Nadzieje Rockets na przyspieszenie tempa zaczynają się i kończą na Amen Thompson

HOUSTON — Biorąc pod uwagę całą przedsezonową wspaniałość, jaką pokazywano kilka tygodni wcześniej, niedorzecznym byłoby zakładać, że plany Rockets dotyczące zwiększenia tempa w tym roku zostaną zrealizowane od samego początku.

Mimo to główny trener Ime Udoka nie mógł ukryć zaskoczenia, gdy spojrzał na końcowy wynik. Jednak jego zmartwienia nie dotyczyły otwierającej sezon porażki 110:105 z Charlotte Hornets, a bardziej ogólnego braku umiejętności prowadzenia drużyny, jaki wykazywał jego zespół – ze względu na to, co to oznaczało.

Środowy wieczór w Toyota Center miał charakter walki w wyjątkowym stylu. Zespół Rockets zawzięcie starał się przyspieszyć wszystko, a zespół Hornets całkiem swobodnie grał w cierpliwym tempie LaMelo Ball, czyli za pomocą siły dośrodkowej.

Podczas obozów przygotowawczych i przedsezonowych Udoka utwierdził się w przekonaniu, że aby Rockets stali się najlepszą wersją siebie, muszą wykorzystać swoje mocne strony. Zespół charakteryzujący się niesamowitą atletyką – w szczególności Jalen Green, Amen Thompson i Cam Whitmore – może wyrządzić ogromne szkody na otwartym korcie. Fred VanVleet i Alperen Şengün, chcąc dołączyć do ruchu, większą część okresu poza sezonem spędzili na przycinaniu, przygotowując się do miesięcy sprintów.

Ofensywa Rockets przypominała to, co nękało ich w zeszłym sezonie – trafiał zaledwie 36,9 procent z gry, 30 procent z 3 i zanotował 19 asyst przy 38 celnych z gry.

W zeszłym sezonie Houston po przerwie na All-Star zajmowało siódme miejsce w tabeli i zakończyło rok wygrywając 17 z ostatnich 28 meczów, w tym imponujący mecz 13–2 marca. Ale to nie tylko młodzi Rockets biegający po parkiecie zapewnili im przewagę nad przeciwnikami. Szczególnie skutecznie spisali się na szachownicy, będąc trzecim najlepiej zbierającym zespołem w lidze. Równanie było proste: Houston, agresywna jednostka defensywna, często zamykała ataki odbiciami, rozpoczynając atak przejściowy. To, że Rockets znaleźli się w pierwszej dziesiątce pod względem szans na zmiany (20,9) i punktów (23,1), nie było dla nikogo zaskoczeniem.

Kiedy więc pozwolili Charlotte odbić ich 56 do 43, efekt kuli śnieżnej przeniósł się na ich obronę – tracąc 61 punktów w drugiej połowie, 15 „3” i 42 punkty w doliczonym czasie gry. Przeciwieństwo piłki Udoka.


Nick Richards z Charlotte łapie odbicie od Jabariego Smitha Jr. z Rockets (Troy Taormina / Imagn Images)

„Nie zrobiliśmy żadnych przystanków” – powiedział Udoka. „Nie wyszliśmy i nie uciekliśmy. Tak samo słabo, jak graliśmy w fazie przejściowej, tak samo było z zbiórkami w ataku. Dziewiętnaście punktów w pierwszej połowie i tylko 2 punkty drugiej szansy w drugiej. Tam zdominowali nas na szkle.”

Przed meczem Udoka podkreślił, że tempo gry Houston nie będzie oznaczać natychmiastowej zmiany nastawienia.

„Będzie to następować stopniowo, aż do konieczności posiadania przypomnień, a niektórzy goście robią to naturalnie” – powiedział Udoka. „Ale chcemy zachęcić wszystkich do odbijania się, pchania, biegania i wypełniania pasów. Można to postrzegać jako równe szanse, a chłopaki wyjdą i wykorzystają naszą szybkość i atletyzm. Kiedy robiliśmy to w niektórych meczach przedsezonowych, wyglądało to dobrze. Musisz powtarzać, jak zwiększać tempo, kopać do przodu i utrzymywać odpowiednie odstępy. Dzięki temu i zbieraniu sił niektóre rzeczy, na które staramy się zwracać uwagę, będą stale przypominać, dopóki nie staną się drugą naturą”.

Rockets zanotowali marne tempo 96,0 (posiadanie na 48 minut) w meczu przeciwko Hornets i zdobyli zaledwie 13 punktów w szybkich przełamaniach, z czego 3 padły po przerwie. Znacznie mniej niż pożądane (w kontekście Portland Trail Blazers, najgorsza jednostka przejściowa ligi w zeszłym sezonie zdobywała 17,5 punktu na posiadanie), ale nie jest to powód do wszczęcia alarmu, biorąc pod uwagę, że duża część ich DNA jest zakorzeniona w szybkości.

