Recenzja „Here”: Robert Zemeckis, Tom Hanks i Robin Wright spotykają się ponownie

72-letni amerykański reżyser Robert Zemeckis może pochwalić się bogatą karierą dorównującą niewielu innym. To on jest wizjonerem stojącym za niezwykłym zderzeniem komedii aktorskiej z chaosem kreskówek Kto wrobił Królika Rogera. Zrodził rozkosz science-fiction/komedii Powrót do przyszłości i kampowy splendor uwielbianych przez kult Śmierć staje się nią. Ale daleki od szalonego humoru tych ofert, wyreżyserował kultowy Forresta Gumpaadaptacja literacka, która zachwyciła publiczność i Akademię, która przyznała trwającemu od dziesięcioleci dramatowi łącznie 6 Oscarów, w tym dla najlepszego aktora pierwszoplanowego, najlepszego scenariusza adaptowanego, najlepszego reżysera i najlepszego filmu.

ZOBACZ TAKŻE:

42 filmy, które będziesz chciał zobaczyć tej jesieni

Tutaj, Najnowsza propozycja Zemeckisa ma wiele wspólnego z Forresta Gumpa. Na poziomie castingu to ponownie się łączy Forresta Gumpa W rolach głównych występują Tom Hanks i Robin Wright, którzy po raz kolejny wcielają się w parę młodych kochanków, odnajdujących się w latach 50. i 60. XX wieku. Ponownie współpracuje z Zemeckisem Forresta Gumpazdobywca Oscara, scenarzysta Eric Roth, któremu tym razem powierzono zadanie adaptacji powieści graficznej New York Timesa ilustrator Richard McGuire. Tutaj to także szczery dramat rozciągnięty w czasie, choć zamiast kilkudziesięciu lat, rozgrywa się na przestrzeni wieków, a nawet tysiącleci.

Jednak w tych znanych ramach Zemeckis opowiada o dużych zagrożeniach, które bardziej przypominają jego mniej znane kolaboracje z Hanksem, głównie Ekspres Polarny i akcja na żywo Disneya Pinokio. Podczas gdy w swoich wcześniejszych filmach zadziwił nas i zdobył uznanie dzięki praktycznym efektom, jego późniejsze zanurzenie się w efekty cyfrowe często skręcało w brzydką, niesamowitą dolinę. Ale nawet jeśli brakuje szczegółów, istnieje niezaprzeczalny powód, aby świętować ambicję i powagę firmy Tutaj.

Tutaj to opowieść przeniesiona w czasie o rodzinę.


Źródło: Sony Pictures

Wybitnie, Tutaj sprawia wrażenie sfilmowanego w jednym ujęciu. Żeby było jasne, nie jest to pozornie jedno długie ujęcie, jak ekscytujący thriller o zombie rozgrywany w czasie rzeczywistym MadS. Powielanie wyglądu komiksu McGuire’a — jak dokuczano w zwiastunie — całość Tutaj jest kręcony z perspektywy roślinnej, a akcja toczy się przed nią. Rzecz w tym, że akcja nie będzie rozgrywać się chronologicznie, ale nieco jednocześnie.

Gry nadające się do mashowania

Ramka, którą prezentuje Zemeckis, przedstawia salon w Nowej Anglii w „półkolonialnym” domu zbudowanym w 1900 roku. Różne meble i dekoracje będą tam pojawiać się i znikać w płynnych przejściach wizualnych, a nawet znikać, ukazując bagno wirującego błota, gdzie bawią się dinozaury, następnie równina spustoszona i biała przez epokę lodowcową, a następnie zielony las, w którym rdzenni Amerykanie polują, zbierają się i zakochują. Ale przede wszystkim Tutaj Akcja rozgrywa się w salonie i przedstawia rodziny z początku XX wieku, epoki po jazzie, po II wojnie światowej i później.

Tam historie zderzają się z ramkami w ramce, które są zaznaczone na biało, co jest ukłonem w stronę inspiracji komiksem. Choć więc większość scen rozgrywa się w latach 60. XX wieku, kiedy nastoletni chłopak (Tom Hanks, dzięki uprzejmości CGI odmładzającego — więcej o tym za chwilę!) wprowadza sprzeczki ze swoim pijanym tatą (Paul Bettany), wewnętrzna rama może ujawnić rodziny, które przybyły wcześniej. Obrazy ślubów, obchodów Święta Dziękczynienia, kłótni małżeńskich i pogrzebów mogą potencjalnie nakładać się na scenę, zwięźle przedstawiając wszystkie historie rozgrywające się w tej pozornie przeciętnej przestrzeni w ciągu godziny i 44 minut czasu trwania. Dlaczego więc wydaje się, że trwa to dłużej?

