Recenzja imprezy na plaży Heartbreakers: Cameron Crowe nawiązuje intymny kontakt z Tomem Petty

Miłość pisarza/reżysera Camerona Crowe’a do muzyki była kluczową częścią jego pracy już od czasów, gdy jako nastolatek pisał dla Rolling Stone’aale kluczowy tekst pozwalający zrozumieć tę pasję, której dotychczas brakowało. Odkryte na nowo po ponad 40 latach Impreza na plaży łamaczy serc — pierwsze dzieło Crowe’a jako reżysera — zostało odkryte na nowo i zremasterowane, dając nowe życie intymnemu portretowi Toma Petty’ego i The Heartbreakers, widzianego oczami wielkiego dziennikarza rockowego.

W rzeczywistości, Impreza na plaży łamaczy serc zaczyna się od tego, że reklamuje się nie jako film dokumentalny, ale jako „Profil Camerona Crowe’a” – wyraźnym zamysłem jest dostarczenie wersji wideo tego rodzaju artykułów z okładek, dla których Crowe pisał Rolling Stone’a do tego momentu. Koncentrując się głównie na materiałach nakręconych w 1982 i 1983 roku (oraz trochę materiału ze starych występów na żywo), kamera częściej jest na twarzy Toma Petty’ego, gdy frontman szczerze opowiada o kłopotach z wytwórnią płytową i zastąpieniu basisty Rona Blaira Howiem Epsteinem .

MTV wyemitowało ten dokument tylko raz, w lutym 1983 r., kiedy to (wg oficjalna strona filmu) „film uznano za zbyt eksperymentalny i nagle zdjęto go z anteny”. Eksperymentalny to dokładny opis, chociaż meandrowanie może być innym.

Bycie wrobionym w „profil” skłania do wielu przemyśleń na temat różnic między kilkoma tysiącami słów dziennikarstwa drukowanego a godziną sfilmowanych wywiadów i nieszablonowych materiałów; ta druga oferuje większą bezpośredniość i intymność, ta pierwsza korzysta z ręki autora kierującej akcją. Mimo że Crowe dosłownie pojawia się na ekranie razem z Petty’m przez cały dokument, cierpi on na brak narracji – mimo że sedno filmu Impreza na plaży łamaczy serc trwa tylko godzinę, w tym czasie jednak nieco się kręci, stając się (zwłaszcza w środku) bardziej zbiorem ciekawych klipów niż spójną opowieścią o zespole w tym momencie.

Ale klipy są naprawdę wspaniałe. Petty komponuje w autobusie głupią piosenkę zatytułowaną „I’m Stupid” (film możesz obejrzeć tutaj, dzięki uprzejmości stronę zespołu na Facebooku). Petty przemawia do tłumu studentów UCLA na temat cen albumów. Petty obrzuca bzdurami gwiazdy rocka, które podają się za postacie. Petty współpracuje ze Steviem Nicksem nad nagraniem „Stop Draggin’ My Heart Around”.

Jest też materiał filmowy ze spotkania Crowe’a i Petty’ego o 2 w nocy, podczas którego Petty oznajmia: „Proszę, Cameron, oto cała brudna prawda”, wyciągając pudełko starych zdjęć wypełnionych historiami na przykład o tym, jak wygląda James Brown jedyny muzyk, o który Petty kiedykolwiek poprosił o autograf.

Przez cały film przeplata się kilka kluczowych wywiadów, z których najważniejszy to Petty i Crowe siedzą na tylnym siedzeniu limuzyny jadącej po Los Angeles. Nawet decyzja o przejażdżce limuzyną okazuje się odkrywcza dla Petty’ego, który był wówczas gwiazdą rocka, ponieważ przyznaje, że jest to „dość okropny sposób podróżowania”, ale równie dobrze może się nim cieszyć, póki może, bo kto wie, co może się wydarzyć za rok? Poza tym, zauważa: „Nie muszę jeździć starym fordem, żeby przekonać się, że jestem z ulicy”.

Nie byłaby to ostatnia próba wyreżyserowania przez Crowe filmu dokumentalnego o muzyce — nakręcił także dokument z 2011 roku Pearl Jam dwadzieściaktóry był kroniką 20. rocznicy powstania zespołu — a technicznie rzecz biorąc, wyreżyserował ten film z pomocą Douga Dowdle’a i Phila Savenicka (pozostali dwaj uznani reżyserzy). Chociaż Crowe jest tu bardzo obecny w akcji, nie odwraca uwagi od tematu, a znalezienie równowagi jest trudne, ale wymaga doświadczenia. Przywodzi to na myśl jeden z najsłynniejszych monologów, jakie kiedykolwiek napisał, słowa, które włożył w usta legendarnego krytyka rockowego Lestera Bangsa (Philip Seymour Hoffman) w Prawie sławny:

Ty nie mogę zaprzyjaźnij się z gwiazdami rocka… Jeśli chcesz być prawdziwym dziennikarzem, no wiesz, dziennikarzem rockowym – po pierwsze, nigdy nie zarabiasz dużo. Ale otrzymasz darmowe płyty od wytwórni płytowej. Nie ma w tobie, kurwa, nic kontrowersyjnego. Boże, będzie brzydko. Będą ci stawiać drinki, będziesz spotykać się z dziewczynami, będą cię latać po miejscach za darmo, proponować narkotyki. Wiem, brzmi świetnie. Ale ci ludzie nie są twoimi przyjaciółmi. Wiesz, to są ludzie, którzy chcą, żebyś pisał świętoszkowate historie o geniuszu gwiazd rocka, a oni *zniszczą* rock’n’roll i zdusią wszystko, co w nim kochamy. Prawidłowy? A potem staje się to po prostu przemysłem – super.

W Impreza na plaży łamaczy sercCrowe pracuje jako dziennikarz muzyczny od dziesięciu lat i wydaje się, że do pewnego stopnia przyswoił sobie te lekcje. Nauczył się, jak to zrobić wydaje się jak przyjaciel zespołu, dzięki czemu możliwe są najbardziej szczere i odkrywcze momenty filmu. Ale wciąż ma w sobie wystarczająco dużo fanów, by film ostatecznie poczuł się jak świętowanie ich twórczości, choćby dlatego, że muzyka jest wszechobecna, co stanowi przypomnienie tego, jak na początku lat 80., kiedy (jak mówi Crowe podczas fragmentów ) synth był królem, prawdziwi ludzie grający na prawdziwych gitarach wyróżniali się jako coś wyjątkowego. I jak dotąd pozostaje coś wyjątkowego w sposobie, w jaki Heartbreakers grają.

Tom Petty: Impreza na plaży łamaczy serc Premiera w wybranych kinach 17 i 20 października. Więcej informacji o biletach znajdziesz na oficjalnej stronie internetowej.



Zrodlo