Na początku tego tygodnia pisałem o nadmiernym poleganiu Udoki na swoim wyjściowym składzie, co czasami może być zarówno darem, jak i przekleństwem. Udoka toczył się z VanVleetem, Greenem, Dillonem Brooksem, Jabarim Smithem Jr. i Şengünem przez 22 minuty przeciwko Charlotte, a ta grupa faktycznie zakończyła mecz z wynikiem plus 25, choć w tempie pieszym 93,51. (Hersers nie są drużyną wybitnie defensywną, co oznacza, że ​​Udoka przywiązywał taką samą wagę do tempa, jak do ogólnej produkcji.)

Kolejny najczęściej używany skład Houston, w którym występują Green i Thompson, wzbudził większą intrygę. W zeszłym sezonie Rockets jako dwugłowy potwór osiągnęli tempo 102,67, gdy Green i Thompson dzielili parkiet. W rzeczywistości w sześciu najszybszych dwuosobowych kombinacjach Houston Thompson pojawia się w pięciu z nich, co świadczy o jego wyjątkowej wszechstronności, świadomości i tym, dlaczego jego minuty muszą wzrosnąć, jeśli Rockets naprawdę chcą znaleźć się wśród najszybszych drużyn w NBA.

Thompson to prawdziwy szwajcarski scyzoryk. Trudno go zaszufladkować do konkretnej pozycji tylko dlatego, że poproszono go o wykonanie szeregu czynności w związku z różnymi przedmiotami. Jednym z spokojniej strzeżonych sekretów X i O jest zdolność Thompsona do ekranowania w połączeniu z eksperymentami Udoki z wykorzystaniem Şengün i Jocka Landale’a jako podkładek podłogowych. Zegar czasu akcji ma zaledwie siedem sekund, kiedy Green wchodzi w tę minę.

Ale chleb i masło Thompsona wychodzi na otwarty kort i lata. Jest to zestaw umiejętności, który najlepiej wykorzystać w połączeniu z solidnym zatrzymaniem w defensywie, odbiciem i szybkim uderzeniem. Bardzo niewielu graczy w NBA chce w ogóle spróbować zatrzymać pęd Thompsona w dół, a on w swojej grze wykonuje płynne ruchy w powietrzu. Nie mogę nawet zliczyć, ile wsadów i podań widziałem, jak kończył grę z obrońcami w zasięgu uderzenia, a Thompson zachowywał się, jakby oni w ogóle nie istnieli.

Jego proste podejście do ataku na połowie kortu sprawia, że ​​gra jest łatwa. Z defensywnego punktu widzenia ten konkretny skład (Sheppard, Green, Eason, Thompson i Landale) nadal wymaga dopracowania, ale Thompson znalazł sposoby na uzyskanie przewagi w sytuacjach, gdy obrońcy albo się odsuwają, albo całkowicie go ignorują na obwodzie (właściwie wyszedł 1 na 2 z linii za trzy punkty). To niedoceniany napastnik, który doskonalił swoje umiejętności w zeszłym sezonie, kiedy po nieobecności Şenguna został de facto środkowym.

To proces stopniowy. Rockets mieli momenty przeciwko Hornets, w których chybienia (a nawet celne strzały) prowadziły do ​​szybkich prób oddania strzału na drugą stronę boiska. Jednak niezależnie od procesu i/lub wyniku Houston obecność Thompsona była krytyczna. Udoka, podobnie jak w zeszłym sezonie, eksperymentował z trzema parami swoich czołowych zawodników, szukając spójności, ale spodobało mu się to, co wniósł zawodnik z drugiego roku, umieszczając go w ostatnim składzie Houston w pierwszej połowie nad Brooksem.

W czwartej kwarcie, gdy Rockets desperacko chcieli wrócić do gry, Udoka zasygnalizował „1” i „4” Greenowi, który przekazał instrukcje VanVleetowi i Thompsonowi, zanim odbił piłkę. To było zagranie mające na celu wygenerowanie szybkiego otwartego spojrzenia na VanVleeta, który w środę miał problemy, nie trafiając 14 z 18 strzałów. Ale przez cały wieczór nie miał lepszego widoku, dzięki Thompsonowi, który stworzył akr przestrzeni.

Thompson zakończył mecz z 13 punktami i czterema zbiórkami, trafiając 5 z 11 trafień w zaledwie 22 minuty z ławki rezerwowych. Jeśli Rockets naprawdę mają plany ciągłego zwiększania tempa, powinni zacząć i zakończyć na Thompsonie.

„To dopiero pierwszy mecz” – powiedział Green. „Wspinaliśmy się po podłodze dość szybko. Myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę. W przerwie mogliśmy być dużo lepsi w przejściach, ale tak jak powiedziałeś, będzie to proces trwający cały sezon.

(Zdjęcie na górze: Alex Slitz / Getty Images)

Zrodlo