W tej chwili w Estremadurze wszyscy wiedzą, kim jest Álvaro Martín Uriol. Urodzony w Llerenie, dał nam marzenia i nawet te marzenia urzeczywistnił, zostając podwójnym medalistą olimpijskim w Paryżu.
Jego postać, już wysoko ceniona w regionie, wysunęła się na pierwszy plan społeczeństwa Estremadura, które widziało w nim jednego ze swoich najlepszych przedstawicieli: pokornego, pracowitego, wykształconego, ludowego, odważnego, a przede wszystkim miłośnik swojej ziemi.
Wraz z ogłoszeniem w dniu Estremadury przejścia na emeryturę otworzył się przed nim nowy etap. Są tacy, którzy zawsze postrzegali go jako potencjał polityczny. Oczywiście jest drewno. I wcale nie wydaje się to bzdurą, zwłaszcza po wysłuchaniu go w Relevo.
W wywiadzie udzielonym dziennikarzowi Quique Peinado Martín Uriol przyznaje, że kilkakrotnie kusiło go, aby stać się częścią polityki Estremaduranu. Na początku unika podawania nazw partii: „W Estremadurze jest ich niewiele, łatwo to sobie wyobrazić”. Jednak później to odkrywa.
W ten sposób Llerenense potwierdza, że PP, PSOE i Podemos zapukały do jego drzwi, oferując mu wpis na swoje listy. Pierwsze były fioletowe, gdy miał zaledwie 24 lata. Zarówno wtedy, jak i teraz sportowiec nie wygląda na „gotowego” na podjęcie kroku. Tak, kategorycznie twierdzi, że Vox „nie zapukał do jego drzwi”.