Julius Randle odbiera telefon, Anthony Edwards zamyka drzwi dla Timberwolves

SACRAMENTO, Kalifornia — W radosnej szatni Minnesota Timberwolves Anthony Edwards uśmiechał się szeroko, pohukiwał i wrzeszczał na temat swojej rosnącej dojrzałości, która pomogła przypieczętować zacięte zwycięstwo 117-115 nad Sacramento Kings.

Mike Conley chodził po pokoju, oklepując swoich kolegów z drużyny, migocząc przed Naz Reidem i tchnąc zachętę na resztę grupy. Rudy Gobert opadł na krzesło przed swoją szafką, po czym pokiwał głową w uznaniu stylu, jaki Wilki zaprezentowały w obronie w drugiej połowie.

A potem był Julius Randle, ten nowy facet, który wciąż próbował odnaleźć się w nowej sytuacji. Usiadł w kącie i spokojnie wszystko chłonął. W dobrze połączonym zespole, tak dobrze ze sobą współpracującym, że śmiech, żarty i bzdurne rozmowy przychodzą łatwo, rozumieją, że osobowość Randle’a jest nastawiona na znacznie cichszą głośność. Być może dlatego tak wielu z nich wypowiadało się w jego imieniu po tym, jak Randle popisał się przewinieniem w pierwszej połowie.

„Och, mój Boże” – krzyknął Edwards do reporterki Lei B. Olsen po meczu. „Powiedzieliśmy mu dziś rano: nie dopasowuj się do nas, my dopasujemy się do ciebie. Pokazał nam dzisiaj.”

Randle zakończył mecz z 33 punktami, pięcioma zbiórkami i czterema asystami. Oddał 13 z 17 strzałów, w tym 5 z 6 z dystansu za trzy punkty, a agresja, z jaką grał, przypominała trzykrotnego All-Star, z którym grał w Nowym Jorku, a nie niepewnego, niepewnego gracza, w którym grał. jego debiut w Minnesocie przeciwko Lakers.

Po tym meczu trener Chris Finch i wielu jego kolegów z drużyny błagało Randle’a, aby się nie wstydził. To nowy zespół, nowy system i Randle nie chciał wchodzić i deptać nikomu po palcach. Ale właśnie tego potrzebują Timberwolves. Jest typem łobuza, jednoosobowej ekipy niszczącej, która może narobić tyle szkód sobie i swoim kolegom z drużyny.

W drużynie, która jest na bardzo wczesnym etapie poszukiwania nowej tożsamości po wymianie Karla-Anthony’ego Townsa na rzecz Knicks za Randle’a i Donte DiVincenzo, agresywność Randle’a może pomóc w przeciągnięciu ich przez błoto, aż znajdą autostradę.

W pierwszym meczu przeciwko Lakers oraz w pierwszej połowie meczu przeciwko Kings, kiedy to zagrali 10 razy, panował chaos i skłonność do strat. Podczas gdy jego koledzy z drużyny strzelali z 34-procentową skutecznością, Randle oddał 8 z 10 strzałów, w tym cztery trójki, aby utrzymać Timberwolves na dystansie do przerwy.

„Zabójcze” – powiedział Naz Reid, który miał 19 punktów i 13 zbiórek przed wściekłą rzeszą fanów, którzy głośno protestowali w zeszłym sezonie, kiedy zdobył tytuł szóstego zawodnika roku NBA pokonując Malika Monka z Sacramento. „On dopiero się aklimatyzuje. Miło też to widzieć. Właśnie wrócił z kłopotliwej sytuacji, w której nie wiedział, co się dzieje. Wszyscy jesteśmy z jego powodu szczęśliwi, podekscytowani. Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, że tu jest.”

W czwartkowy wieczór to uczucie było odczuwalne w całym zespole. Randle może pochwalić się wieloma indywidualnymi wyróżnieniami w swojej karierze, ale wie, że przyjdzie, aby zastąpić zawodnika, który grał w Wilkach przez dziewięć sezonów, a jego osobowość odbiła się szerokim echem na boisku i poza nim. Wie też, że to zespół Edwardsa i jest tu po to, by ułatwić mu życie.

Randle powiedział, że musi usłyszeć, jak Finch i jego koledzy z drużyny zachęcają go do większej asertywności.

„Oczywiście nie mówię tego tylko od trenera, ale wiele osób po prostu mówi mi, żebym był sobą. Po prostu bądź tym, kim jestem” – powiedział Randle. „Ufają mi, że gram dobrze”.