Tutaj to dziwny eksperyment, który toczy wojnę sam ze sobą.

Tom Hanks i Robin Wright w


Źródło: Sony Pictures

Obserwując na ekranie rozwijające się urządzenie klatka w klatce, łatwo zobaczyć, jak mogłoby to sprawdzić się w powieści graficznej. Na stronie każdy kwadrat zachęca do wyobrażenia sobie tego, co może znajdować się tuż za jego granicami, stale przypominając o perspektywie, ale także o tym, jak ograniczenia mediów samego komiksu mogą inspirować Twoją wyobraźnię.

Film jako forma odbierany jest przez widzów jako bardziej dosłowny, co jest pierwszym wyzwaniem Zemeckisa. Podczas gdy w niektórych scenach bohaterowie wychodzą z kadru – zapraszając widza do odkrycia tego, co dzieje się poza kamerą – wizualne bodźce w postaci nowych informacji piętrzą się co chwilę, pozostawiając niewiele czasu na dotarcie do nas przez znaczenie tego urządzenia. A jednak, pomimo efektu kolażu występującego w całej historii, film wydaje się utknąć w swoim zamkniętym położeniu. Można by się zastanawiać, dlaczego to miejsce – i być może, że mogłoby tak być każdy miejsce jest właśnie o to chodzi. Jednak stała lokalizacja sprawia, że ​​film wydaje się bardziej nagraniem przedstawienia scenicznego niż filmem, z dopasowanymi występami.

Najlepsze historie, które można mashować

Wybory Zemeckisa są odważne i często irytujące.

Tom Hanks i Robin Wright w


Źródło: Sony Pictures

Podczas gdy film przeskakuje w czasie, po deskach tego salonu depcze gwiazdorska ekipa. Są wśród nich nie tylko Tom Hanks i Robin Wright jako nastoletni kochankowie, którzy pobierają się, mają dzieci i mierzą się z szeregiem dojrzałych problemów w tej przestrzeni, ale także Michelle Dockery jako sufrażystka z przełomu wieków, Ophelia Lovibond jako porywająca podlotka z Davidem Fynnem w roli jej zafascynowanego męża wynalazcy, Danielem Bettsem w roli sfrustrowanego bękarta Benjamina Franklina, Nikki Amuka-Bird jako zamożną bizneswoman lat 20. XX wieku oraz Joelem Oulette i Danniem McCallumem jako anonimową parą rdzennych mieszkańców.

Ale główny wątek rozpoczyna się od Paula Bettany’ego jako weterana II wojny światowej i Kelly Reilly jako jego kochającej żony. Ich historia jest banalna, on jest patriarchą szybko wpadającym w gniew, którego narzędziami wychowawczymi są wrzaski i niekończące się kieliszki bourbona, podczas gdy ona jest uśmiechniętą matką, która stara się wszystko załagodzić, dopóki fizycznie nie będzie już w stanie tego zrobić. Surowe krawędzie scenariusza Rotha podkreślają jedynie styl gry tej pary, który jest zasadniczo teatralny. Być może pomysł polega na naśladowaniu wspaniałości kina Złotej Ery – czarno-białych klasyków z lat czterdziestych XX wieku, w których występują wytworni mężczyźni i szybko mówiące damy. Ale ta teatralność rozciąga się na całą linię czasu, choć słabnie, jeśli postać jest bardziej sztywna emocjonalnie (Dockery) lub zamyślona (Wright). Mimo to ton, jaki nadaje Zemeckis, zwraca na siebie uwagę, nie pozwalając widzowi oswoić się z historią.

Co ciekawe, Zemeckis odrzuca standardowe dążenie amerykańskiego kina do odgrywanej autentyczności. Ten film nie skupia się w najmniejszym stopniu na tym, jak ludzie faktycznie mówią, ale preferuje znacznie bardziej sentymentalne podejście, które zmienia się w przypowieść. Te postacie nie tylko w niewytłumaczalny sposób śpieszą się z podejmowaniem ważnych życiowych decyzji – na przykład porzucaniem marzeń o malowaniu, gdy tylko uda im się przetrwać – ale także wielokrotnie dostarczają Nasze miasto-jak objawienia dotyczące okrucieństwa nieskończonego pędu czasu. Tutaj to film pełen tęsknoty, w którym zawsze zamartwia się szybkością upływu czasu, a mimo to czas spędzony na ekranie wydaje się pełzać.

