Wrexham 0-0 Huddersfield: Opowieść ku przestrodze i niezręczne spotkanie Parkinsona

Wrexham nie było w stanie uczcić 160. rocznicy swojego pierwszego meczu zwycięstwem, ponieważ Huddersfield Town zaliczyło zacięty bezbramkowy remis.

Sportowiec wybiera główne punkty dyskusji.


Slajd Huddersfielda to przestroga…

Po przełomowych momentach – pierwszą osobą, która odwiedziła tor wyścigowy 22 października 1864 r., była Straż Pożarna Księcia Walii – a wrzawa wywołana we wtorek wieczorem sprawiła, że ​​miasto Huddersfield w północnej Walii przypomniało w samą porę, jak szybko losy mogą zmienić się w piłce nożnej .

W tym tygodniu siedem lat temu klub z Yorkshire pokonał Manchester United przed wyprzedanym stadionem Johna Smitha i zajął 11. miejsce w Premier League. Nawet biorąc pod uwagę remis 1:1 z Chelsea, który zapewnił Townowi status najwyższej klasy rozgrywkowej na kolejny rok w maju następnego roku, pokonanie drużyny Jose Mourinho okazało się najważniejszym momentem dwuletniej kariery w elicie.

W tę samą jesienną sobotę Wrexham również zdobyło powitalne trzy punkty. Wynik ten jednak spadł o pięć poziomów niżej w National League, a samobójczy gol obrońcy Dagenham & Redbridge Craiga Dobsona w doliczonym czasie gry dał walijskiemu klubowi zwycięstwo 1:0 z dziesięcioma zawodnikami przed zaledwie 1492 kibicami na Victoria Road.

Huddersfield wrócił do EFL dopiero w 2019 roku, kiedy Wrexham zostało właśnie skazane na kolejny sezon poza ligą. Kto mógł przewidzieć, że nieco ponad pięć lat w tych dwóch klubach zadowoli się jednym punktem w rozgrywkach ligowych?

Pod wieloma względami był to idealny mecz po weekendowym zwycięstwie nad Rotherham United. Podobnie jak drużyna Steve’a Evansa, Town w zeszłym sezonie rywalizowało w Championship o dwie dywizje wyżej od Wrexham.

Ta jakość była widoczna, szczególnie w defensywie, w skład której wchodził doświadczony duet Tom Lees i Matty Pearson oraz wypożyczony z Wolverhampton Wanderers Nigel Lonwijk. To trio przewyższało typową obronę League One, utrzymując zarówno dyscyplinę, jak i formę przez cały czas.

W rezultacie gospodarze walczyli o szanse po pierwszej połowie Ryana Barnetta i oddali tylko celny strzał. Jednak jakby dla zilustrowania, jak dobrze zaadaptowali się do trzeciej ligi, Wrexham zapewnił, że rzadki blank na własnym boisku pozwolił przynajmniej zdobyć punkt, wykazując się równie solidną grą w obronie.

„Powiedziałem zawodnikom w szatni, że przed meczem z Rotherham zdobylibyśmy cztery punkty w tych dwóch meczach” – mówi Phil Parkinson, który w nadchodzących tygodniach będzie musiał obejść się bez Stevena Fletchera z powodu kontuzji kolana.

„W zeszłym roku dwie dywizje rozdzieliły nas oraz Rotherham i Huddersfield i szliśmy ramię w ramię z obydwoma”.

Spadek miasta w ligach to ostrzegawcza opowieść, podkreślająca, że ​​Premier League – deklarowany cel właścicieli Wrexham, Ryana Reynoldsa i Roba McElhenneya – niekoniecznie jest krainą mlekiem i miodem płynącą, w którą wielu wierzy.

Jasne, Huddersfield przeżywał euforię po pokonaniu United Mourinho, a następnie uniknięciu degradacji na Stamford Bridge wbrew wszelkim przeciwnościom. Ale przegrali także demoralizujące 47 z 76 meczów w tych dwóch najlepszych sezonach lotniczych.