Gdy Randle przejął kontrolę nad atakiem, sprawy zaczęły się otwierać dla Edwardsa. W pierwszej połowie Kings skupili się na gwiezdnym gwardii, starając się powstrzymać go przed wjechaniem na obręcz i ograniczyć jego możliwości. Edwards zdobył zaledwie 3 z 9 punktów, zdobywając dziewięć punktów, a siedem z nich padło po 3. Rana od wielkiego gościa zmusiła ich do zastanowienia się dwa razy w drugiej połowie i to wszystko, czego Edwards potrzebował.

Edwards zdobył 23 ze swoich 32 punktów po przerwie, w tym 13 w czwartej kwarcie. Przy remisie 115 punktów Edwards miał szansę pokazać, jak bardzo rozwinęła się jego gra w piątym sezonie. Kings wysłali na niego podwójną drużynę, aby wyrwać mu piłkę z rąk, a Edwards rzucił ją do Mike’a Conleya, aby Sacramento zaczęło walczyć. Conley natychmiast oddał piłkę, gdy kontratak się rozbił.

„Lepiej, żeby go oddał” – pękł Edwards. – Uwięzę go w uścisku.

W młodości Edwards mógł w takiej sytuacji zadowolić się rzutem za trzy punkty w tył. Jednak szybkie odebranie piłki i odzyskanie jej od Conleya postawiło go w sytuacji sam na sam z Keeganem Murrayem, a Edwards spuścił głowę i rzucił się prosto w obręcz. Doprowadził do faulu i wykorzystał oba rzuty wolne, zdobywając przewagę, która pozostała, gdy desperacka bramka Murraya 3 po sygnale syreny właśnie dobiegła końca.

„Może rok temu prawdopodobnie spróbowałbym skręcić w lewo i skoczyć ze stepbackiem” – powiedział Edwards. „Ale z wiekiem powinieneś dojrzeć. Wykonałem dojrzałą grę i uszczęśliwiłem Fincha, dochodząc do obręczy.

Timberwolves oddali w meczu 50 trójek, z czego 20. A po tym jak przez pierwsze sześć i pół kwarty sezonu nie było widać defensywy, w końcu zaczęli odzyskiwać przewagę pod koniec trzeciej kwarty, kiedy seria 11:0 pomogła im wysunąć się na prowadzenie. Kings trafiali ze skutecznością 49 procent w pierwszych trzech kwartach i tylko 38 procent w czwartej.

Edwards i Randle łącznie zdobyli 65 punktów, 10 trójek i osiem asyst, a jeszcze nawet nie osiągnęli synchronizacji. Randle radził sobie w pierwszej połowie, gdy w ataku nie było żadnej zmiany, a Edwards przejął kontrolę w drugiej połowie, gdy Wilki zaczęły odnajdywać większy rytm. Dało to jednak wgląd w to, do czego zdolni są obaj gracze, gdy żywią się sobą.

Można będzie polegać na Randle’u, jeśli chodzi o zaangażowanie innych, ale Timberwolves potrzebują od niego jednej rzeczy: umiejętności wyciągnięcia wiadra, gdy nic innego nie działa. Nie wystarczyło im to podczas porażki z Dallas w finale Konferencji Zachodniej. Tak się składa, że ​​jest to jedna z najlepszych cech Randle’a.

„Dlatego tu jest” – powiedział Edwards. „Wykonał przy tym niesamowitą robotę. Chcemy, żeby dalej to robił. Nie myśl o przekazywaniu nikomu piłki. Zastrzel.

To właśnie Randle powinien usłyszeć. Potrzebuje tego wsparcia i zachęty w nowym środowisku. Musi wiedzieć, że może przejąć kontrolę, gdy sytuacja tego wymaga.

„Ant potrzebuje tego ode mnie, ponieważ obrona go obciąża” – powiedział Randle. „Dlatego potrzebuje, żebym był agresywny, aby zdjąć z niego presję. Poczułem to i wszystko po prostu przyszło w trakcie ataku.

Takie podejście pozwoliło Timberwolves zapewnić Edwardsowi przewagę w końcówce meczu. Gdyby nie interwencja Randle’a w pierwszej połowie, zapierająca dech w piersiach ofensywa Kings mogłaby zakończyć się remisem. Wilki upewniły się, że Randle wiedział, jak bardzo jest doceniany w swoim nowym domu.

„Był fenomenalny” – powiedział Finch. „To nadało ton i pozwoliło nam utrzymać się w grze od początku, prawie zupełnie samemu. Zwłaszcza ten skład ma obecnie trudności ze znalezieniem świetnego rytmu. Był zdecydowany. Dobrze uderzał piłką, stworzył mnóstwo strzałów dla swoich kolegów z drużyny, grał z wielką siłą fizyczną.

(Zdjęcie Juliusa Randle’a: Rocky Widner / NBAE za pośrednictwem Getty Images)



Zrodlo