Justin Trudeau to przyprawiający o mdłości hipokryta

Wiesz, że to musi być poważne, gdy jeden polityk zwołuje konferencję prasową i nakazuje dwóm innym politykom, aby stanęli nieco za nim jak manekiny, podczas gdy on czyta przygotowane oświadczenie.

Ta część inscenizowanej uroczystości miała miejsce na początku tego tygodnia w miejscu inscenizowanej uroczystości – w Ottawie – kiedy kanadyjski premier Justin Trudeau był otoczony przez dwóch niemych, ponuro wyglądających ministrów, minister spraw zagranicznych Melanie Joly i minister bezpieczeństwa publicznego Dominic LeBlanc.

W choreograficznej scenie brakowało jedynie bębnów i fanfar proporcjonalnych do powagi wydarzenia.

byłemu księciu Partii Liberalnej grozi bunt zorganizowany przez grupę zaniepokojonych backbencherów obawiających się utraty pracy – w świetle sondaży opinii publicznej wskazujących, że rząd Trudeau notuje tak źle, że większość klubu podobno chwyta się najbliższej kamizelki ratunkowej lub najlepiej dużą łódź ratunkową, która pomieściłaby ich wszystkich.

Zatem w prawdopodobnie daremnej próbie wskrzeszenia jego perspektyw politycznych związanych z systemem podtrzymywania życia i udowodnienia kanadyjskim w większości białym, męskim znawcom, że nadal ma odpowiednie kompetencje, aby pozostać premierem – przynajmniej na razie – czarującego, energicznego Trudeau przedstawił twardego, zdecydowanego Trudeau.

W efekcie premier wypowiedział wojnę dyplomatyczną Indiom – wschodzącemu supermocarstwu i rzekomemu sojusznikowi – w oparciu o „dowody” zebrane przez dysfunkcyjną, pełną skandali policję tego kraju, Królewską Kanadyjską Policję Konną (RCMP).

Te „dowody” – powiedział Trudeau – rzekomo potwierdzają, że indyjscy „agenci” zorganizowali tajną kampanię, „która stwarza[s] istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego”.

Ze swojej strony RCMP twierdzi, że tajne plany Indii stanowią „poważną działalność przestępczą w Kanadzie” obejmującą przymus, groźby i morderstwa obywateli Kanady na kanadyjskiej ziemi.

Oprócz grupy gliniarzy i polityków nikt nie widział nawet kawałka „dowodu”, aby ocenić jego siłę – ale odpuszczę.

Trudeau powiedział, że poprosił New Delhi, aby zachowało się grzecznie i pomogło RCMP poprzez współpracę w toczących się dochodzeniach. Nic dziwnego, że New Delhi powiedziało Trudeau i firmie, aby wybrali się na długą, samotną wędrówkę – mówiąc dobroczynnie.

Weźmy pod uwagę wojnę dyplomatyczną. Trudeau wyrzucił sześciu indyjskich dyplomatów oddelegowanych do Kanady, w tym wysokiego komisarza Indii. Indie w przewidywalnej odpowiedzi nakazały sześciu kanadyjskim dyplomatom spakować walizki i niezwłocznie udać się do domu.

Wspomniani biali mężczyźni znawcy – którzy kibicują wszelkiego rodzaju wojnom – oklaskiwali Trudeau za przeciwstawienie się usankcjonowanemu przez państwo „terroryzmowi” i nalegali, aby Indie „zapłaciły wysoką cenę” za zrobienie tego, co według premiera i RCMP agenci robią Kanadyjczykom w Kanadzie – mimo że żaden z nich nie jest wtajemniczony w owiane tajemnicą „dowody”.

Jak powiedziałem, biali, męscy znawcy w Kanadzie po prostu kochają wojnę – dyplomatyczną i inną.

Ale tutaj jest przyprawiające o mdłości.

Trudeau, jego gabinet i znana grupa służalczych felietonistów i komentatorów stale występujących w telewizji to skrajni hipokryci.

Oczywiście odmówią uznania tego, ponieważ nie są zdolni do introspekcji, nie mówiąc już o rozpoznaniu rażącego, prima facie dowodu ich wstrętnej hipokryzji.

Broniąc swojej decyzji o wydaleniu indyjskich dyplomatów, Trudeau powiedział: „Kanada jest krajem zakorzenionym w praworządności, a ochrona naszych obywateli jest najważniejsza”.

Pewnie, że tak.

Twierdzenie Trudeau „Będę-trzymał-złych-chłopaków-którzy-robią-złe-rzeczy-Kanadyjczykom” – dumnie dumnie twardziel jest najwyraźniej ograniczony ze względu na położenie geograficzne i to, który bliski „sojusznik” jest za to odpowiedzialny za krzywdzenie obywateli, jako premier ma obowiązek chronić.

Biali znawcy płci męskiej w Kanadzie nie zawracali sobie głowy uważnym słuchaniem wszystkiego, co Trudeau powiedział, zanim sięgnęli po pompony.

„Nigdy nie będziemy tolerować zaangażowania obcego rządu w grożenie obywatelom Kanady i zabijanie ich na kanadyjskiej ziemi – jest to głęboko niedopuszczalne naruszenie suwerenności Kanady i prawa międzynarodowego” – powiedział Trudeau.