Główny wątek Rotha dotyczący tej XX-wiecznej rodziny jest przesiąknięty stereotypami, przez co każde jej ujawnienie wydaje się nieuniknione. Bez słów historia rdzennej pary, która zakochuje się, wychowuje dziecko, umiera i opłakuje, jest uproszczona, ale w większości elegancka – z wyjątkiem katastrofalnego zbliżenia, które pokazuje, jak niezdarnie wygląda makijaż z efektem wosku. Jednakże Hanks i spółka otrzymują sceny, które zaprzeczają ich celowi, wyrażając każdą emocję i telegrafując przy każdym kroku. Tak więc, nawet jeśli są zajęci swoimi występami, efektem jest stagnacja, pogłębiana perspektywą z nieruchomej kamery.

Tutaj bardziej przypomina sztukę teatralną lub wystawę w galerii niż film.

Być może koncepcja przestrzeni fizycznej jako swego rodzaju palimpsestu, w którym bohaterowie żyją równolegle, byłaby bardziej przekonująca na scenie lub jako projekcja wizualna w galerii. W tym drugim przypadku dialogi można było ograniczyć, a nawet wykorzenić, aby dać widzowi większą swobodę w interpretacji akcji, zamiast być karmionym łyżką emocjonalnych rytmów. Gdyby odtwarzano ją na scenie, starzenie się postaci można by wyrazić poprzez kostium i gesty, peruki i makijaż, a nie niesamowitą technologię, którą Zemeckis wykorzystuje w swoich filmach. Tutaj.

W rzeczywistości CGI zastosowane do przekształcenia 68-letniego Hanksa i 58-letniego Wrighta w nastolatków rozprasza uwagę, podobnie jak dziwaczne animowane postacie z martwymi oczami w filmie Ekspres Polarny podkopało jego świąteczny cud. Tutajzespół VFX być może uda się cyfrowo przedefiniować linię szczęki i usunąć zmarszczki, ale ludzie, którzy pozostaną, nie wyglądają realnie i zdecydowanie nie wyglądają na nastolatki. Efekt ten nie jest zgubny, ale oddala od rzeczywistości, którą film chce przedstawić, bo nie da się zignorować jej sztuczności. Widzowie teatru chętniej i chętniej oddają się fantazji, nawet jeśli odsłaniają szwy czapki peruki czy mikrofonu przyklejonego do czoła. W filmie nasze zawieszenie niedowierzania migocze, ilekroć efekt cyfrowy wygląda, cóż, jak efekt cyfrowy. I Tutaj często obnosi się z ograniczeniami CGI.

To odwrócenie uwagi od starzenia nieuchronnie przyciąga nasz wzrok do innych dziwacznych szczegółów, takich jak tort urodzinowy, który najwyraźniej jest rekwizytem, ​​ponieważ najwyraźniej waży tyle, co styropian. Albo jakie to dziwne, że początkujący malarz, który marzył o byciu profesjonalnym artystą, maluje tylko to, co istnieje w tym konkretnym salonie. Jak w Ekspres Polarny I PinokioZemeckis wydaje się tak oczarowany swoją wizją, że przeoczył szczegóły wykonania, które mogłyby ją zepsuć. Widzi las za swoim salonem, ale nie drzewa.

W końcu, Tutaj działa jak film w zrywach. Niektóre sceny są niezaprzeczalnie urzekające, w tym każdy szczegół Lovibonda i Fynn, gdy romansują podczas projektowania rozkładanego krzesła. Inne sceny są mniej skuteczne, przede wszystkim dlatego, że teatralny ton filmu zderza się z bardzo realnymi i traumatycznymi tematami, których poruszają, których my sami, widzowie, doświadczamy – jak zmaganie się z żalem, zamartwianie się rodzicielstwem czy radzenie sobie z demencją. Zacząłem żałować, że nie był to zwięzły i kuszący film krótkometrażowy. W całości, Tutaj dalekie jest od spójnego i fascynującego dramatu Forresta Gumpaz dala od ekscytującego budowania świata Kto wrobił Królika Rogera Lub Śmierć staje się nią.

Na wiele sposobów Tutaj to eksperyment w zakresie kadrowania i koncepcji, który kończy się niepowodzeniem. A mimo to jestem pod wrażeniem, że Zemeckis tego dokonał. Nawet pomimo szorstkich krawędzi filmu jego pasja i sentymentalizm są tak wyraźne jak zawsze.

Tutaj został zrecenzowany po światowej premierze na AFI Fest. Film będzie miał premierę w kinach 1 listopada.



Zrodlo