy wystarczająco dobrzy, aby zdobyć mistrzostwo. Finały konferencji, tak, brakowało nam sześciu meczów do zdobycia Pucharu Stanleya. Wygraliśmy 10; musisz wygrać 16. Więc nigdy nie wiesz. I jak wiesz, kontuzje (są czynnikiem), potrzebujesz kluczowych zawodników, którzy zrobią postępy i zawodników, którzy zaskoczą Cię w fazie play-off. Jest tak wiele różnych czynników. Liga jest bardzo konkurencyjna.

Wywiad ten został zredagowany i skrócony.

(Zdjęcie na górze: Per Haljestam / USA Today)

Zrodlo