Pozwólcie, że sparafrazuję Trudeau dla niedosłyszących.

Jeśli jakikolwiek kraj, zwłaszcza Izrael, grozi Kanadyjczykom w Libanie lub w pozostałościach ludzkiego piekła znanego jako okupowana Gaza, zmusza ich lub zabija ich, nie mam zamiaru nic z tym zrobić.

Jasne, mógłbym poprosić mojego nieistotnego ministra spraw zagranicznych o napisanie jednego lub dwóch tweetów „potępiających” zabicie przez Izrael starszego małżeństwa z Kanady, gdy szukali bezpiecznego schronienia, i wyrażającego zgodę na wykonanie przez nią krótkiej rozmowy telefonicznej, aby złożyć kondolencje pozostałej przy życiu rodzinie.

Poza tą farsową odrobiną performatywnego nonsensu, mój rząd i ja tak naprawdę zapewniliśmy Izraelowi licencję na bezkarne zabijanie Kanadyjczyków, ponieważ nasz drogi ukochany przyjaciel, premier Benjamin Netanjahu, nigdy, przenigdy nie złamałby zasad wojny ani prawa międzynarodowego.

Pomimo mojej twardej wypowiedzi minister spraw zagranicznych Joly i ja rzeczywiście będziemy „tolerować” zabijanie Kanadyjczyków przez „obcy rząd”, o ile nie popełnia on swoich [war] zbrodnie „na ziemi kanadyjskiej”.

Widzisz, naszym dwulicowym zdaniem, nie stanowi to „niedopuszczalnego naruszenia” „prawa międzynarodowego”.

Pamiętajcie, Izrael ma absolutne, niekwestionowane prawo do obrony, a kilku martwych Kanadyjczyków – rozerwanych na zwęglone, nierozpoznawalne kawałki, które wymagają testów DNA w celu potwierdzenia ich tożsamości – nie zmieni naszych krótkowzrocznych umysłów.

Bóg jeden wie, że nie możemy ryzykować, że zwykli podejrzani o apopleksję w Parlamencie i poza nim oskarżą mój powalony rząd o bycie antysemitą lub o opowiadanie się po stronie „terrorystów”.

De facto: nie będziemy wzywać ambasadora Izraela w Kanadzie do siedziby do spraw globalnych w celu ostrej rozmowy z izraelskimi dyplomatami lub wyrzucenia ich z pracy w odpowiedzi na zabicie trzech Kanadyjczyków w Libanie przez wojsko izraelskie w ciągu ostatnich kilku tygodni.

Czy to jasne?

Jeśli moje przedstawienie prawdziwego znaczenia cynicznych, wyważonych uwag Trudeau urazi jego wkrótce bezrobotnych ropuch lub któregokolwiek członka białego, męskiego komentatorstwa w Kanadzie, to namawiam ich, aby porozmawiali z Kamalem Tabają, najstarszym synem 74-letniego -stary Husajn i 69-letni Daad Tabaja, którzy zostali spaleni przez izraelską rakietę wystrzeloną przez izraelskiego pilota pod koniec września.

To retoryczna prośba, ponieważ Trudeau zapomniał już o ich zabiciu. A publicyści spieszący się do pisania artykułów potępiających rzekome zbrodnie Indii nigdy i nigdy nie będą żądać, aby Izrael „zapłacił wysoką cenę” lub potępił swoje udokumentowane zbrodnie – niezależnie od tego, czy ofiarami są kanadyjski mąż i żona, którzy w przeszłości obchodzili 49. rocznicę ślubu kwietnia lub ponad 41 000, głównie palestyńskich dzieci i kobiet, ofiar ludobójstwa.

Rozmawiałem z Tabają – obywatelem Kanady, który mieszka i pracuje w Bahrajnie.

Zgodził się. Premier Trudeau jest skrajnym hipokrytą.

„W przypadku moich rodziców nic nie zrobili” – powiedział Tabaja. „Nawet nie zadali sobie trudu… wydania komunikatu prasowego. Właśnie wysłali tweeta.”

Tabaja powiedział, że chociaż Trudeau słusznie pociągnął Indie do odpowiedzialności, ponieważ każdy „szanujący się” kraj natychmiast podjąłby „akcję polityczną i dyplomatyczną”, gdy obywatele Kanady stali się celem obcego mocarstwa, zabójstwo jego rodziców zostało „zignorowane”.

W następstwie „haniebnych” podwójnych standardów Trudeau Tabaja powiedział, że napisał – w imieniu swoich pięciu wciąż pogrążonych w żałobie braci i sióstr – do premiera, potępiając jego rażące niepowodzenie w pociąganiu Izraela do odpowiedzialności w podobny sposób.

Czeka na odpowiedź.

Tabaja zgodził się również, że twardziel Trudeau kończy się na izraelskiej granicy i że jest nie do pomyślenia, aby ten lub jakikolwiek inny premier kiedykolwiek nałożył sankcje na Izrael w taki sam sposób, w jaki Kanada nałożyła sankcje na Indie.

– Och, tak – powiedział. „Wszyscy się tam zatrzymują.”

Niestety i wstydliwie, Kamal Tabaja ma rację.

Poglądy wyrażone w tym artykule są poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają stanowisko redakcyjne Al Jazeery.

Zrodlo