Co gorsza, nadwyrężyli się finansowo do tego stopnia, próbując konkurować z najlepszymi, że potrzebne były dwa kolejne przejęcia – a także spadek do League One, na poziom, na którym ostatni raz rywalizowali w 2012 roku – aby wrócić na wyrównany poziom. kil.


Aaron Mooy zdobywa bramkę dla Huddersfield przeciwko Manchesterowi United w 2017 r. (Matthew Lewis/Getty Images)

Parky i zagadka pustego siedzenia

W swojej karierze menedżerskiej, która szybko zbliża się do 1000 meczów, Parkinson z Wrexham doświadczył niemal wszystkiego, co może przynieść ta praca, w tym jednego naprawdę dziwacznego odcinka z udziałem wtorkowego gościa Huddersfield.

Zwolnienie Petera Jacksona wiosną 2007 roku otworzyło wakat, który zainteresował Parkinsona, pracującego wówczas jako asystent Alana Pardew w Charlton Athletic. Po wyczerpującej rozmowie kwalifikacyjnej trwającej około miesiąca Town właściwie zaproponował mu tę pracę.

Parkinson jednak miał wątpliwości. Nie był pewien kierunku, w jakim zmierza klub, i powiedział to przełożonym. Charlton, wówczas jeszcze grający w Premier League, również desperacko chciał, aby został.

Mimo to Huddersfield zwołał konferencję prasową, aby ogłosić nowego menedżera na godzinę 9:30 w dniu 5 kwietnia 2007 r. Doszło do tego zgodnie z planem, mimo że Parkinson odrzucił wówczas ofertę, a miejsce pomiędzy prezesem Kenem Davym a dyrektorem naczelnym Andrew było wyraźnie pozostawione puste. Watsonie.

Weź udział w całkowicie surrealistycznym półgodzinie, podczas której para Town opowiedziała, dlaczego „odsłonięcie” nie powiodło się. Parkinson ze swojej strony milczał. Ale cztery lata później powiedział „The Yorkshire Post”, że „nie żałuje”.

„Kontrakt nie został jeszcze sfinalizowany lub był bliski sfinalizowania, więc powiedziałem klubowi, że nie pojawię się na konferencji prasowej” – dodał. „Ale z jakiegoś dziwnego powodu klub i tak zdecydował się go utrzymać.

„Myślę, że byli pod presją ze strony kibiców, aby ogłosić to, ale wiadomość, że zorganizowali konferencję prasową, pomogła mi podjąć decyzję”.

Intuicja Parkinsona przez lata okazała się całkiem niezawodna. Opuścił Bradford City w 2016 roku, świeżo po zakwalifikowaniu się do baraży League One, po tym, jak zdał sobie sprawę, że nie może współpracować z nowymi właścicielami, w tym z dyrektorem naczelnym Edinem Rahiciem, którego później kibice obwinili za późniejszy powrót klubu do League One.

Jeśli chodzi o Huddersfield, zwrócili się do Andy’ego Ritchiego, ale minęło kolejnych pięć lat – i zmiana właściciela, gdy dowodzenie objął ambitny Dean Hoyle – zanim uciekli z trzeciej ligi. W międzyczasie Parkinson pozostał w The Valley i ostatecznie w 2008 roku zastąpił Pardew na stanowisku menedżera.

Strona rozliczona wypłacająca dywidendę

Kontuzje mogą zaczynać dokuczać, gdyż Fletcher dołączył do Jacka Marriotta i George’a Evansa na liście długoterminowych nieobecności, a Max Cleworth również pauzował przez miesiąc.

Jednak Wrexham nadal może się poszczycić drugą co do wielkości liczbą prezentów w historii League One – jest ich pięciu – Arthur Okonkwo, Eoghan O’Connell, Tom O’Connor, James McClean i George Dobson. Tylko Exeter City z trzeciej ligi może dorównać temu wynikowi, a każdy mecz z Reading rozpoczynał kwartet zawodników.

Kto następny?

W najbliższą sobotę kolejna podróż w przeszłość dla Parkinsona, podczas gdy Charlton będzie czekał na jego zespół w południowym Londynie.

(Zdjęcie na górze: Robbie Jay Barratt/Getty Images)

Zrodlo