Kilian Jornet i „sporządzenie” 82 „czterech tysięcy” w Alpach: złamane żebro, napar z oregano…

Kich Jorneta umieścił swoje refleksje czarno na białym po kamieniu milowym zwieńczyć 82 czterotysięczniki Alp w 19 dni. W obszernym wpisie, który można przeczytać na jego blogu, dokonuje przeglądu tego, co wydarzyło się każdego dnia, wypełnionego anegdotami i ciekawostkami wykraczającymi poza sportowy wyczyn.

To była wewnętrzna podróż, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, kim jestem, jakie są moje motywacje, moje lęki i ograniczenia.. Wymówką były 82 szczyty. Mówienie o płytach byłoby po prostu prostytuowaniem mojego doświadczenia. Głęboko zainspirowała mnie wizja Patricka Berhaulta, pierwsze połączenie czterech tysięcy przeprowadzone przez Martina Morana i Simona Jenkinsa, Franza i Diego czy Uelego, ale nawet gdybyśmy kierowali się podobnymi zasadami, Nie zależało nam na biciu rekordów, naszym celem było zwiedzanie Alp poprzez tworzenie połączeń bez poruszania się na tych szczytach pojazdami silnikowymi, a nie wydajność zewnętrzna” – podkreśla Jornet.

Mówienie o płytach byłoby po prostu prostytuowaniem mojego doświadczenia.

Kiliana Jorneta

„Fakt, że wejście na 82 czterotysięczniki Alp zajęło 19 dni w porównaniu z poprzednimi połączeniami przez Franza [Nicolini] Diego [Giovannio] Ueli [Steck] w 60 i 62 dni nie wynika z poprawy możliwości fizycznych, ale raczej z innego podejścia do łączenia szczytów” – mówi Jornet.

Jego pierwotnym celem po dotarciu do pasma górskiego nie jest zejście, ale zaprojektowanie połączeń z innymi szczytami i, w razie potrzeby, odpoczynek w schroniskach lub obozowiskach do czasu przejścia na inną górę. został udaremniony w Wallis przez burzę śnieżną.

Chce zdobyć jak najwięcej szczytów powyżej 4000 metrów w Alpach: w sześć dni jest już na drodze do 23.

Jorneta Przyznaje też, że nie zawsze wybierał opcję najwłaściwszą: „Podjąłem decyzje, z których nie jestem dumny, które muszę przemyśleć i które skłaniają mnie do refleksji nad tym, do czego dążyłem zaakceptować pewne ryzyko, które świadomie wydaje mi się nieuzasadnione„.

Poczułem głęboką więź z górą; wysiłek już nie istniał, czas się zatrzymał

Kiliana Jorneta

Sportowiec Nnormalny wyjaśnia, jak się czuł podczas 19 dni (18 aktywności i tylko jeden odpoczynek), podczas których pokonał 1207 kilometrów i 75 344 metrów przewyższenia: „Poczułem głęboką więź z górą. Wysiłku już nie było, czas się zatrzymałmoje ciało całkowicie połączyło się z otoczeniem. Największą trudnością podczas takiej podróży było utrzymanie pełnej koncentracji przez tyle godzin dziennie i ograniczenie stresu w skomplikowanych sytuacjach, aby zachować jasność, podejmować dobre decyzje i oszczędzać energię.

złamane żebro

W czwartym etapie Kilian Jornet zranił się w żebro. „Nie wiedziałem, czy jest złamany, czy tylko złamany, ale nie był to pierwszy raz, kiedy mi się to przydarzyło, więc nie martwiłem się zbytnio koniecznością przerwania, chociaż wiedziałem to przez następne dwa tygodnie bardzo bolało, gdy spałem” – przyznaje.

kontynuuje projekt połączenia największej liczby 4000-metrowych szczytów w Alpach

„Było dość bolesne przez następne 2-3 dni po zerwaniu, zwłaszcza gdy wykonywałem pewne ruchy podczas wchodzenia, aleNastępnie ból zniknął całkowicie aż do zakończenia, a gdy wróciłem do domu, ból powrócił z dużą intensywnością, która utrzymywała się jeszcze przez 2 tygodnie […] Ten To była interesująca nauka o tym, jak możemy przystosować się hormonalnie i neuronalnie, aby radzić sobie w takich sytuacjachzarówno w krótkim okresie (np. w przypadku upadku, lawiny czy obsunięcia się skał, poziom adrenaliny dodaje nam energii), jak i średnioterminowo (w przypadku braku podaży energii w sytuacji zagrożenia) sytuacji jesteśmy w stanie utrzymać się z różną intensywnością przez około dobę, aż do osiągnięcia bezpiecznej sytuacji) lub długoterminowej (eliminacja nerwowego sygnału bólu ze złamanej kości na kilka tygodni” – analizuje Jornet.

Ciekawostki z podróży Kiliana Jorneta po Alpach

Najpopularniejszy posiłek Kiliny Jornet w górach składał się z: kanapki z awokado, oliwą i świeżym serkiem lub z domowym „kremem kakaowym” z fasolą, kakao, orzechami i olejem kokosowym.

Spędził 2 dni, nie widząc ani jednej osoby. Przebył w górę i w dół ponad 160 różnych tras. Zdobył 34 szczyty w towarzystwie i 48 samodzielnie.

Aby wyzdrowieć, pił Napar z oregano z olejem kokosowym i smoothie z buraków, imbiru i kurkumy.

Cały blog Kiliana Jorneta można przeczytać tutaj.



Zrodlo